Włosi lecą na FARCIE
Wszyscy spodziewali się spacerku, prostego meczu, łatwego zwycięstwa... ale Włosi nie mieli lekko! Zadziwiająco trudne warunki postawili reprezentacji Italii Austriacy, którzy niczym Węgrzy czy Szkoci zapracowali sobie na europejski szacunek.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Włochy 2:1 Austria
1:0 - Chiesa, 95 min
2:0 - Pessina, 105 min
2:1 - Kalajdzić, 114 min
Składy:
- Włochy: Donnarumma - Di Lorenzo, Bonucci, Acerbi, Spinazzola - Barella (67. Pessina), Jorginho, Verratti (67. Locatelli) - Berardi (84. Chiesa), Immobile (84. Belotti), Insigne (108. Cristante)
- Austria: Bachmann - Lainer (114. Trimmel), Dragović, Hinteregger, Alaba - Schlager (105. Gregoritsch), Grillitsch (105. Schaub) - Laimer (114. Ilsanker), Sabitzer, Baumgartner (90. Schöpf) - Arnautović (97. Kalajdzić).
Włochy były chwalone od prawej do lewej za to, co pokazywały w grupie. W 2021 roku jeszcze nie straciły gola, w dodatku nie przegrały od... 3 lat! Austria zaś grała turniej, w którym zaliczyła pierwsze zwycięstwo od 30 lat, licząc jakiekolwiek mistrzostwa. Wygrała dwa mecze grupowe, ulegając tylko Holandii, ale... nie przekonała w nich na sto procent. Jasne było to, że selekcjoner Franco Foda nie wyciągnął pełni potencjału z zespołu, a w dodatku trafił na mega silnego rywala, który nie napawał optymizmem...
Trzeba jednak przyznać, że Austria zagrała dzisiaj - jak na swoje możliwości - fenomenalnie. Co tu dużo mówić, doprowadzenie do dogrywki z ekipą Italii należy traktować jako ogromny sukces, tym bardziej że w ciągu 90 minut... to "Das Team" był bliższy zdobycia bramki. Gol Marko Arnautovicia nie został jednak uznany z powodu minimalnego spalonego, podobnie zresztą było z nieodgwizdanym rzucie karnym na Stefanie Lainerze - ofsajd pomógł faworytowi. Włochy co prawda ostemplowały słupek, oddały kilka uderzeń, ale bliżej byli jednak outsiderzy. Coś się zacięło w "Squadra Azurra" i było to niepokojące, bo jakby nie patrzeć - rywal nie był z najwyższej półki. A gdzie tam do finału!
Austria odrobiła zadanie domowe, była świetnie zorganizowana, kapitalnie pracowała, broniła i tak dalej. Włochy miały lepszą jakość czysto piłkarską, ale niespecjalnie potrafiły przebić ten mur. Kluczowa okazała się długość ławki, bo tą zdecydowanie lepszą (w porównaniu z wyjściową jedenastką) miała właśnie drużyna Roberto Manciniego. Dość powiedzieć, że przed dogrywką Foda zmienił tylko jednego gracza, w samej końcówce i w dodatku z powodu kontuzji. Włosi strzelili więc dwa gole za sprawą rezerwowych Federico Chiesy i Matteo Pessiny. Austria co prawda rzuciła się do ataku, miała dwie okazje, aż w końcu za sprawą dwumetrowego Sasy Kalajdzicia zdobyła bramkę kontaktową, ale... to było za mało. Jej ławce brakowało jakości, jak zresztą całemu zespołowi, który przecież w oczywisty sposób Włochom - na papierze - ustępował.
Koniec końców do ćwierćfinału przeszła drużyna ogólnie lepsza, ale dzisiaj grająca dużo poniżej rozbudzonych oczekiwań. Austria nie miała presji i zagrała, tak jak Węgry w grupie śmierci czy Szkocja na Wembley. Zdobyła serca kibiców i mnóstwo gratulacji. Tak można odpadać z Euro.