Memy zmorą Angela Di Marii
Jeśli jesteś osobą popularną, wręcz gwiazdą światowego formatu musisz liczyć się z hejtem.Liczbą osób, które będą chciały ci uprzykrzyć życie będzie rosła wprost proporcjonalnie do ilości twoich fanów. Nie ma sposobu, by od tego uciec, nie ważne jak sympatyczny i nieskazitelny byś był, zawsze znajdzie się ktoś, komu się nie spodobasz. Wydawać by się mogło, że piłkarze w obecnych czasach, w dobie interetowego śmieszkowania, powinni być tego zupełnie świadomi i nie traktować zbyt poważnie. Jak się jednak okazuje, są tacy zawodnicy, którym internetowi żartownisie sprawiają autentyczną przykrość. Niedawno, w wywiadzie dla argentyńskiego Tyc Sport, wypowiedział się na ten temat Angel Di Maria.
Zastanawiałem się nad zakończeniem reprezentacyjnej kariery. Memy, które pojawiały się w trakcie naszych niepowodzeń w eliminacjach naprawdę były bolesne. To dało nam wiele do myślenia. Pomogły mi wizyty u psychologa. Mogłem pogadać, otworzyć się. Dzięki niemu nauczyłem się z tym radzić. Łatwo jest się nabijać kiedyś ukrywasz się za monitorem. Teraz moja głowa jest już czysta.
Strasznie wrażliwy jest ten Di Maria, jak na faceta, który nie boi się narazić milionom fanów Realu Madryt, otwarcie mówiąc, że chciał latem dołączyć do Barcelony, ale coś nie pykło. Poza tym, wraz z kolegami z reprezentacji, sami napytali sobie tej biedy swoimi żenującymi występami w eliminacjach do Mistrzostw Świata. Przypomnę tylko, że Argentyńczycy do ostatniej kolejki nie byli pewni awansu i mogli się nie załapać nawet do baraży. Od wicemistrzów świata powinno się jednak wymagać czegoś więcej. Absolutnie nie dziwie się sfrustrowanym kibicom, że tak reagowali, a wyśmiewające memy to i tak najłagodniejsza forma kary.
Ta sytuacja udowadnia nam jedną ciekawą prawidłowość. Polscy piłkarze muszą być tytanami psychiki. Jeśli Di Maria załamuje się z powodu jakichś tam argentyńskich memów, to nasi rodacy, którzy dzielnie znoszą wybryki wszystkich, genialnych śmieszków powinni być wzorem mentalności dla piłkarzy na całym świecie.