Bat i gołe pośladki? Nie było źle, ale daleko od zachwytu
Kiedy po raz ostatni zawitaliśmy z piłką reprezentacyjną do Chorzowa, przegraliśmy dwukrotnie - najpierw 2:3 z Portugalią i później 0:1 z Włochami. To były mecze o punkty, ale już wcześniejszy sparing z Koreą Południową poszedł nam lepiej. Wygraliśmy 3:2, a atmosfera na stadionie była naprawdę elektryzująca, hymn Polski niósł się po "Kotle Czarownic" tak, jak nigdy wcześniej. Dziś jednak Polacy mieli wybiec na Stadion Śląski i zobaczyć pusty stadion. Szykował się nam mecz towarzyski w erze koronawirusa - liczyliśmy na to, że po raz kolejny będzie on zwycięski.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Składy wyjściowe:
Polska: Skorupski - Rybus, Bochniewicz, Walukiewicz, Gumny - Zieliński, Góralski, Klich, Płacheta - Piątek, Milik
Ukraina: Łunin - Mychajliczenko, Matwijenko, Krywcow, Konoplia - Zinczenko, Makarenko, Kowałenko - Zubkow, Jaremczuk, Jarmołenko
Poznajecie Jarmołenkę? Pamiętacie mecz z 2013 roku? To był ostatni mecz o punkty, który przegraliśmy na PGE Narodowym, wtedy jeszcze niemającym sponsora tytularnego. Jarmołenko miał wtedy swój dzień, kręcił naszymi zawodnikami tak, jak chciał.
Liczyliśmy, że nasz drugi garnitur wykaże się w dzisiejszym meczu jednak lepiej niż ówczesna pierwsza opcja wybrana przez Waldemara Fornalika. Listopad miał pokazać, jaki naprawdę jest potencjał tej drużyny na osiem miesięcy przed rozpoczęciem mistrzostw Europy. Ukraina, Włochy, Holandia - czyli zestaw "nie ma przebacz".
Nice ❤️🇵🇱🇺🇦 pic.twitter.com/RU64NgxsNH
— MichalZewlakow (@ZewlakowMichal) November 11, 2020
A co my powiemy o tej pierwszej połowie? Cóż, Jerzy Brzęczek naprawdę potrafi mieć szczęście. Trzeba mu często pomóc albo powierzyć los w inne ręce. Losowanie eliminacji EURO 2020? Więcej niż spoko. Utrzymanie się w Dywizji A Ligi Narodów dzięki złej postawie Niemiec? Nie protestujemy. A teraz po połowie, w której więcej z gry tworzyli sobie Ukraińcy, prowadzili Polacy 1:0. Stało się to w kuriozalnych okolicznościach. Andrij Łunin zbiegł do linii bocznej, chcąc przejąć zagraną piłkę. Zamiast tego, stracił ją na rzecz Piotra Sebastiana Zielińskiego. Tak, domyślacie się, że Zieliński miał asystę. Tym razem nikt mu tego nie zabrał. Podał do Krzysztofa Piątka, a ten instynktownym lobem kopnął do pustej bramki.
Sklep został otwarty, subiekt nie domknął drzwi, a wręcz zostawił je otwarte na oścież. Na chwilę zapomnieliśmy, że przecież w środku pola istnieje tylko Jacek Góralski grający powyżej dość niskich oczekiwań. Zapomnieliśmy, że poprzez spore przestrzenie Ukraińcy nie mieli zbytnio problemów z wyprowadzeniem akcji i wymianą kilku podań, by później postraszyć strzałem Łukasza Skorupskiego. Paweł Bochniewicz i Sebastian Walukiewicz również nie stanowili dla naszych rywali bariery nie do przejścia, a w dodatku gubili się w wyprowadzeniu piłki.
Co więcej - UKRAIŃCY MIELI RZUT KARNY. A uratował nas słupek. Minimalnie więcej z gry mieli nasi rywale, grali dojrzalej, widać było przewagę w umiejętnościach chociażby Zinczenki, Jaremczuka czy Konoplii. Tylko po prostu mieliśmy szczęście.
A w drugiej połowie trzeba było liczyć już na coś więcej niż tylko zrywy - choć efektywne - Przemysława Płachety.
Koniec pierwszej połowy! Prowadzimy jedną bramką po błędzie Lunina!
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) November 11, 2020
Czekamy na drugą część meczu!
________
45' #POLUKR 🇵🇱🇺🇦 1:0 pic.twitter.com/PpAfQYyrDd
Drużynowo lepiej wyglądają Ukraincy, indywidualnie - my. #POLUKR
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) November 11, 2020
Ukraińcy po prostu grali od nas lepiej w piłkę i nie powinno w sumie nas to dziwić. Po przerwie także straszyli nas dojściem do szesnastego metra, ciągle pozwalaliśmy im na zbyt dużo i bramka stracona przez naszych rywali nie mogła tego wymazać. Zabawne jednak było to, że Brzęczek znów wpuścił na boisko kogoś, kto zrobił różnicę. Znów z dziewiątką, znów z Lewandowskim obserwującym go z trybun - błysnął Jakub Moder. To on strzelił pierwszego swojego gola w reprezentacji Polski. Bramka z przypadku, zmienił Jacka Góralskiego, odnalazł się w okolicach prawego słupka. Andrij Łunin chyba wystąpił o ponownie odnowienie przyjaźni polsko-ukraińskiej. To on znów prezentował nam gola.
Moder w 30 sekund zrobił więc niż Milik w godzinę. Z drugiej strony "dziewiątka" na koszulce coś jednak znaczy 😄
— Grzegorz Garbacik (@grzesgarbacik) November 11, 2020
Tak wygląda różnica między zawodnkiem, który gra w klubie i, który nie gra w klubie.
— Adam_Kotleszka 🇺🇸🇦🇺 (@Adam_Kotleszka) November 11, 2020
najciekawsze przy bramce na 2:0 było to, że Szpakowski z Zielińskim skomentowali to tak, jakby nasza kadra właśnie traciła jakiegoś gola w ostatniej minucie i miała odpaść z turnieju. przedziwna reakcja xD #POLUKR
— Andrzej Cała (@andrzejcala) November 11, 2020
28 sekund - 1 Moder. Kolejna sportowa jednostka czasu. 👏 #kadra2020
— Szymon Borczuch (@SzymonBorczuch) November 11, 2020
Bez Trubina, bez Neszczereta, a z Łuninen wyszli na nas Ukraińcy. To dobry bramkarz, ale ewidentnie nie będzie Chorzowa wspominał dobrze. Mogliśmy z czystym sumieniem zasłaniać się zdobywaniem doświadczenia w takim spotkaniu. Jeśli kiedykolwiek stwierdzenie "wynik nas broni" miało wybrzmieć prawdziwie, to dzisiaj tak właśnie jest. Broni nas lepiej niż blok Gumny-Walukiewicz-Bochniewicz-Rybus. Naprawdę nie posłalibyśmy ich do gry z Hiszpanią. Dla własnego bezpieczeństwa.
Szczęście to dziś nasz sprzymierzeniec w to pochmurne Święto Niepodległości.