
Magia daty zrobiła swoje - punkcik wyszarpany
Wszyscy chyba dobrze wiemy, że w ostatnich latach jedenastego dnia października działy się magiczne rzeczy dla naszego futbolu reprezentacyjnego. Główna nadzieja na dobry wynik przeciwko Włochom to właśnie fakt, że spotkanie w ramach Ligi Narodów odbywało się na początku października. Prawda jest jednak taka, że wszystko weryfikuje boisko i nie inaczej było dzisiaj. To nasi rywale kontrowali przebieg gry, ale Włosi nie zdołali wypracować sobie wyraźnej przewagi i w efekcie dopisujemy sobie punkt w tabeli naszej grupy po bezbramkowym remisie.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Polska: Ł. Fabiański - T. Kędziora, K. Glik, S. Walukiewicz, B. Bereszyński - G. Krychowiak, J. Moder - S. Szymański (59' K. Grosicki), M. Klich (70' A. Milik), K. Jóźwiak (83' M. Karbownik) - R. Lewandowski (83' K. Linetty)
Włochy: G. Donnarumma - A. Florenzi, L. Bonucci, F. Acerbi, Emerson - N. Barella (79' M. Locatelli), Jorginho, M. Verratti - F. Chiesa (70' M. Kean), A. Belotti (83' F. Caputo), Lo. Pellegrini (83' D. Berardi)
Cała dobra seria z meczami rozgrywanymi 11 października rozpoczęła się w 2006 roku, gdy na Stadionie Śląskim w Chorzowie podejmowaliśmy ówczesnych wicemistrzów Europy - Portugalię - z wschodzącą gwiazdą Cristiano Ronaldo, która akurat wówczas została przyćmiona przez Grzegorza Bronowickiego. Po dwóch latach ponownie mieliśmy chwilę uśmiechu, bo podczas katastrofalnych dla nas eliminacji do Mistrzostw Świata zdołaliśmy pokonać naszych południowych sąsiadów, Czechów z Petrem Čechem, Zdenkiem Grygerą czy Milanem Barošem w wyjściowym składem. W tym wstępie nie może również zabraknąć wzmianki o meczu, który odbył się równo sześć lat temu - historyczny pojedynek z Niemcami, którzy ledwie trzy miesiące wcześniej zdobywali mistrzostwo świata. Warto również zaznaczyć, że po dwóch latach historia zatoczyła koło. Wówczas inaugurowaliśmy rozgrywki Ligi Narodów, a naszymi rywalami byli Włosi i wywalczony remis przyjęliśmy z pocałowaniem ręki. Warto jednak zauważyć, że "Squadra Azzurra" pod wodzą Roberto Manciniego od tamtego meczu nie zaznała porażki, a u nas nie jest już tak kolorowo, ale o tym dobrze wiemy.
11.10.2006, Stadion Śląski: 🇵🇱🆚🇵🇹 2:1
— TVP SPORT (@sport_tvppl) October 11, 2020
11.10.2014, Stadion Narodowy: 🇵🇱🆚🇩🇪 2:0
11.10.2015, Stadion Narodowy: 🇵🇱🆚🇮🇪 2:1
11.10.2020, Stadion Energa Gdańsk: 🇵🇱🆚🇮🇹 ______ 🤔
Studio przed #POLITA odpalamy już o 18:40 ⏰ w #tvpsport i tu ▶ https://t.co/MJTYRncEMM #kadra2020 pic.twitter.com/ZboLQcqZMG
Piątkowy mecz przeciwko Finlandii pozwolił z nadziejami podchodzić do dzisiejszego meczu, ale pierwsze minuty bardzo szybko wszystko zweryfikowały. Włosi to drużyna o kilka półek wyżej od Finów i to było widać od samego początku. Czterokrotni mistrzostwie świata przede wszystkim pokazali naszemu selekcjonerowi, że stawianie Bartosza Bereszyńskiego na lewej obronie jest ogromnym ryzykiem oraz wystawianie Krychowiaka w obecnej formie jest wyłącznie krzywdą dla pomocnika Lokomotiwu Moskwa. Federico Chiesa, który zaledwie kilka dni temu podpisał kontrakt z Juventusem, nie miał litości i niemiłosiernie korzystał z takiego ustawienia Polaków. Na szczęście początkowe ciosy wyprowadzane przez Włochów nie poskutkowały stratą bramki i po jakimś czasie pokazaliśmy, że mecz piłkarski to starcie dwóch drużyn, i udało nam się w jakiś sposób dojść do głosu. W dalszej części spotkania widzieliśmy w miarę wyrównane spotkanie, chociaż z wyrazistą przewagą ze strony Włochów. Gianluigi Donnarumma miał pełne prawo wyjść sobie na miasto, bo defensywa Włochów stanowiła mur nie do przebicia. A głównym zadaniem Polaków było przede wszystkim to, aby przeszkadzać Włochom i naprawdę dobrze wywiązywaliśmy się z tych założeń.
Te strzały Chiesy to jest poezja, 353 próby przez 3 ostatnie sezony i 22 bramki 😅
— Michał Borkowski (@mbork88) October 11, 2020
trenerze, zdjąć Bereszyńskiego i Krychowiaka. można nawet już. #POLITA
— Andrzej Cała (@andrzejcala) October 11, 2020
W drugiej połowie ten mecz zamienił się w zabawę, którą wielu z nas zna z dzieciństwa - "piłka parzy". Żadna z drużyn nie była w stanie opanować kwestii dłuższego posiadania futbolówki i zazwyczaj było tak, że piłkarz z piłką przy nodze oddawał ją do najbliższego partnera z drużyny. Jedynym piłkarzem, który próbował podjąć jakiekolwiek ryzyko był Jakub Moder czyli pomocnik Lecha Poznań, który rozgrywał dopiero trzeci mecz w drużynie narodowej i mimo to zaprezentował się jak stary wyga. Drugą połowę należy podsumować pojedynczym słowem - "nieporadność". Tempo siadło i to konkretnie, a brak komunikacji w zespołach był aż nadto widoczny. Dopiero wprowadzenie świeżej krwi z ławki rezerwowej spowodowało to, że mieliśmy jeszcze jakiekolwiek emocje w tym meczu. Gdyby nie kulała nasza podstawowa broń - kontratak - to najprawdopodobniej kazalibyśmy Donnarummie wykazywać się swoimi nieprzeciętnymi umiejętnościami. Mieliśmy jednak spore problemy z ostatnim podaniem w polu karnym i przez to brakowało strzałów na włoską bramkę. Cieszy jednak na pewno to, że zdołaliśmy zachować czyste konto w meczu przeciwko zawsze groźnym Włochom.
Jeśli za punkt odniesienia przyjmiemy mecz z Holandią, to nie ma dramatu. Pytanie brzmi: czy powinniśmy wieszać poprzeczkę właśnie na tym poziomie?
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) October 11, 2020
Pierwszy raz od listopada 2018 roku Włosi nie strzelili gola w meczu. Walukiewicz zdał egzamin z życia.
— Wojciech Piela (@WPiela96) October 11, 2020
Polacy zapracowali na ten punkt. My nie mieliśmy świetnych sytuacji, ale czy mieli je Włosi? Niekoniecznie. Nie zachwycamy się, bo to byłaby przesada, ale jechać po nich też nie powinniśmy.
— Sebastian Chabiniak (@sebchabiniak1) October 11, 2020