Löw twardo obstaje przy niepowoływaniu Hummelsa, ale...
Jakiś czas temu Joachim Löw postanowił "odbayernić" nieco kadrę Niemiec i stwierdził, że nie będzie powoływał trzech kręcących się wokół 30-stki zawodników - Matsa Hummelsa, Jerome'a Boatenga i Thomasa Müllera. Co do tych dwóch ostatnich wątpliwości żadnych nie ma, w reprezentacji są zupełnie niepotrzebni, ale ten pierwszy... No może wypadałoby go wziąć, tym bardziej że z gry wypadł stoper numer 1, Niklas Süle.
Pamiętamy - Süle zerwał więzadła krzyżowe do tego stopnia, że nie ma szans (przynajmniej tak teraz wszyscy twierdzą), żeby zdążył się wykurować na przyszłoroczne Euro. To trochę komplikuje życie Löwa, ponieważ problem z obsadą pozycji środkowego obrońcy był już całkiem rozrośnięty jeszcze przed tym, gdy najlepszy niemiecki stoper wypadł na wiele miesięcy... Gdy ogłoszono, że 24-latek zniknął z naszych piłkarskich radarów na dłuższy czas, wzmógł się lament dotyczący tego, że reprezentacyjną koszulkę powinien zakładać Hummels, który na wiosnę był czołowym defensorem Bundesligi, a swoim doświadczeniem bardzo by pomógł odmłodzonej ekipie "Die Mannschaft". Löw ma na te sugestie jedną odpowiedź: nie.
Na ten moment nie ma takiej opcji. Powiedziałem, że będę stawiał na młodszych piłkarzy i teraz trzeba będzie rzucić ich na głęboką wodę. Nie powinno się porzucać wszystkich planów tylko dlatego, że ten czy inny zawodnik doznał kontuzji.
Czyli na Euro możemy spodziewać się pasjonującego zestawienia stoperów Ginter-Tah-Rüdiger. No wygląda to zachęcająco, nie ma co! Szczególnie dla napastników rywali... Co to jest niby za drużyna? Mistrz świata z 2014 roku? To się nawet na mistrza Niemiec ledwo by kwalifikowało... "Die Mannschaft" ma ogromny kłopot na tej pozycji, tym bardziej - o czym powinienem wspomnieć może wcześniej dla tych, którzy nie kumają - Löw bardzo często preferuje teraz grę na trzech obrońców. I nawet z Sülem było to bardzo wesołe ustawienie... O, chwila, "Jogi" chce coś jeszcze powiedzieć:
W futbolu trudno jednak definitywnie przewidzieć, co się stanie. Nie wiem, co przyniesie przyszły rok. Ostatecznie będzie się liczył tylko sukces drużyny.
Czyli na dobrą sprawę niemiecki selekcjoner nie wykluczył tego, że gdy tyłek zacznie mu się kopcić jak przypalona kiełbasa, Hummels swoje powołanie jednak dostanie. Wiecie, co w tej całej zabawie jest najśmieszniejsze? Że nawet, gdyby w kadrze byli i stoper BVB, i Süle, to całość i tak byłaby mocno chwiejna. Pomyślcie więc sobie, co będzie się tam wyprawiało teraz, kiedy nie ma ani jednego, ani drugiego!