Japonia zmienia selekcjonera tuż przed Mundialem!
Japończycy to naród niezwykle skrupulatny, jak również niesłychanie spokojny. Jeśli po jednej stronie kija umieścilibyśmy narwanych Włochów, to po kompletnie przeciwnej znaleźliby się właśnie rodacy Kurosawy. W związku z tym są to w zasadzie ostatni ludzie, których posądzilibyśmy o pochopną i ryzykowną decyzję. Japończycy zdecydowali się jednak złamać stereotyp i pokazać, że wcale nie są tacy nudni i przewidywalni za jakich ich mamy. Co więc mogli zrobić, by zwrócić nam na to uwagę? Postanowili, a konkretniej rzecz biorąc to ichniejszy związek piłkarski postanowił, żeby nie zrzucać winy na cały naród, zwolnić swojego selekcjonera na zaledwie dwa miesiące przed Mistrzostwami Świata w Rosji.
Tak, choć brzmi to jak żart, wcale nim nie jest, przecież Prima Aprilis mieliśmy ponad tydzień temu. Japońska Federacja Piłkarska ogłosiła dziś, że rozstaje się z dotychczasowym selekcjonerem Vahidem Halihodziciem. Jako powód podano ciągłe nieporozumienia pomiędzy nim a działaczami. Charakter Bośniaka miał uniemożliwiać się dogadywanie z tamtejszym związkiem, co rzekomo doprowadzało do licznych nieporozumień.
Następcą Halihodzicia został Akira Nishino, dotychczasowy dyrektor techniczny federacji. Japończyk prowadził do tej pory dwie młodzieżowe reprezentacje tamtego kraju i kilka tamtejszych zespołów ligowych. Prowadzenie pierwszej reprezentacji będzie z pewnością największym wyzwaniem w jego dotychczasowej karierze.
Nie ma co dyskutować nad słusznością tej decyzji. Jest ona po prostu zła. Halihodzić jest krewkim Bośniakiem, więc nie ma się co dziwić, że jego temperament mógł przeszkadzać ułożonym japońskim działaczom. Niemniej jednak trafiał on do piłkarzy, którzy pod jego wodzą grali zupełnie dobrze. Zmiana szkoleniowca na zaledwie dwa miesiące przed turniejem nie może więc skończyć się dobrze. Nishino prawdopodobnie wprowadzi jakieś zmiany w taktyce i ustawieniu, do których zawodnicy mogą nie zdążyć się przyzwyczaić w tak krótkim czasie. Majowo czerwcowe mecze towarzyskie pokażą nam co z tego wyjdzie. Na razie jednak wszystko wskazuje na to, że Japończycy sami na sobie popełnili nierozsądne sudoku.