Po kolejne trzy punkty - przed meczem Polska - Izrael
Już dziś reprezentacja Polski rozegra swój czwarty mecz eliminacji do mistrzostw Europy 2020. Tym razem rywalem "biało-czerwonych" będzie bardzo niewygodny Izrael. Śmiało można powiedzieć, że zmierzymy się z drużyną, która na ten moment wydaje się być naszym najgroźniejszym rywalem do awansu. Czy podołamy temu wyzwaniu?
Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Z jednej strony prezentujemy się naprawdę bardzo kiepsko - w dotychczasowych trzech meczach eliminacyjnych przeciwko Austrii, Łotwie i Macedonii Północnej mieliśmy w sumie może 15 minut niezłej gry. Poza tym prezentowaliśmy futbol rodem z podwórka, którego jedyną charakterystyczną cechą jest "laga" do Roberta Lewandowskiego i Krzysztofa Piątka. Akcje kombinacyjne, rozegranie na jeden kontakt, przerzucanie ciężaru gry - są to niestety pojęcia obce dla tej kadry. Poza tym zmierzymy się dzisiaj z o wiele bardziej wymagającym rywalem niż w ostatnich meczach - Izrael w trzech swoich spotkaniach zdobył 8 bramek, a więc dwa razy więcej od nas, a przy tym grają naprawdę ciekawą piłkę.
Czas na trening przed meczem z Izraelem! 🤙🔥 pic.twitter.com/KrvwCpOR72
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 9, 2019
Z drugiej strony to my mamy komplet punktów i pozycję lidera w grupie, a przecież graliśmy już na dwóch ciężkich terenach. Można (a nawet trzeba) krytykować kadrę Jerzego Brzęczka za brak stylu, ale jednego akurat odmówić jej nie można - "biało-czerwoni" wyciskają maksimum ze swoich meczów. Warto też zauważyć, że nie straciliśmy do tej pory bramki w tych eliminacjach, za co należy mocno pochwalić naszych defensorów. Seria tylu spotkań z czystym kontem ostatnim razem przydarzyła się nam na... EURO 2016, więc jak widzicie - trochę wody w Wiśle już zdążyło upłynąć. Dodatkowo sprzyja nam szczęście - nie musimy się przejmować świetnym napastnikiem austriackiego RB Salzburg Munasem Dabburem, ponieważ piłkarz nie zagra przeciwko nam z powodu... swojego ślubu.
Brzęczek ma jeden olbrzymi atut - punkty. Przy czym stosunek wyników do jakości i kultury gry jest zdumiewający. Niby odhaczamy kolejne spotkania, za co szacunek i brawa. Natomiast po dziewięciu meczach szczerze nie mam pojęcia, na czym ma polegać styl i pomysł tego selekcjonera.
— Tomasz Cwiakala (@cwiakala) June 7, 2019
A kogo powinniśmy się obawiać? Raczej nie odkryję Ameryki - Eran Zahavi znajduje się w życiowej formie. Napastnik Guangzhou Evergrande strzelił w dotychczasowych trzech meczach eliminacyjnych 7 bramek - bez wątpienia taki dorobek musi robić wrażenie. I co godne podkreślenia - nie tylko w kadrze ładuje gola za golem - jest też liderem klasyfikacji strzelców ligi chińskiej. Jak jednak zauważył portal Weszło.com - Zahavi nigdy nie strzelał z taką częstotliwością, więc kwestią czasu jest, kiedy znowu się zatnie.
Jeśli chodzi o nasze personalia, chyba 90% kibiców reprezentacji Polski liczy, że Jerzy Brzęczek porzuci karkołomny pomysł z grą osamotnionym Robertem Lewandowskim na szpicy. Nie ma co ukrywać, jeśli są jakieś pozycje, na których cierpimy na kłopot bogactwa, to bramka i właśnie środek napadu. Nie ma sensu sadzać zarówno Arkadiusza Milika jak i Krzysztofa Piątka na ławce, bo pozbawiamy się tym samym znaczącej siły ognia. Mocno krytykowany jest też pomysł z Bartoszem Bereszyńskim na lewej obronie, ale tutaj akurat selekcjonera można zrozumieć - Maciej Rybus prawdopodobnie jeszcze nie jest gotowy do gry na pełnych obrotach przez 90 minut. Otwartą kwestią pozostaje też obsada prawej pomocy - przecieki z obozu kadry każą sądzić, że w miejsce kiepsko spisującego się przeciwko Macedonii Północnej Przemysława Frankowskiego zagra Damian Kądzior.
Ten Frankowski z „Chicago Bulls” brutalnie słaby... #MKDPOL
— JANKO (@jankoWKS) June 7, 2019
Powinien zająć się matematyką 1+1=2
— Jacek Łozowski (@JacekLozowski2) June 9, 2019
bo nie rozumie, ze Lewandowski+Piątek =atak
Warto przypomnieć, że w spotkaniu przeciwko Izraelowi zagramy w wyjątkowych strojach - specjalne trykoty zostały zaprojektowane z okazji jubileuszu 100-lecia istnienia Polskiego Związku Piłki Nożnej. Według nas wyglądają całkiem nieźle, chociaż ten lewy rękawek mógłby być czerwony...
Jubileuszowa koszulka i nasi reprezentanci 😍🇵🇱#OD100LAT pic.twitter.com/HLZSijwSVX
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) June 8, 2019
Dodatkowego smaczku temu spotkaniu dodają oczywiście kwestie pozasportowe. Wczoraj kadra Izraela udała się na zwiedzanie Warszawy i wszystko byłoby w porządku, gdyby nie pewne zdjęcie wrzucone na Twittera.
The Israeli National Team at the Memorial of the Warsaw Uprising. pic.twitter.com/RlIm6e1Tr8
— ISRAEL FA (@ISRAELFA) June 9, 2019
A ściślej rzecz ujmując - podpis do tego zdjęcia. Jak pewnie dobrze wiecie - reprezentacja Izraela nie stoi przed pomnikiem upamiętniającym powstanie warszawskie, tylko powstanie w getcie warszawskim. To mniej więcej taka sama różnica, jak między zamkiem z piasku a zamkiem błyskawicznym. Oczywiście można uznać, że autor tweeta nie jest orłem z historii i użył po prostu błędnej terminologii, ale wiedząc, jakie w ostatnim czasie jest napięcie między tymi państwami, przydałoby się być bardziej ostrożnym.
Odkładając jednak kwestie polityczne na bok - na pewno czeka nas bardzo trudne spotkanie z wymagającym przeciwnikiem. Ewentualne 3 punkty spowodują, że będziemy już jedną nogą na EURO, natomiast jeśli przegramy, zacznie być nieco nerwowo. Zatem nie pozostaje nam nic innego, jak trzymać kciuki za "biało-czerwonych".
Polska - Izrael ( poniedziałek, 20:45)