''Mama, nie sprzątaj, Polska pozamiatała!'' Zespół Sousy gra dalej!
Przekaz dnia brzmi następująco, reprezentacja Polski nie żegna się z Euro 2020 i wciąż ma szansę na awans do rundy pucharowej. W sobotnim meczu o wszystko zespół Paulo Sousy zremisował (1:1) z Hiszpanią. Dla gospodarzy trafił Alvaro Morata. Po przerwie odpowiedział Robert Lewandowski.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Hiszpania - Polska 1:1 (Morata 25' - Lewandowski 54')
Hiszpania: Simon - Llorente, Laporte, Pau Torres, Alba - Rodri, Koke (68' Sarabia), Pedri - Olmo (61' Torres), Moreno (68' Ruiz), Morata (87' Oyarzabal)
Polska: Szczęsny - Bereszyński, Glik, Bednarek (85' Dawidowicz) - Jóźwiak, Klich (55' Kozłowski), Moder (85' Linetty), Puchacz - Zieliński, Świderski (68' Frankowski), Lewandowski
Bolesna porażka ze Słowacją, potknięcie na otwarcie turnieju i wkroczenie w standardową już dla Polski trylogię – tegoroczne mistrzostwa Europy rozpoczęły się fatalnie, a przecież nie minął nawet tydzień. Wszystko zaserwowano w poniedziałek, choć w zupełności wystarczyło, by dzisiejszy pojedynek z reprezentacją Hiszpanii w końcu był spotkaniem o coś. Podopieczni Paulo Sousy zagrali o wszystko i nie dawało to choćby najmniejszych powodów do dumy. Ewentualna porażka z gospodarzem zapewniała "biało-czerwonym" ostatnie miejsce w tabeli grupy E oraz przedwczesny powrót do domu. Nic więc dziwnego, że wiara w jakiekolwiek punkty przewyższała dotychczasową zdobycz Polaków, była nieco większa od zera i kazała wierzyć, bo co tak właściwie zostało.
A ja tak jeszcze na zadrę. Szkoda tym bardziej tej Słowacji. Tam wypadało, tutaj nie musieliśmy. Dobrze, że częściowo udało się to odkręcić i wrócić do gry. Teraz musik. Znowu jest czekanko z emocjami 💪#SPAPOL #EURO2020
— Mateusz Żelazny (@mateuszzelazny) June 19, 2021
Każdy, dosłownie każdy trzeźwo myślący kibic wiedział, jak to starcie będzie wyglądać. Posiadanie piłki miało przemawiać i przemawiało za reprezentacją Hiszpanii. Nie inaczej było w kwestii stworzonych sytuacji oraz wizyt pod bramką rywala. Zarówno w jednym, jak i drugim aspekcie przewodzili gospodarze. Atakowali, tworzyli kolejne mniej lub bardziej dogodne sytuacje, by koniec końców wywalczyć jedynie remis. Zespół Paulo Sousy sprawił olbrzymią niespodziankę, choć początek był naprawdę trudny. Zwracając uwagę na ilość okazji, coś wpaść musiało i wpadło jeszcze przed przerwą. W 25. minucie spotkania na listę strzelców wpisał się Alvaro Morata. Napastnik Juventusu wykorzystał dogranie Gerarda Moreno i mimo początkowych wątpliwości, wahano się nad odgwizdaniem ofsajdu, wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Ogromna dominacja Hiszpanów utrzymywała się do samego końca, choć nie powinno to budzić większego zdziwienia. Zespół Luisa Enrique był jednogłośnym faworytem i swój status potwierdził. Niczym przed przerwą, tak i po jej zakończeniu notorycznie gościł pod polem karnym Wojciecha Szczęsnego. Był stroną dominującą, tworzył kolejne sytuacje, przy czym miał ogromne problemy z wykończeniem. Tej najlepszej nie wykorzystał Gerard Moreno. Napastnik reprezentacji Hiszpanii przestrzelił z jedenastu metrów. Jeszcze gorzej zachował się Alvaro Morata i chyba tylko dzięki tej dwójce, która kończyła dziś bardzo niechlujnie, można mieć powody do zadowolenia.
O to chodzi!
— Maciek Krawczyk (@DissBlaster) June 19, 2021
I ta scena z ostatnich sekund, gdzie Sousa musiał zrugać naszych by podeszli wyżej przy aucie - dajmy mu czas i wiele dobrego zrobi z tą kadrą.
Jesteśmy w grze!
Co najważniejsze, reprezentacja Polski spisała się nieźle. A to już można uznać za sukces. Raczej nie zawiodła, bo po fatalnym pojedynku z reprezentacją Słowacji oczywiste było, że podopiecznym Paulo Sousy nie będzie łatwo. Z każdą kolejną minutą ta perspektywa się jednak zmieniała. Jeszcze przed przerwą niezłymi uderzeniami popisali się Karol Świderski, Robert Lewandowski i Mateusz Klich. Te najgroźniejsze autorstwa napastnika PAOK Saloniki zakończyło się słupkiem, jednak było konkretnym impulsem w kontekście dalszej walki. Na pierwszy rzut oka było widać, że tego typu sytuacje napędzały. "Biało-czerwoni" grali coraz odważniej, tworzyli coraz więcej sytuacji, by w ostateczności dać nieco więcej powodów do radości. No i dało. W 54. minucie dośrodkowanie Kamila Jóźwiaka wykorzystał Robert Lewandowski, który precyzyjnym strzałem głową dał arcyważny remis i przeszedł do historii – wpisywał się na listę strzelców w trzech kolejnych turniejach.
Podział punktów i sięgnięcie po cokolwiek jest natomiast o tyle ważne, że Polacy nie wracają do domu przed czasem. W grze niezmiennie jest awans i walka o nieco wyższe cele, o czym zadecyduje pojedynek z reprezentacją Szwecji! A no i i jeszcze jedno. Oprócz Roberta Lewandowskiego na kartach historii zapisał się również Kacper Kozłowski. Pomocnik Pogoni Szczecin został najmłodszym graczem w historii mistrzostw Europy.
3 - Robert Lewandowski is the first Poland player to score in three different editions of the European Championships (2020, 2016, 2012). Header.#EURO2020 #ESPPOL pic.twitter.com/InGfTIeTWM
— OptaPaolo (@OptaPaolo) June 19, 2021