Mamy przełom! Czyste konto i trzy punkty z San Marino. Czyli jednak można!
Gładko, bez najmniejszych problemów, trochę jak nóż po maśle – reprezentacja Polski rozprawiła się przed własną publicznością z San Marino (5:0). Ba, zagrała "na zero z tyłu". Bramkami na wagę triumfu popisali się Świderski, Kędziora, Buksa oraz Piątek. Na listę strzelców wpisał się także jeden z zawodników rywala, tyle że uczynił to w niewłaściwym kierunku.
Mecze Serie A, LaLiga oraz innych najlepszych lig pełnoletni widzowie mogą oglądać i obstawiać na stronie sponsora portalu, Betclic.pl. SPRAWDŹ TUTAJ!
MATERIAŁY PROMOCYJNE PARTNERA | W grach hazardowych mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat. Udział w nielegalnych grach hazardowych jest przestępstwem. | Hazard może uzależniać. BEM to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych grozi konsekwencjami prawnymi.
Polska - San Marino 5:0 (10' Świderski, 20' Brolli (sam.), 50' Kędziora, 83' Buksa, 90+1' Piątek)
Polska: Fabiański - Gumny, Helik, Kędziora - Frankowski, Klich, Linetty, Kozłowski, Płacheta - Lewandowski, Świderski
Październik, siódme starcie w ramach eliminacji do mistrzostw świata i jednocześnie rozgrzewka przed jednym z najważniejszych spotkań w trakcie trwających kwalifikacji. Za trzy dni rywalem reprezentacji Polski będzie Albania. Być może już wtedy dowiemy się, czy nasz awans do rozgrywanych w przyszłym roku barażów w ogóle będzie realny. Dziś był to jedynie rozruch, choć przypominając sobie poprzednie spotkania, miło byłoby, aby skończył się bez większych nieprzyjemności. Mecz rozgrywany przed miesiącem zakończył się gładkim zwycięstwem 7:1. Udało się uciec przed minimalizmem, ale z drugiej strony zabrakło czystego konta. Tym razem miało być inaczej. Po pierwsze, był to pożegnalny mecz Łukasza Fabiańskiego. Już na samą myśl wypadało nie robić mu większych problemów i zagrać na zero z tyłu. Po drugie, klasa rywala pozwalała na to, aby raz jeszcze postrzelać ponad stan.
𝐓𝐞𝐧 𝐦𝐨𝐦𝐞𝐧𝐭... ŁUKASZ❗️ DZIĘKUJEMY❗️ #POLSMR #Kadra2021 pic.twitter.com/w9XxMFUr07
— TVP SPORT (@sport_tvppl) October 9, 2021
Na to czekali dziś kibice zgromadzeni na PGE Narodowym. Przyszli dla tych wszystkich trafień, bo paradoksalnie nie mogło być inaczej. Mimo tego, że od pierwszych minut wyszedł dość rezerwowy skład, trudno powiedzieć, że ktoś zawiódł. To było naprawdę dobre widowisko. Nie brakowało bramek, emocji, ciekawych zagrań. Na brak wrażeń nie narzekał też Fabiański, bo nie dość, że sama atmosfera panująca na trybunach była z najwyższej półki, to cząstkę wrażeń zapewnili również zawodnicy rywala. Tak, to już pewnego rodzaju tradycja. Mimo tego, że obie strony dzieliła spora różnica klas, jakoś nie dziwił nas widok przeciwnika pod polem karnym Polaków.
Ale uwaga, ku zadowoleniu, powody do świętowania miał dziś tylko jeden zespół. Mimo tego, że San Marino miało pewne przebłyski, tym razem nie powtórzyło wyczynu z poprzedniego starcia. W końcu udało się zagrać na zero z tyłu, strzelić kilka bramek i cieszyć się z kompletu punktów. Jasne, sam wynik mógł być jeszcze bardziej atrakcyjny, lecz jesteśmy w stanie zaryzykować za miesiąc, góra dwa mało będzie takich, którzy będą pamiętać o grze.
Dożyliśmy meczu, w którym wszyscy napastnicy poza Robertem Lewandowskim strzelili po golu. Wielkie nieba... 😅😉
— Wojciech Piela (@WPiela96) October 9, 2021
Koniec końców zatrzymało się na dość satysfakcjonującym 5:0. Jak padła każda z pięciu bramek?
- 1:0 - Przemek Płacheta wygrał pojedynek jeden na jeden z defensorem rywali, znakomicie dośrodkował na głowę Karola Świderskiego, który bez najmniejszego problemu otworzył wynik meczu.
- 2:0 - Kacper Kozłowski uprzedził jednego z rywali i posłał dobre podanie w pole karne. Przecięte przez defensora przyjezdnych wylądowało w siatce.
- 3:0 - Przemek Płacheta dośrodkował z rzutu rożnego, Karol Świderski zgrał piętką, po czym całe zamieszanie w polu karnym wykorzystał Tomasz Kędziora. Defensor Dynama Kijów umieścił piłkę w siatce po bardzo mocnym strzale z kilku metrów.
- 4:0 - Adam Buksa dostał doskonałe dogranie od Roberta Gumnego i wykorzystał sytuację sam na sam z golkiperem przeciwnika.
- 5:0 - dogranie Kacpra Kozłowskiego wylądowało prosto pod nogami Krzyśka Piątka, który z najbliższej odległości ustalił wynik pojedynku.
Co cieszy, sam wynik nie oddaje w pełni tego, co wydarzyło się na boisku. Te 5:0 jest tak naprawdę najniższym wymiarem kary, który otrzymali dziś w gratisie rywale. Dało się z tego wycisnąć dużo, dużo więcej, wszak reprezentacja Polski stworzyła sobie dziesiątki bardzo dobrych sytuacji. Sęk w tym, że albo brakowało wykończenia, albo na wysokości zadania stawali zawodnicy gości, co nie zmienia faktu, że sama gra mogła przypaść do gustu. Bardzo dobre zawody już po raz kolejny rozegrał Karol Świderski. 24-latek zdobył bramkę, był bardzo aktywny w ataku, znakomicie popracował w rozegraniu. Nie odstawał też krytykowany w ostatnim czasie Przemek Płacheta. Występ młodego skrzydłowego można uznać za pewne odkrycie, bo był jednym z najlepszych graczy w szeregach gospodarzy. Oprócz asysty, miał pośredni udział przy trafieniu Kędziory. Wygrał kilka pojedynków z przodu. Paradoksalnie zaprezentował się lepiej, niż będący w gazie Przemek Frankowski.
Cóż tu dużo mówić, pomimo tego, że wynik nie powala, był to dość dobry mecz w wykonaniu Polaków. Wygrali, nie narobili szkód, ale co najważniejsze, wszyscy wrócili zdrowi.
Karol Świderski po cichu wyrósł na ulubieńca Paulo Sousy. Jako jedyny piłkarz zagrał w 11 z 12 meczów Portugalczyka (opuścił tylko debiut z Węgrami).
— Mateusz Rokuszewski (@mRokuszewski) October 9, 2021