Holandia zaskoczyła... Polaków!
Wydawało się, że Holandia grająca z lekko rezerwową Bośnią i Hercegowiną poradzi sobie tak, jak z reguły radzi sobie wyraźny faworyt. Cóż, "Oranje" jednak nie pokazali tego, czego się po nich oczekiwało, a właściwie to pokazali... bardzo mało i tylko bezbramkowo zremisowali z bałkańską ekipą. Selekcjoner Frank de Boer nie ma obiecującego początku.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy:
- Bośnia i Hercegowina: Sehić - Todorović, Hadżikadunić, Sanicanić, Kadusić (46. Kolasinac) - Cimirot - Tatar (54. Hadżiahmetović), Pjanić (75. Loncar), Krunić (75. Hodżić), Gojak - Durić (61. Dżeko)
- Holandia: Cillessen - Dumfries (70. Hateboer), de Vrij, van Dijk, Blind (86. Ake) - de Roon, de Jong - Malen (69. Berghuis), Wijnaldum, Promes (86. Babel) - de Jong
De Boer jest trzecim trenerem reprezentacji Holandii w historii, który w dwóch pierwszych meczów "nie zdobył" żadnego gola - a pozostali to Danny Blind i Guus Hiddink. Kibice tego zespołu już zaczynają siać (całkiem uzasadniony) defetyzm twierdząc, że właśnie nastąpił moment powrotu do anemicznego futbolu, który nie niesie ze sobą nic dobrego i choć na Footrollu dalecy jesteśmy od wyciągania bezsensownych wniosków, to jednak lampka ostrzegawcza miała prawo się zapalić.
3 – Frank de Boer is the third Netherlands coach with no Oranje goals in his first two games in charge, after Danny Blind & Guus Hiddink. Denied. pic.twitter.com/8ToyrP0dbj
— OptaJohan (@OptaJohan) October 11, 2020
Do przerwy ani Bośniacy - grający choćby bez Edina Dżeko czy Seada Kolasinacza, siedzących na ławce - ani "Oranje" nie oddali ani jednego celnego uderzenia! Ogółem w trakcie 90 minut takie strzały padły ledwie cztery, z czego bałkańscy gospodarze zanotowali jeden - Miralem Pjanić sie wie. Przyjezdni natomiast mimo wyraźnej przewagi w posiadaniu piłki nie mieli zbyt dużego pomysłu na to, jak przebić się przez zwarte szeregi swoich przeciwników i dopiero w późnych momentach drugiej połowy zmusili do wzmożonego wysiłku Ibrahima Sehicia. To właśnie bramkarz Konyasporu popisał się świetnymi paradami przy dwóch próbach Luuka de Jonga i to najpewniej jego należałoby uznać dzięki tym interwencjom za man of the match. Bo ogólnie było mocno średnio, choć wszystko w doliczonym czasie gry mógł wyjaśnić Ryan Babel, z tym że jego "lufka" poleciała daleko za bramkę.
Ten sensacyjny remis oznacza, że Holendrzy pomachali wyraźnie do Polaków, których to przecież wcale nie tak dawno opykali tak, jak chcieli. Jeśli dzisiaj "biało-czerwoni" pokonają jakimś cudem Włochów, to... zostaną liderem swojej grupy Ligi Narodów! A że selekcjoner Jerzy Brzęczek miewa w swojej kadencji dużo farta, to wszyscy wiemy...