Strzeliło nam nawet San Marino. Koniec jednak cieszy. Udało się zdobyć 7 bramek
Żenada, hańba, kompromitacja? Raczej nie, bo udało się przecież wygrać, ale weźmy też pod uwagę fakt, że strzeliła nam reprezentacja San Marino. Znów ktoś porobił linię obrony i wpisał się na listę strzelców. No, ale nie to się dzisiaj liczy. Nas cieszy zwycięstwo, pięć strzelonych bramek oraz awans na drugą pozycję w eliminacyjnej tabeli.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
San Marino - Polska 1:7 (48' Nanni - 5', 21' Lewandowski, 16' Świderski, 44' Linetty, 67', 90+1', 90+3' Buksa)
Wyjściowy skład Polaków: Szczęsny - Kędziora, Piątkowski, Helik - Kamiński, Szymański, Moder, Linetty, Puchacz - Świderski, Lewandowski
Nie będziemy ukrywać, częściowo było to spotkanie, na które liczyliśmy jeszcze przed jego rozpoczęciem, choć jednocześnie mieliśmy pewne obawy, że maszyna kierowana przez Paulo Sousę nie zdąży się odpowiednio rozkręcić. No, ale jakoś to wyszło. Fajnie. Pod względem ofensywnym tak właśnie powinny wyglądać mecze z najsłabszym ogniwem w grupie. Pełne skupienie w ofensywie, spokojne rozgrywanie ataków, wjeżdżanie w pole karne rywala, jak do siebie i finalizowanie wszystkiego, co sfinalizować się dało. Nie bez przyczyny wynik był, jaki był. Nawet jeśli dało się wycisnąć nieco więcej, to i tak obejrzeliśmy mecz, na który pod względem postawy w ataku czekaliśmy od bardzo, bardzo dawna. Padło dużo bramek, udało się poklepać w środku pola, ale była też druga strona medalu – fatalna gra w obronie.
Polska stała się czwartą reprezentacją, której San Marino 🇸🇲 strzeliło więcej niż jednego gola. Dołączyła tym samym do Malty 🇲🇹 (2 gole), Liechtensteinu 🇱🇮 (3 gole) i... Belgii 🇧🇪 (3 gole). Wielka ekipa. #SMRPOL
— Jakub Pobożniak (@JPobozniak) September 5, 2021
Co tu dużo mówić, miało to wyglądać inaczej. Kto mógłby w ogóle pomyśleć, że jeden z najsłabszym zespołów na świecie strzeli nam bramkę i ponownie skompromituje naszą defensywę. Do przerwy ekipa gospodarzy nie oddała nawet celnego strzału. Jakiekolwiek zagrożenie spoczęło tak naprawdę na dwóch rzutach rożnych. Fakt, przez chwilę zrobiło się dość niebezpiecznie, choć nie na tyle, by Wojciech Szczęsny musiał wyciągać piłkę z siatki. Generalnie wyglądało to bardzo dobrze i zapewne nie byłoby większych zarzutów, gdyby nie zbyt ekstrawaganckie próby wyprowadzenia piłki. Często niecelne, dość niechlujne. Cóż, trochę wyglądało to tak, jakbyśmy zlekceważyli dużo słabszego rywala i do pewnych kwestii podchodzili na zbyt sporym luzie.
A to, dość niespodziewanie, no bo kto mógł się tego spodziewać, przełożyło się na bramkę na San Marino. Tak, strzelił nam jeden z najsłabszym zespołów na świecie. Na miejscu Łukasza Skorupskiego sprawdzilibyśmy, czy strzelił mu piłkarz, czy jednak kelner.
Całe szczęście, i za to należą się podziękowania, że jeszcze lepiej spisała się dziś linia ataku. Oj, dziękujemy, bo tu faktycznie mogło być bardzo, ale to bardzo różnie. Prawda jest bowiem taka, że dopóki na boisku był Robert Lewandowski, jakoś to jeszcze wyglądało. Napastnik Bayernu zdobył dwie bramki i zanotował asystę. Ponownie dyrygował grą całego zespołu, napędzał ataki, generalnie starał się być wszędzie. Co dalej? Trafieniami popisali się również Karol Świderski, Karol Linetty oraz Adam Buksa, który zdobył hat-tricka. Swoją drogą byli to jedyni zawodnicy z formacji ataku, którzy w spotkaniu z San Marino rzeczywiście zdołali się czymś wyróżnić i na tym chyba należy poprzestać.
Cóż tu można dodać. Dobrze, że udało się wygrać i w pewnym stopniu poprawić swój bilans bramkowy. Gdyby nie ten błąd defensywy, tu naprawdę mogło skończyć się kolorowo. No, ale jest jak jest. Strzeliło nam San Marino i chyba tylko to pozostanie w pamięci.
Po 40 minutach drugiej połowy bohatersko remisujemy na trudnym terenie w San Marino 1:1
— Łukasz Grabowski (@elgrabowski) September 5, 2021