
Dalsze pudrowanie rzeczywistości
Po piątkowym meczu w Amsterdamie, wszystkim skończyła się cierpliwość do pracy dokonywanej przez Jerzego Brzęczka. Sytuacja stała się jednak na tyle absurdalna, że niektórzy trzymali kciuki za Bośniaków i liczyli na to, że to zakończy kadencję obecnego selekcjonera naszej kadry. Ta wąska grupka musi jednak obejść się smakiem, bo biało-czerwoni wygrali pierwszy mecz w historii występów w Lidze Narodów. Polacy pokonali Bośnię i Hercegowinę 2:1 i chociaż na chwilę mogliśmy uśmiechnąć się po meczu reprezentacji.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Bośnia i Hercegowina: A. Begović - Z. Kvržić, E. Bičakčić, S. Saničanin, E. Ćivić (82' D. Milošević) - A. Hadžiahmetović, H. Hajradinović, M. Bešić (60' E. Džeko) - A. Hodžić, E. Koljić, A. Gojak (46' E. Višća)
Polska: Ł. Fabiański - T. Kędziora, K. Glik, J. Bednarek, M. Rybus - K. Grosicki (80' S. Szymański), G. Krychowiak (68' M. Klich), J. Góralski, P. Zieliński (85' K. Linetty), K. Jóźwiak - A. Milik
Przedmeczowe dywagacje dotyczyły przede wszystkim tego, jaki skład ujrzymy na stadionie w Zenicy. Byliśmy jedynie pewni roszady w bramce, więc obecność Łukasza Fabiańskiego nikogo nie zaskakiwała. Wszyscy po cichu liczyli na to, że na mecz ze słabszą Bośnią wyjdziemy ustawieni trochę bardziej ofensywnie. Jerzy Brzęczek płynie jednak jak zwykle pod prąd i zdecydował się na to, aby w środku pola znalazło się miejsce dla dwóch piłkarzy charakteryzujących się dobrą grą w destrukcji - Jacka Góralskiego oraz Grzegorza Krychowiaka, chociaż ten drugi pokazuje w Rosji swoje umiejętności gry do przodu. Dużą radość sprawiło jednak to, że na pozycji lewego obrońcy zagrał w końcu nominalny lewy obrońca. W poprzednich spotkaniach to nie było już taką oczywistością, bo zdążyliśmy przyzwyczaić się do eksperymentów z Bartoszem Bereszyńskim w roli głównej. Bośniacy również wyszli drugim garniturem, bo na ławce rezerwowych usiedli m.in.: Edin Džeko, Sead Kolašinac czy Edin Višća. Dzięki temu w wyjściowym składzie znalazło się miejsce dla byłego piłkarza Lecha Poznań - Elvira Koljicia.
Wg bośniackich mediów Edin Dżeko zacznie dzisiejsze spotkanie na ławce, więc doskonałą okazję, żeby przypomnieć się polskim kibicom będzie miał Elvir Koljić. pic.twitter.com/S6eyTgaGwf
— Kuba Polkowski (@kubapolkowski) September 7, 2020
Góralski > Linetty / Moder
— Michał Borkowski (@mbork88) September 7, 2020
Czy jest potrzebne lepsze podsumowanie tej reprezentacji i pomysłu na nią selekcjonera?
2 lata pracuje pan trener selekcjoner Jurek Brzęczek i wszystko, co jest stanie wymyślić, to Góralski w 1 składzie.
— Paweł Paczul (@PawelPaczul) September 7, 2020
Czy 28-letni zawodnik Kajratu Ałmaty to przyszłość kadry?
Czy jest w stanie dać coś więcej niż wślizg i walkę?
Czy w Europie gra się jeszcze na przecinaków?
🙃
Przez dłuższą część pierwszej połowy czuliśmy się tak, jakbyśmy obserwowali zimowy sparing kadry złożonej z polskich ligowców. Nasi piłkarzy, którzy w teorii należą do gronach czołowych piłkarzy w naszym kraju w początkowej fazie meczu wyglądali jak banda osób, która spotkała się w szatni na pięć minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Nasza taktyka była schematyczna i można ją podsumować w krótkich słowach: "Odbiór-Podanie-Strata". Pierwsza połowa była na tyle nudna, że pewien duet postanowił nas obudzić. Jan Bednarek zobaczył w polu karnym Elvira Koljicia i chyba znał CV Bośniaka, bo obu panów łączy klub z Wielkopolski - Lech Poznań. Stoperowi reprezentacji Polski wzięło się za bardzo na czułości i położył rywala na murawę, chociaż to zdarzenie nie było niczym nadzwyczajnym. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że sędzią spotkania był Cüneyt Çakır, to Turek jest ekspertem od dziwnych gwizdków. Efektem był podyktowany rzut karny dla Bośni, który został pewnie wykorzystany przez Harisa Hajradinovicia.
Nie no, panie Turek...
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) September 7, 2020
Panie Turek... A idź pan, panie Turek...
— Tomasz Smokowski (@TSmokowski) September 7, 2020
Ławka Bośni ewidentnie też zdziwiona tym jak ten mecz wygląda, my to potrafimy zaskoczyć rywala
— Michał Borkowski (@mbork88) September 7, 2020
Jest jednak coś za co należy pochwalić naszą kadrę - dobra reakcja na straconą bramkę. Biało-czerwoni potraktowali tego gola jak zimny prysznic i bardzo szybko wzięli się do roboty. Wyrównanie w typowo polski sposób - jak nie idzie z gry pozycyjnej ani z kontry, to w naszym arsenale są jeszcze stałe fragmenty gry. Przy akcji bramkowej w role główne wcielili się dwaj najbardziej doświadczeni piłkarze, których łączy to samo imię - Kamil Grosicki oraz Kamil Glik. Ten pierwszy podszedł do rzutu rożnego i bardzo dośrodkował na głowę dzisiejszego kapitana naszej reprezentacji. Były już obrońca Monako udowadnia to, że można wyglądać na boisku przyzwoicie i to wszystko w momencie, gdy ostatni raz regularnie grałeś w piłkę nożną około pół roku temu. Już w piątkowym meczu Glik wyglądał jak piłkarz, który nie ma za sobą wielomiesięcznej przerwy i był w prawdziwym rytmie meczowym. A przy okazji pokazał swojemu partnerowi ze środka defensywy, czego należy oczekiwać od piłkarza grającego na tej pozycji.
Ostatni kwadrans wygląda tak, jakby nasi krzyknęli sobie "chrzanić to, gramy po swojemu!".
— Przemysław Michalak (@PrzemysawMicha2) September 7, 2020
Co ciekawe, jeśli nazwisko Brzęczek napiszemy od tyłu, to wyjdzie Kezcęzrb, co jest tak samo bez sensu, jak jego pomysł na grę polskiej reprezentacji.
— Patryk Idasiak (@PatrykIdasiak) September 7, 2020
Gra Polaków nie różni się niczym choćby od tej z wyjazdowego zwycięstwa nad Macedonią Północną. To jest nasz styl. Wtedy po prostu wygraliśmy i można było chrzanić o trudnym terenie.
— Michał Kołodziejczyk (@Michal_Kolo) September 7, 2020
Trzeba jednak przyznać, że dzisiejszy wieczór należał do Kamila Grosickiego i to jest głównie zasługa efektywności, bo efektowności w jego grze nie było ani widać, ani słychać. To właśnie skrzydłowy West Bromwich Albion wyprowadził nasz zespół na prowadzenie w drugiej połowie i tym samym na swoim koncie zapisał gola oraz asystę. Przy okazji Jerzy Brzęczek otrzymał dowód na to, ile znaczy postawienie na lewej obronie na piłkarza lepiej grającego lewą nogą. To właśnie Maciej Rybus, który przez wielu był tak oczekiwany, wykorzystał hektary przestrzeni stworzone tuż przed bośniackim polem karnym i dośrodkował w szesnastkę. A co zrobił Grosicki? Wybiegł za pleców stoperów i precyzyjnym strzałem głową pokonał bramkarza. Wystarczyło przez krótkie fragmenty zagrać trochę odważniej i momentalnie zaczęliśmy sprawiać problemy Bośniakom. Można jedynie zastanawiać się, na ile to efekt płomiennych słów wygłoszonych przez Pana Trenera Jerzego Brzęczka, a na ile samoczynne ogarnięcie się ze strony piłkarzy. Faktem jest jednak to, że byliśmy świadkami historii - wygraliśmy jakiś mecz w Lidze Narodów!
ALE ŻE LEWONOŻNY OBROŃCA NA LEWEJ OBRONIE MOŻE BYĆ PRODUKTYWNIEJSZY W ATAKU OD TEGO PRAWONOŻNEGO?
— Damian Smyk (@D_Smyk) September 7, 2020
Któż by się spodziewał.
Boli was wielka reprezentacja Jerzego Brzęczka, co?
— Michał Sagrol (@michalchojnice2) September 7, 2020
Twitter jak reprezentacja wychodzi na prowadzenie 😎 #BIHPOL pic.twitter.com/Qq7ms1Yal1
— Wuja Jurek 🇵🇱⚽️ (@WujaJurek) September 7, 2020