Tahiti rozgromione, Włosi w 1/8 finału! - po czwartym dniu MŚ U20
Zrobili to! Polacy rozgromili Tahiti i znów dali nadzieję na ewentualny awans do fazy pucharowej. Cel na najbliższe dni jest jeden - przygotować się do meczu z Senegalem i dać z siebie wszystko. A co wydarzyło się poza świetnym pojedynkiem naszych reprezentantów? Niespodziewanej porażki doznali Meksykanie, którzy po woli mogą pakować się do domu, a faworyci do końcowego triumfu - Włosi, choć nie zachwycili, to zapewnili sobie awans do 1/8 finału.
Meksyk 0:3 Japonia (21' 77' Miyashiro, 52' Tagawa)
To koniec - turniej rozgrywany w Polsce skończył się dla reprezentacji Meksyku niespodziewanie szybko i ci już po dwóch kolejkach stracili szanse na awans do fazy pucharowej. Po porażce 1:2 z Włochami, niewiele lepiej było w starciu z Japonią. Ba! Było nawet znacznie gorzej. Japończycy przez większość fragmentów dominowali swojego dzisiejszego rywala - pewnie kontrolując środek pola i szybkimi podaniami przechodząc do konkretów. Zespół z Meksyku miał dziś ogromne problemy z górnymi piłkami, co bardzo skrupulatnie wykorzystywali Azjaci, zdobywając pierwsze dwie bramki właśnie w ten sposób. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Taisei Miyashiro. 19-latek bardzo dobrze odnalazł się w polu karnym, zebrał bezpańską piłkę i strzałem po długim słupku otworzył wynik spotkania. Japończykom wciąż było mało i nadal oblegali "szesnastkę" swojego rywala. Strzały z dystansu były jednak dalekie od ideału, a jakiekolwiek próby wejścia w pole karne kończyły się na duecie stoperów. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej odsłony z pomocą przyszedł rzut rożny, który przy dzisiejszej dyspozycji Meksykanów w powietrzu musiał zakończyć się w jeden sposób - bramką na 2:0.
Przyjemnie ogląda się grę Japończyków. #U20WC #MEXJPN
— to-masz? (@Tomektuta) May 26, 2019
Po podwyższeniu wyniku nieco śmielej do ataku ruszyli przedstawiciele Ameryki Północnej, lecz na tym turnieju mieli jeden, ale za to bardzo wielki problem. Poza skrzydłowym Betisu - Diego Lainezem na próżno było szukać zawodników, którzy wezmą na siebie grę i nieco postraszą rywali. 18-latek robił co mógł, od czasu do czasu tworzył spektakularne akcje, lecz co może zrobić nastolatek, który wokół siebie ma 10 kolegów nienadążających za jego pomysłami. Niestety nic i takim oto sposobem, najbliższy mecz z Ekwadorem będzie ostatnim dla podopiecznych Diego Ramireza. Do końcowego gwizdka obejrzeliśmy jeszcze jedno trafienie - po raz kolejny na listę strzelców wpisał się Taisei Miyashiro, który po dobrej akcji kombinacyjnej ustalił wynik spotkania. Japończycy znacznie przerastają nasze oczekiwania i na turnieju w Polsce prezentują się bardzo pozytywnie, a po zwycięstwie z Meksykiem znacznie przybliżyli się do niespodziewanego wyjścia z fazy grupowej.
Ekwador 0:1 Włochy
Na pierwsze rozstrzygnięcia nie musieliśmy czekać długo i już po drugiej serii gier wiemy, że w rundzie pucharowej zobaczymy Włochów. Reprezentacja z Półwyspu Apenińskiego odniosła drugie zwycięstwo z rzędu i choć nie wszystko odbyło się bez komplikacji, to ostatecznie pokonali grający przez dużą część meczu w osłabieniu Ekwador i zameldowali się w kolejnej fazie. Jedynego gola w tym spotkaniu zdobył Andrea Pinamonti. Napastnik Frosinone sprytnym strzałem z woleja pokonał bramkarza rywali i zapewnił swojej drużynie zwycięstwo. Nie przyszło ono jednak tak łatwo, jak Włosi początkowo zakładali. Nie zmieniła tego również czerwona kartka, którą na kilka minut przed końcem pierwszej odsłony ukarany został Jackson Porozo. Defensor Ekwadoru wyleciał z boiska za groźny faul na rywalu, a jego zespół kończył to spotkanie w dziesięciu.
Włosi nie wyszli na drugą połowę, a grają jednego zawodnika więcej. Nie taką Italię przyjechałam oglądać🙄 #U20WC
— Alira (@AlicjaRoslan) May 26, 2019
Pomimo gry w osłabieniu, styl prezentowany przez ekipę z Ameryki Południowej mógł się podobać. Szybkie przejście z obrony do ataku, bardzo dużo kontrataków z wykorzystaniem szybkich skrzydeł dawały Ekwadorowi nadzieję na remis, lecz pomimo przewagi, zwycięską ręką wyszli Włosi. Dzisiejszym zwycięstwem zapewnili sobie awans do rundy pucharowej, lecz przy takiej grze, jaką zaprezentowali dzisiaj, o awans 1/8 finału może być bardzo trudno. Podobnie jak wskazanie wyróżniającego się zawodnika w starciu z Ekwadorem. Cały zespół Italii prezentował się jak dzieci we mgle, nie będąc w stanie wykończyć osłabionych w rywali. Duża w tym zasługa Leonardo Campani, który nie wykorzystał rzutu karnego, który nie był pierwszym na tym turnieju. W poprzednim spotkaniu z Japonią identyczną okazję zmarnował jego kolega z drużyny, a ich skuteczność z jedenastu metrów jest tylko niewiele gorsza od tej Jagiellonii Białystok. Im również nie szło z wapna.
Senegal 2:0 Kolumbia (34' Niane, 85' Lopy)
Po tym spotkaniu można mieć pewne obawy. Mogłoby się wydawać, że Senegal do najmocniejszych nie należy, a takie Tahiti pokonałby każdy. Kolumbia natomiast nie dała nam szans w czwartek, lecz po tym co obejrzeliśmy dzisiaj, nie mam wątpliwości, że ekipa z Czarnego Kontynentu sprawi nam zdecydowanie więcej problemów niż nasz wcześniejszy rywal. Od samego początku grę prowadzili Senegalczycy, którzy wyglądali wspaniale pod każdym względem. Na każdej płaszczyźnie prezentowali się lepiej od Kolumbii, a co najważniejsze zrobili to, czego nam się nie udało. Całkowicie wyłączyli z gry Ivana Angulo, który z naszych obrońców robił wiatrak, strzelając przy okazji bramkę. Dziś tego nie osiągną, a wszystko za sprawą znakomicie grającej obrony.
Senegal wygrywa 2:0 z Kolumbią, z którą Polska nie miała nic do powiedzenia. To jeszcze bardziej podkreśla dyspozycję piłkarzy Jacka Magiery. #U20WC #SENCOL #POLTAH
— Luka w murze (@lukawmurze) May 26, 2019
Ta nie wyglądała tak dobrze w szeregach Kolumbii. To właśnie po ich błędach rzuty karne na bramki zamienili Ibrahima Niane oraz Dion Lopy. Nierozważne zagranie we własnym polu karnym zawsze kończą się tak samo, a w erze VAR-u nie umknie nawet najmniejszy błąd. No może w Lotto Ekstraklasie, ale na pewno nie na Mistrzostwa Świata. Zwycięstwo mimo wszystko powinno być znacznie wyższe. Z dobrej strony pokazywał się jednak golkiper Kolumbii, który uchronił ich od kompromitacji. Dzięki tej wygranej, Senegalczycy przybliżyli się do awansu do kolejnej fazy, o który powalczą w starciu z naszą reprezentacją.
Polska 5:0 Tahiti (18' Bednarczyk, 37', 61' Steczyk, 39' Zylla, 74' Benedyczak)
Po porażce z Kolumbią w narodzie przewijała się tylko jednak opinia - reprezentacja jest słaba, selekcjoner beznadziejny, a kolejny wielki turniej kończymy już na starcie. Jacek Magiera zapewniał przed tym meczem, że wtopa w inauguracji była jedynie wypadkiem przy pracy, a jego zawodnicy odkują się z Tahiti. Choć rywal nie należał do najtrudniejszych, to gra naszych reprezentantów z pewnością się podobała. Od pierwszej minuty nie zostawialiśmy zbyt wiele miejsca dla amatorów z półkuli południowej i pewnie tworzyliśmy sobie kolejne okazje. Bardzo aktywne były nasze skrzydła, a pozytywnie zaskakiwał młody Nicola Zalewski. Zawodnik AS Romy miał ogromny luz w grze i bardzo odważnie wdawał się w pojedynki jeden na jeden, co przyniosło skutki w drugiej połowie. To właśnie po jego dośrodkowaniu gola na 4:0 zdobył Dominik Steczyk.
Ale po kolei. Od samego początku siedzieliśmy na rywalu, co raz dogrywając kolejne piłki w pole karne. Pierwsze skutki przyniosło to w 18. minucie spotkania, kiedy gola po rzucie rożnym zdobył Jakub Bednarczyk. Ale za to jaką bramkę! Uderzenie młodego zawodnik St. Pauli spokojnie może zostać nominowane do gola turnieju, a prezentowało się w taki oto sposób.
Bednarczyk z kandydaturą do gola turnieju 👌#U20WC #POLTAH pic.twitter.com/5XtaU1SIBu
— Piotrek Sidorowicz (@PiotrSidorowic2) May 26, 2019
Po golu otwierającym gra naszych zawodników znacznie się uspokoiła i kolejne gole były już tylko kwestią czasu. Z gry zostały wyeliminowane wybicia na tak zwaną "pałę", a środek pola prezentował się bez zarzutów. Na słowa pochwały zasługuje, także Jan Sobociński. Defensor ŁKS-u Łódź od pierwszej do ostatniej minuty był pewnym punktem naszej defensywy, od czasu do czasu biorąc na siebie rozgrywanie akcji. To właśnie lekkość w rozegraniu sprawiła, że licznik bramek zdobytych przez naszą reprezentację nie zatrzymał się na jednej. Na kilka minut przed końcem pierwszej połowy znać o sobie dał Marcel Zylla. Pomocnik Bayernu Monachium uderzeniem od ziemi zaskoczył bramkarza Tahiti, który był zmuszony wyjmować piłkę z siatki. Zaledwie dwie minuty po bramce, na 2:0, na tablicy wyników nasza zdobycz zwiększyła się do trzech. Tym razem w roli podającego był Zylla, a jego dogranie wykorzystał Dominik Steczyk, który dosłownie chwilę wcześniej obsłużył swoje kolegę z reprezentacji.
Zylla w dzisiejszym meczu jak ketchup. Marnował okazje, a teraz w przeciągu dwóch minut: gol i asysta (🍪 zaserwowane do Steczyka) 😎#POLTAH
— Patryk Kapa (@KapaPatryk) May 26, 2019
Czas leciał, a naszym zawodnikom wciąż było mało. Na lekko ponad kwadrans przed końcem swoją obecność bramką zaznaczył wprowadzony w drugiej połowie Adrian Benedyczak. Napastnik Pogoni Szczecin silnym strzałem umieścił piłkę w siatce, dając nadzieję na ewentualne zwycięstwo z Senegalem. Jeśli gra podopiecznych Jacka Magiery będzie prezentowała się tak jak dziś, a w zespole będzie panowała ścisła dyscyplina, to awans do rundy pucharowej mamy na wyciągnięcie ręki. A to byłoby ogromnym sukcesem.