Zapominamy o San Marino. Teraz czas na Anglię - raport z kadry
Dramatu nie było, tragedii również i tylko tej straconej bramki szkoda. Bywa i tak. Strzeliło nam San Marino, ale należy też pochwalić linię ataku. Zdobyła aż siedem bramek, zapewniła w miarę gładkie zwycięstwo. Mamy jednak nadzieję, że identycznie zaprezentuje się w nadchodzącym starciu z Anglikami, bo to właśnie ten mecz może być kluczowy w kwestii awansu na mistrzostwa świata.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Mniej więcej od 50. minuty spotkania cała Polska żyje trafieniem dla reprezentacji San Marino. Niby nas to nie dziwi, ale taki jest sport. Gdyby wiedzieli, że i tak nic nie zdziałają, nie podchodziliby nawet do gry. A tak, coś tam strzelili, urządzą sobie narodowe święto i znów dostaną łomot od nieco silniejszego rywala. Taka jest niestety kolej rzeczy.
Jeśli coś się powtarza, to nie jest przypadek.
— Paweł Paczul (@PawelPaczul) September 5, 2021
A my ciągle dostajemy głupie bramki.
Więc tak, można winić Sousę za dzisiaj (a jestem jego zwolennikiem).
Nie mniej jednak trzeba pochwalić linię ataku. Pomimo tego, że San Marino do najbardziej ambitnych zespołów nie należy, udało się zdobyć siedem bramek. Generalnie jest to rekord w liczbie trafień za kadencji Paulo Sousy. Wcześniej udało się postrzelać Andorze oraz Albanii, choć ten wczorajszy pojedynek był kwintesencją tego, co reprezentacja Polski może zaoferować z przodu. Ponownie błysnął Robert Lewandowski. O nim wiele mówić jednak nie trzeba. Wyszedł na słabszych rywali, wziął udział przy trzech trafieniach i zjechał do bazy. Bardzo dobre spotkanie rozegrał także Adam Buksa. Pojawił się po przerwie i jak sam mówił, zdobył pierwszego hat-tricka w zawodowej karierze. Z niezłej strony pokazali się Karol Świderski, Jakub Moder oraz Karol Linetty. Generalnie jest na czym budować i to oczywiście cieszy. Tym bardziej że wariantów jest dużo, dużo więcej.
W zanadrzu wciąż są Piotr Zieliński oraz wczorajszy debiutant, Nicola Zalewski. Raczej nie jest to przypadek, że duet wywodzący się z Włoch prezentuje największy luz w operowaniu piłki. Nie dość, że im nie przeszkadza, to sprawia również masę radości, więc czekamy na więcej.
No, ale jest też druga strona medalu i w przypadku reprezentacji Polski mówimy tu o dramatycznej postawie w szeregach obronnych. Błędy pokroju tego, który przydarzył się Kamilowi Piątkowskiego po prostu są wpisane w ryzyko gry. Zdarzą się i tyle. Bardziej martwi jednak fakt, że lada moment rozegramy jedno z najważniejszych spotkań w ramach eliminacji do przyszłorocznego turnieju, a budowana od kilku miesięcy defensywa wciąż nie nabrała automatyzmów. Błędy były w meczach z Węgrami, Słowacją, Hiszpanią, Szwecją, Albanią i San Marino. Znając życie, coś podobnego przydarzy się w meczu z Anglikami, no ale tam to już nie będzie czego zbierać. Pokazało to przecież spotkanie na Wembley. Swoją drogą też przegrane.
Wiele osób się dziwi, że Paulo Sousa jest krytycznie nastawiony do ekstraklasy.
— Tomek Hatta (@Fyordung) September 5, 2021
No to potem na tle San Marino więcej dobrego robi skrzydłowy mający 10 minut w Serie A, od skrzydłowego Lecha Poznań. Cóż więcej można dodać.
Brawo Zalewski. Kibicuję.