Nadzieja wróciła do niemieckiej defensywy!
Niemcy są przed nadchodzącym EURO jako tako poukładani. Co prawda nadal brakuje im nieco jakości godnej mistrzostwa świata z 2014 roku, a w grupie trafili na prawdziwą rzeź niewiniątek, ale w weekend pojawiło się pewne światełko optymizmu. Jest związane z Niklasem Süle.
Gdy parę tygodni temu środkowy obrońca Bayernu doznał kontuzji kolana, ze strony klubu padły stanowcze komunikaty: Niklas może zapomnieć o mistrzostwach Europy. 24-latkowi poszły więzadła i stało się jasne, że jego sezon właśnie się zakończył. Czasu do EURO było (jest) jednak naprawdę sporo, w końcu to ponad pół roku, więc z lekką dozą zaciekawienia śledziłem doniesienia dotyczące przerwy Sülego i potencjalnego tekstu o tym, że może jednak uda mu się wyleczyć... No i się znalazło!
Z kolanem wszystko w porządku, teraz czeka mnie proces leczenia. Nie spodziewano się, że wszystko będzie toczyć się w ten sposób, co jest też zasługą dobrej pracy chirurga. Będę szczęśliwy, kiedy znów was zobaczę. Jeszcze nie skreślam nadchodzącego EURO!
Czyli jednak może być wielki come back! Tak jak Manuel Neuer wrócił na mundial w Rosji, tak Süle może wrócić na Euro w... całej Europie. Sytuacja z bramkarzem Bayernu była jednak o tyle bardziej komfortowa, że w 2018 roku ze smyczy zrywał się już Marc-Andre ter Stegen - Süle takiego zastępstwa nie ma. Defensywa "Die Mannschaft" nie straszy swoją jakością, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę zestawienia, które prezentowali nam Niemcy w poprzednich latach. 24-latek był gwarantem wysokiej jakości, a bez niego ta jakość zdecydowanie ucierpiała. Jego powrót byłby dla naszych zachodnich sąsiadów niczym zbawienie, a jak sami przeczytaliście, cud jest możliwy. W końcu mówimy o gościu, który ma 195 cm wzrostu i wygląda jak szafa...