PRZED ELIMINACJAMI MŚ - BELGIA: czy nadszedł jej czas?
Z reprezentacją Belgii zawsze jest ten problem, że pomimo ogromnego potencjału, jednych z najlepszych zawodników grających w topowych klubach na świecie, podczas ostatnich wielkich turniejów ani razu nie zameldowali się w finale. A przecież czy to na Euro, czy na mistrzostwach świata są wymieniani jako często najpoważniejszy kandydat do wygrania piłkarskiej imprezy. Teraz przyszedł jednak czas na trzy mecze eliminacyjne do przyszłorocznego mundialu. Belgowie liczą na pewne dziewięć punktów w nadchodzących starciach.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Cela fait 36 887 jours (100 ans, 11 mois, 28 jours) que les @BelRedDevils ont gagné leur dernier trophée, les Jeux Olympiques 1920 d'Anvers, en Belgique#BEL #DEVILTIME #COMEONBELGIUM 🇧🇪
— Union Royale Belge du Seum 🇧🇪 (@URBSeum) August 30, 2021
Na początek ciekawa statystyka. Reprezentacja Belgii ostatni puchar zdobyła dokładnie 36 886 dni temu. W 1920 roku "Czerwone Diabły" sięgnęły po olimpijskie złoto. Co ciekawe, wówczas do ćwierćfinału rozgrywek awansowały one na skutek wycofania się z turnieju przez... Polskę. Wiadomo, kto orientuje się w historii, pewnie wie, że trwała wówczas wojna polsko-bolszewicka i to pewnie w związku z nią decyzja o opuszczeniu rozgrywek została podjęta. Nie zmienia to jednak faktu, że od ostatniego wielkiego triumfu Belgii minęło już ponad 100 lat. A przecież z tą kadrą, która jest teraz, dojście do półfinału jakichkolwiek rozgrywek powinno być formalnością.
Przeszukując belgijskie media sportowe, natrafiłem na bardzo ciekawe hasło, które po francusku brzmi: "On n'a pas tous la même langue mais on a la même passion de la lose", czyli w dosłownym tłumaczeniu: "nie wszyscy mówimy tym samym językiem, ale mamy tę samą pasję do przegrywania". Dla jasności, w Belgii używa się języka francuskiego, flamandzkiego, tudzież niderlandzkiego z małym procentem języka walońskiego (używanego tylko na południu kraju), oraz niemieckiego. Ale do rzeczy, niemal do przewidzenia już jest, że reprezentacja Belgii potknie się w najmniej oczekiwanym momencie i, co smutne, prawie każdy chyba się z tym liczy.
[DIABLEMENT🇧🇪FOOT] Les Diables rouges se retrouvent lundi à Tubize pour le premier rassemblement après l’Euro #CFootRTBF https://t.co/Hrwjqf89zZ #COMEONBELGIUM pic.twitter.com/GBF9r207Pb
— Complètement FOOT (@CFootRTBF) August 29, 2021
Teraz reprezentację Belgii czekają trzy kolejne mecze eliminacyjne do mistrzostw świata. W pierwszych spotkaniach rozgrywanych w marcu, podopieczni Roberto Martíneza wygrali 3:1 z Walią, zremisowali 1:1 z Czechami i rozgromili Białoruś 8:0. Naturalnie zajmują oni pierwsze miejsce w grupie E z siedmioma punktami na koncie. Najbliżej, bo już 2 września, Belgia pojedzie do Tallina na spotkanie z Estonią. Następnie, trzy dni później, na swoim boisku w Brukseli zmierzą się z Czechami, a ostatnim meczem będzie starcie 8 września w Kazaniu z Białorusią. Najtrudniejszym przeciwnikiem są oczywiście nasi południowi sąsiedzi, którzy z Patrikiem Schickiem w roli głównej byli przecież jednym z największych zaskoczeń tegorocznego Euro.
Euro, które Belgowie zakończyli w ćwierćfinale, przegrywając 1:2 z przyszłymi triumfatorami - Włochami. Gdy sięgniemy dalej w przeszłość, największy sukces ostatnich lat odnieśli na mundialu w Rosji w 2018 roku, kiedy to przyjechali do domu z brązowym medalem. Na pamiętnym dla Polski Euro 2016 sensacyjnie odpadli w 1/4 finału, bowiem niespodziewanie silniejsza okazała się Walia, która pokonała Belgów 1:3. Trudno zatem wytłumaczyć, jakim cudem złota generacja piłkarzy z Hazardem (kiedyś oczywiście chodziło o Edena, dzisiaj bez komentarza), de Bruyne i Lukaku na czele nie umie dojść do finału wielkiego turnieju...
📝 31 Devils for our September games. 🤩🇧🇪 #DEVILTIME pic.twitter.com/zZZ1JMZhzY
— Belgian Red Devils (@BelRedDevils) August 26, 2021
Roberto Martínez na nadchodzące mecze nie powołał najsilniejszej możliwej kadry. Na liście zabrakło chociażby Kevina de Bruyne, który wciąż nie doszedł w pełni do siebie i nadal boryka się z problemami z kostką. Nie zabrakł za to filarów drużyny: powołany został chociażby Romelu Lukaku, bracia Hazard, Yannick Carrasco, Thibaut Courtois, czy Axel Witsel. Szansę na debiut w dorosłej reprezentacji może otrzymać za to nabytek Arsenalu z trwającego jeszcze okienka transferowego - Sambi Lokonga. Co poniektórych mogła także zaciekawić osoba Thomasa Kaminskiego, zawodnika Blackburn Rovers. Otóż ojcem urodzonego i wychowanego w Belgii golkipera jest Jacek Kamiński, były reprezentant Polski w siatkówce, grający w latach 70. i 80. ubiegłego wieku. Kaminski również czeka na pierwszy występ w kadrze, jednak szansa na występ w nadchodzących meczach jest relatywnie mała, gdyż numer jeden w bramce - Thibaut Courtois, to obecnie jeden z najlepszych bramkarzy na świecie i naturalnie pozostanie podstawowym golkiperem, a Koen Casteels i Matz Sels są po prostu wyżej w hierarchii.
Z nieco słabszymi rywalami Roberto Martínez, który prowadzi Belgów od sierpnia 2016, może pozwolić sobie na trochę rotacji i parę eksperymentów. Zobaczymy więc, czy tym razem "Czerwone Diabły" spiszą się należycie i dadzą nam wszystkim powód do wiary w sukces na wielkim turnieju.