Pan Piłkarz Erling Håland - po ósmym dniu MŚ U20

Wiedząc już, że Polacy zagrają w fazie pucharowej, mogliśmy ze spokojem oglądać dzisiejsze mecze. W grupie C Norwegowie toczyli bezpośredni pojedynek z Hondurasem o zajęcie 3. miejsca. Zdecydowanie ciekawiej zapowiadały się spotkania w grupie D, gdzie trzy ekipy: Ukraina, Nigeria i Stany Zjednoczone walczyły o skończenie grupowej rywalizacji na szczycie tabeli.

Norwegia 12:0 Honduras

W Lublinie goli nie brakowało. Już po pierwszej połowie Norwegowie prowadzili z drużyną z Ameryki Środkowej 5:0. Na swój najwyższy poziom wszedł w tym meczu Erling Håland - napastnik reprezentujący na co dzień barwy RB Salzburg. Przez pierwsze 43 minuty ustrzelił aż 4 gole. Oczywiście, to tylko Honduras, ale w polu karnym ten chłopak ewidentnie potrafi się odnaleźć. Po przerwie gracze Hondurasu z pewnością nie chcieliby wychodzić na boisko.

W drugiej połowie piłkarze ze Skandynawii kontynuowali swoją zabawę. Przy takim wyniku mogliby przecież trochę spuścić z tonu, jednak oni napędzali się z każdą kolejną akcją. Rytm nadawał, podobnie jak przed przerwą, Håland. Dzisiaj grał on w swojej własnej lidze. Do czterech trafień z pierwszej części meczu, dołożył jeszcze pięć w drugiej połowie. Doliczając trzy gole jego kolegów, ostateczny wynik tej rywalizacji to 12:0. Króla strzelców chyba już znamy.

Nowa Zelandia 0:2 Urugwaj

Obie ekipy były przed tym spotkaniem pewne wyjścia z grupy i tak jak mogliśmy się spodziewać, ich dzisiejsza rywalizacja nie należała do najciekawszych. Na stadionie Widzewa, który wczoraj był najgłośniejszym miejscem w Polsce, kibice mieli prawo narzekać na poziom widowiska. Strzałów było sporo, szczególnie ze strony piłkarzy Urugwaju. Większość uderzanych piłek lądowała jednak na trybunach. Nowozelandczycy z kolei postanowili, że nie będą marnować energii na konstruowanie akcji ofensywnych i ograniczyli się do gry w defensywie. W pierwszej połowie nie oddali nawet celnego strzału na bramkę rywali. Długo wyczekiwany gol padł w 40. minucie. Piękną akcję wykończył równie ładnym strzałem Darwin Nunez.

Niestety po przerwie zawodnicy obu ekip utrzymali poziom gry z pierwszej połowy. Gracze Urugwaju próbowali konstruować akcje, ale wyglądali tak, jakby ktoś ich do tego zmuszał. Po kilku niedokładnych podaniach, podopieczni Gustavo Ferreiry uznali, że najlepszą ich bronią są strzały z dystansu. Niecelność uderzeń była porażająca.  W dalszym ciągu to oni jednak prowadzili, a po grze piłkarzy z Nowej Zelandii widać było, że taki wynik im zupełnie nie przeszkadza. Kiedy kibice zbierali się do opuszczenia stadionu po tym jakże pasjonującym widowisku, gola na 0:2 zdobył Brian Rodriguez. Urugwaj dzięki dzisiejszemu zwycięstwu ukończył rywalizację w grupie na pierwszym miejscu.

Tak to wygląda na koniec rywalizacji w grupie C:

Nigeria 1:1 Ukraina

Ten mecz nie cieszył się zbyt dużym zainteresowaniem wśród kibiców. Ukraina już przed tym spotkaniem zapewniła sobie wyjście z grupy, a Nigerii wystarczył remis do zajęcia drugiego miejsca. Pomimo takiego stanu rzeczy, żadna z ekip nie odpuściła. Od samego początku oglądaliśmy walkę i zacięte pojedynki. W miarę upływu czasu, coraz większą przewagę zyskiwali nasi wschodni sąsiedzi. Po grze piłkarzy z Ukrainy widać było, że nieprzypadkowo są liderami grupy. Świetnie wymieniali piłkę na małej przestrzeni, dzięki czemu z łatwością przedostawali się pod bramkę rywala. Pierwszy cios zadali pół godziny po rozpoczęciu spotkania. Po dośrodkowaniu w pole karne, piłkę głową do siatki skierował Danylo Sikan. Tuż przed zakończeniem pierwszej połowy, szansę na wyrównanie mieli Nigeryjczycy, bowiem sędzia podyktował rzut karny. Bramkarz doskonale wyczuł jednak intencje strzelca i po pierwszej części meczu było 0:1.

Drugą połowę zaczęliśmy od mocnego uderzenia. Arbiter po weryfikacji VAR po raz kolejny wskazał “na wapno” i ponownie do wykonania rzutu karnego podszedł Muhamed Tijani. Tym razem wszystko poszło zgodnie z planem. Podrażnieni Ukraińcy chcieli jak najszybciej zdobyć drugą bramkę. Nigeryjczycy natychmiast cofnęli się do defensywy, mając świadomość tego, że remis daje im awans. Niestety im bliżej było 90. minuty, tym piłkarze coraz wolniej poruszali się po boisku. Zawodnicy obu ekip włączyli tryb EKO, oszczędzając siły na fazę pucharową. Ostateczny wynik tej rywalizacji to 1:1.

Stany Zjednoczone 1:0 Katar

Tim Weah i spółka wyszli na murawę niezwykle zmobilizowani. Mieli świadomość tego, że szanse na awans z drugiego miejsca są bardzo duże. Jak się później okazało, Katarczycy zagrali chyba swój najlepszy mecz w turnieju. Grali odpowiedzialnie w defensywie i to oni stworzyli sobie lepsze okazje w pierwszej połowie. Najbliżej gola był w 37. minucie Hashim Ali, jednak zawahał się on w kluczowym momencie i bramkarz wybił piłkę. Przed przerwą goli nie obejrzeliśmy, natomiast mecz obserwowało się z przyjemnością. Miałem nadzieję, że piłkarze utrzymają tak wysokie tempo gry w drugiej połowie.

Piłkarzom USA chęci nie można było odmówić, jednak co z tego, skoro nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką rywala. Ekipa z Kataru nie zamierzała wyjeżdżać z Polski z zerowym dorobkiem punktowym. Wraz z upływem czasu cofali się coraz głębiej pod własne pole karne i to ich zgubiło. W 76. minucie Tim Weah zdecydował się na indywidualny rajd z piłką, którego zwieńczeniem było piekielnie mocne uderzenie. Bramkarz nie poradził sobie z tym strzałem i Amerykanie zdobyli upragnione prowadzenie, którego nie wypuścili już z rąk. Szkoda Katarczyków, którzy dzisiaj pokazali ogromną wolę walki.

Tak kończy się rywalizacja w grupie D:

Dziś już się rozstajemy, ale nie odchodźcie daleko - jutro ostatnie mecze grupowe!

Autor

Hubert Kwaśny

hkwachu123