PIĘKNY SEN TRWA DALEJ! DANIA W PÓŁFINALE EURO!

Ciekawe kto przed turniejem przewidywał, że zarówno reprezentacja Danii, jak i reprezentacja Czech znajdą się w ćwierćfinale Euro. Obie drużyny pokazały się z naprawdę dobrej strony, stając się jednymi z zaskoczeń turnieju. Niestety, ktoś dzisiaj musiał pożegnać się z turniejem. Tą ekipą okazała się reprezentacja Czech, którzy dzisiejszą porażką 1:2 zakończyli swoją przygodę na mistrzostwach Europy. Dania gra dalej!

Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ! 

MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.

 Czechy Dania 1:2 (49' Schick; 5' Delaney, 42' Dolberg)

Czechy: Vaclík - Coufal, Čelůstka (65' Brabec), Kalas, Bořil - Holeš (46' Jankto), Souček, Masopust (46' Krmenčík), Barák, Ševčík (79' Darida) - Schick (79' Vydra)

Dania: Schmeichel - Christensen (81' Andersen), Kjær, Vestergaard - Mæhle, Delaney (81' Jensen), Højbjerg, Larsen (71' Wass) - Damsgaard (60' Nørgaard), Braithwaite, Dolberg (59' Poulsen)

Mecz Duńczyków z Czechami to takie spotkanie, którego jakakolwiek drużyna by nie wygrała, wiązałoby się to z lekkim smutkiem odnośnie przegranego. Z jednej strony bowiem stanęła ekipa, która przeszła prawdziwy emocjonalny roller coaster. Po tragedii, jaka przytrafiła się Christianowi Eriksenowi, nie każdy byłby w stanie znaleźć na tyle dużo sił, aby postawić się Belgom, rozgromić 4:1 Rosjan, czy totalnie zmieść z planszy Walię, wygrywając 4:0 w 1/8 finału. Podopieczni Kaspera Hjulmanda grają naprawdę atrakcyjny dla oka futbol, a postaci takie jak Joakim Mæhle czy Mikkel Damsgaard, którzy są jednymi z największych objawień turnieju sprawiają, że na Duńczyków patrzy się z przyjemnością. Z kolei po drugiej stronie barykady stają Czesi z rewelacyjnym Patrikiem Schickiem na czele, który przed dzisiejszym meczem miał na koncie 4 gole i miał nadzieję na dogonienie w klasyfikacji Cristiano Ronaldo. Sensacja, jaką sprawiła ekipa Czechów, wygrywając z Holandią, przeszła już do historii i teraz nasi sąsiedzi stanęli przed kolejną szansą na pierwszy półfinał od 2004 roku. Na Euro w Portugalii co ciekawe obie drużyny także spotkały się na etapie ćwierćfinału. Wtedy górą były Czechy, które pokonały Danię 3:0. Trudno oczywiście było wskazać faworyta przed dzisiejszym spotkaniem, bowiem obie drużyny są nieprzewidywalne i nie raz już zaskakiwały.

Pierwsza połowa dla DUŃCZYKÓW!
Mecz nie rozkręcił się jeszcze na dobre, a już padła pierwsza bramka. Konkretniej w piątej minucie, Thomas Delaney, zawodnik Borussii Dortmund, główką umieścił piłkę w siatce. Na podwyższenie rezultatu okazję miał Damsgaard po kapitalnym podaniu Højbjerga, jednak 21-latek, biegnąc z dość dużą prędkością, nie potrafił odpowiednio skontrować piłki, aby umieścić ją w siatce. Swoją sytuację na drugiego gola miał Delaney, ale uderzył obok słupka. Początek meczu zdecydowanie należał do Duńczyków. Obie drużyny w pierwszej połowie stwarzały sobie okazje (nie wiem ile razy dzisiaj to słowo padło z ust Dariusza Szpakowskiego), jednak albo były to strzały niecelne, albo bronił je bramkarz czy to jednej, czy to drugiej ekipy... oczywiście do czasu!

Kasper Dolberg PO RAZ TRZECI trafia na Euro!
W 42. minucie po genialnym dośrodkowaniu Joakima Mæhle, który w stylu Luki Modricia, lub Kamila Grosickiego w meczu z Niemcami (jak kto woli), z tzw. "zewniaczka" zagrał do Kaspera Dolberga, znajdującego się w polu karnym i napastnik Nicei z zimną krwią z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki. 23-latek strzelił więc trzeciego gola w trzecim występie na Euro. Drużyny zeszły do szatni przy wyniku 2:0 dla Duńczyków i, patrząc na pierwsze 45 minut nic nie wskazywało na to, że Czesi poważnie zagrożą bramce Schmeichela. Ale to jest Euro 2020. Tu się mogło jeszcze wszystko odwrócić!

Czesi w natarciu!
Oczywiście, to było do przewidzenia. Po wyjściu na boisko Duńczycy wyglądali tak, jakby myślami byli jeszcze w szatni. Skrzętnie wykorzystał to nie kto inny, a Patrik Schick, który technicznym strzałem z pierwszej piłki w 49. minucie pokonał Kaspera Schmeichela. Czech zrównał się tym samym z Cristiano Ronaldo i obaj mają po pięć bramek na tegorocznym turnieju. Stał się również najbardziej bramkostrzelnym reprezentantem Czech na Euro, bowiem w 2004 roku Milan Baroš, zdobywając pięć bramek zdobył tytuł króla strzelców mistrzostw Europy.

Wymiana ciosów ale goli brak...
Gdyby Yussuf Pouslen wykorzystał swoje sytuacje po wejściu na boisko, mecz mógłby być zamknięty przed 70. minutą. Pierwsza okazja w polu karnym - kiks. Kolejny strzał wybroniony przez Vaclíka. W 78. minucie czeski bramkarz wybronił jego kolejne uderzenie, które wcale nie należało do najsłabszych i tą interwencją dał jeszcze trochę nadziei swojej drużynie na wyrównanie rezultatu. Swoją drogą, Poulsen wniósł dużo pozytywnej energii i po jego wejściu na boisko zrobiło się o wiele ciekawiej. Przez pierwsze minuty na murawie zrobił w sumie więcej, aniżeli Braithwaite przez cały mecz. Z drugiej strony, także Czesi mieli swoje okazje, jednak kapitalnie dysponowany Kasper Schmeichel skutecznie interweniował i wybronił. W 82. minucie 100% sytuację miał Mæhle, jednak po raz kolejny Vaclík stanął na wysokości zadania. Wydaje się, że spokojnie mógł wycofać piłkę do Braithwaite'a, co raczej skończyłoby się bramką, bowiem zawodnik Barcelony miał przed sobą pustą bramkę, ale w jego przypadku niestety zawsze jest jakieś ale, a biorąc pod uwagę jego dzisiejszą dyspozycję, różnie mogło się to skończyć.

DANIA W PÓŁFINALE!
Rezultat już się nie zmienił. Mecz zakończył się wynikiem 2:1 dla Duńczyków, a więc to oni w półfinale zmierzą się ze zwycięzcą meczu Anglia Ukraina. Ostatni raz w 1/2 finału znaleźli się na Euro 1992 w Szwecji, kiedy to Dania wygrała cały turniej. Pod koniec spotkania było już widać, że piłkarze są zmęczeni, Czesi próbowali jeszcze atakować, jednak zmęczenie wzięło górę, a z wrzutkami w pole karne znakomicie radził sobie Simon Kjær. Koniec końców, to właśnie Dania gra dalej, a Czesi jadą do domu.

Autor

Mateusz Kościelny

mateo_koscielny