Przed Ligą Narodów - Polska
Dramat, żenada, katastrofa, blamaż, kompromitacja. Drugie tak mierne spotkanie – jak te przeciwko Włochom – powtórzyć się nie może. Poza tym nierealny jest fakt, że będzie gorzej niż w niedzielę. Po prostu się nie da. W głębi serca pozostaje jednak marzenie, by obejrzeć zespół odważny, otwarty i nastawiony nieco bardziej ofensywnie. Porażkę i tak mamy wpisaną w tradycję. Tutaj chodzi jednak o styl, którego w ostatnim czasie mocno brakuje. A chcielibyśmy go w końcu ujrzeć.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Ile razy zabieramy się za spotkanie z udziałem reprezentacji Polski, tyle razy kończymy je w olbrzymim smutku i rozczarowaniu. Tej reprezentacji od dłuższego czasu nie da się oglądać. Nie ma w niej choćby jednego gracza, który byłby w stanie pociągnąć zespół. Nie ma w niej pomysłu. I chyba fakt, który boli najbardziej – nie ma w niej również selekcjonera. Z tymi ostatnimi zaczynają się utożsamiać już sami zawodnicy, co z pewnością nie działa na korzyść Jerzego Brzęczka. I nie prawimy tu o Kamilu Jóźwiaku, Jakubie Moderze czy Janie Bednarku mówiących coś pod wpływem młodzieńczej fantazji. Z ich zdaniem nie musi przecież zgadzać się każdy. Sęk w tym, że niezadowolenia nie ukrywa stara gwardia, Robert Lewandowski oraz Kamil Glik.
Szkoda,że po meczu z Włochami mówi się wyłącznie o ciszy Kapitana. 9 sekund przesłoniło 90 minut. Za dużo emocji i sądów, za mało konkretów i analiz gry piłkarzy. Katastrofalny mecz może zdarzyć się każdej drużynie. Nie każda potrafi się otrząsnąć. W tę drużynę wierzę.
— Jacek Kurowski (@JKurowski) November 17, 2020
Ledwie cztery lata temu – w roku 2016 – reprezentacja Polski prowadzona przez Adama Nawałkę osiągała jeden z największych sukcesów w ostatnich latach. Wyjście z fazy grupowej mistrzostw Europy, wyeliminowanie Szwajcarów, zakończenie turnieju na ćwierćfinale. Niesamowite, prawda? Wówczas zadowolenia nie ukrywał nawet Kamil Glik, który po serii sukcesów wypowiadał się w następujący sposób. – Nie ma strachu przed nikim. Fajnie, że doczekaliśmy takich czasów, że o reprezentacji mówi się, iż może wygrywać z największymi. Bo w gruncie rzeczy tak było. Potrafiliśmy odstawić Ukraińców, powalczyć z Niemcami i sprawić psikusa Szwajcarom. Ba, byliśmy w stanie nastraszyć Portugalczyków – późniejszych mistrzów Europy – i doprowadzić do serii rzutów karnych. Niby tylko cztery lata, a wydaje się, jakby dzieliła je wieczność.
Dziś Kamil Glik jest nieco bardziej powściągliwy. Już nie mówi, że jesteśmy w stanie wygrać z każdym. Nie powtarza, iż liczymy się w Europie. Mówi po prostu prawdę, obiektywnie ocenia możliwości tego zespołu. – Zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Krążyły głosy, że możemy wygrać całą Ligę Narodów… Nie jesteśmy tak mocni jak reprezentacje Włoch, Niemiec czy Hiszpanii. Jesteśmy średnią drużyną, która przy odrobinie szczęścia i przy odpowiednim przygotowaniu mentalnym może każdemu napsuć krwi. Dzisiaj nam się to nie udało – mówił dla TVP Sport po meczu z Włochami. Po tych słowach z miejsca zapala się czerwona lampka, która mówi jasno: ten zespół jest w rozsypce, rozbity mentalnie i sponiewierany od wewnątrz. Zresztą nie tylko słowa Glika sugerują panującą w reprezentacji miernotę. Ta cisza Roberta Lewandowskiego... raczej nie jest poparciem dla Jerzego Brzęczka. To raczej wołanie o pomoc na zasadzie: jeśli widzisz to, mrugnij dwa razy. I tak do znudzenia. Do kolejnej porażki, kolejnego blamażu i dzisiejszego spotkania z Holandią. Tu również nie będzie łatwo.
8 sekund, które przejdą do historii polskiego futbolu. Nie, to nie jest czas w polu karnym Włochów... pic.twitter.com/4pHTeVvwpK
— Marek Szkolnikowski (@mszkolnikowski) November 15, 2020
A co wiemy przed samym starciem? Na pewno zagra Łukasz Fabiański. W tym aspekcie zbyt wiele się jednak nie zmienia. Ta korekta była zapowiadana od samego początku. Niepokoić mogą za to doniesienia o rzekomym urazie Roberta Lewandowskiego. Aczkolwiek i tu pojawiające się informacje są sprzeczne, bowiem jak stwierdził na przedmeczowej konferencji Jerzy Brzęczek, kapitan polskiej kadry ma się dobrze i najprawdopodobniej zagra z Holandią od początku. Przy okazji zapowiedział również kilka zmian w polu, które po kompromitacji w Bolonii wydają się nieuniknione. I oby rzeczywiście coś wniosły do gry, bo jak ćwierkają ptaszki – posada selekcjonera wisi na włosku. A kiedy się urwie i spadnie w zapomnienie? Może dziś, może jutro, może w czasie bliżej nieokreślonym.
Wiele zależeć będzie od starcia z Holandią, które po raz ostatni w tym roku nakieruje przyszłość polskiej kadry.