Wszystko albo nic - reprezentacja Polski musi odkupić winy
Wystarczyło jedno spotkanie, jedno potknięcie, aby czar czterech zwycięstw z rzędu popartych czystymi kontami prysł... Porażka z reprezentacją Słowenii nabiła Jerzego Brzęczka i jego podopiecznych na tępy widelec, a odzyskanie poparcia kibiców będzie rzeczą niemal niemożliwą.
Ponad 11 lat temu, faza grupowa Mistrzostw Europy i spotkanie z Austrią. Kibice reprezentacji Polski pamiętają to spotkanie doskonale. Angielski arbiter Howard Webb w roli głównej i karny widmo, który znacznie pokrzyżował nam plany. Spotkanie rozgrywane w Wiedniu i te dzisiejsze łączy jedna, zasadnicza rzecz. Oba były o dużą stawkę - 11 lat temu walczyliśmy o wyjście z grupy, dziś wieczorem drużyna Jerzego Brzęczka powalczy o odzyskanie zaufania i zajęcie jak najlepszej pozycji na półmetku eliminacji. Aczkolwiek po wyczynach w Ljubljanie spełnienie pierwszego warunku będzie trudniejsze niż zazwyczaj. Tak słabej gry nie oglądaliśmy dawno. Piotr Zieliński, który miał odpowiadać za kreowanie akcji - zawiódł, Kamil Grosicki znajdujący się w wysokiej formie - zawiódł, Mateusz Klich oraz Grzegorz Krychowiak będący liderami swoich klubów również zawiedli... A kto nie zawiódł?
Zaledwie 20 minut gry pozwoliło Krystianowi Bielikowi, aby ten został wepchnięty do podstawowej jedenastki na mecz z Austrią. Nie bez przyczyny zaczynamy od niego, gdyż żądania kibiców najprawdopodobniej się spełnią. Selekcjoner Jerzy Brzęczek na przedmeczowej konferencji nie ukrywał, że w podstawowym składzie zajdzie kilka zmian. Po bardzo słabym występie Mateusza Klicha bardzo pilne jest znalezienie alternatywy, którą opiekun reprezentacji Polski ma pod ręką. Przyzwoite 20 minut w wykonaniu zawodnika Derby County sprawiło, że zostawienie go na ławce, będzie strzałem w kolano. Reprezentacji są potrzebne osoby, które starają się, próbują, a taką właśnie jest Krystian Bielik, co pokazał już w piątek.
Co do pozostałych zmian. Na pewno w bramce znów ujrzymy Łukasza Fabiańskiego. Jerzy Brzęczek bardzo szybko rozwiał wątpliwości, co do miejsca w bramce, zaznaczając, że jesień będzie należała właśnie do zawodnika West Hamu. W podstawowym składzie ma natomiast zabraknąć Michała Pazdana. Występ z reprezentacją Słowenii był znacznie słabszy niż zdążyliśmy się już przyzwyczaić. "Polska pirania" brała udział przy dwóch straconych golach, więc reakcja selekcjonera nie mogła być inna. Zmiany na tym się najprawdopodobniej kończą, lecz zwracając uwagę na to, czym dysponuje reprezentacja Polski - o wynik martwić się nie powinniśmy. A przynajmniej na papierze, bo tutaj różnica jest piorunująca.
Podczas wiosennych meczów dane nam było uważać na Marko Arnautovicia oraz Davida Alabę. Dziś nie będzie inaczej. Obie gwiazdy reprezentacji Austrii wspomagane przez resztę zespołu z pewnością napsują nam krwi, lecz jeśli nie zamierzamy ustąpić z tronu, to nie mamy innego wyjścia, jak wygrać jutrzejsze spotkanie...