Jedna impreza, trzydzieści prostytutek. Oto Meksyk Shore
Nie ma wątpliwości, że dobra atmosfera z drużynie potrafi zdziałać cuda. Niektórzy, jak kiedyś Tomasz Hajto, zarzucają, że nie można się specjalnie rozluźniać na kadrze. Większość uważa jednak, że swobodna atmosfera jest kluczem do dobrego samopoczucia, a co za tym idzie, dobrej formy. Jeśli dodatkowo piłkarze potrafią w czasie meczu skupić się odpowiednio na tym, co mają zrobić, sukces jest gwarantowany. Trzeba jednak pamiętać, że wszystko ma swoje granice. Przy czym Wojtek Szczęsny robiący sobie jaja na konferencji prasowej czy nieustanne wygłupy Jędzy i Sławka Peszki są super, to już niektórych rzeczy nie powinno się robić. Swego czasu przekonali się o tym Polacy, którzy na jednym ze zgrupowań zagalopowali się z melanżem. Jak się jednak okazuje, nasi kadrowicze są na jakimś żenującym poziomie jeśli chodzi o reprezentacyjne imprezy. Królami życia okazali się bowiem Meksykanie.
Wywołali oni bowiem niemały skandal w swoim kraju. Zanim przenieśli się na zgrupowanie do Danii, w której znajdują się na tę chwilę, postanowili hucznie pożegnać się z ojczyzną. Po wygranym spotkaniu ze Szkocją dostali wolne, którego nie zamierzali marnować na grę na konsoli. Reprezentanci wyprawili sobie ogromną imprezę, na którą podobno zaproszono około 30 prostytutek. Mają rozmach.
Nie można było spodziewać się, że ta sprawa nie wycieknie. W Meksyku zawrzało i nie ma się co dziwić, w końcu reprezentanci zamiast skupiać się na nadchodzącym Mundialu wolą zabawiać się z kurtyzanami. Oczywiście w imprezie nie brali udziału wszyscy zawodnicy, ale niestety prym w niej wiódł trzon drużyny z braćmi Dos Santos czy Hectorem Herrerą na czele. Ten drugi według nieoficjalnych informacji miał opuścić na chwilę swoją drużynę, by udać się do żony w celu ratowania małżeństwa. Trzeba jednak nadmienić jeszcze raz, że może to być tylko plotka, która ma nadać kolorytu całej historii.
Wydawać by się mogło, że tamtejszy związek piłkarski potępi swoich piłkarzy i nałoży na nich ogromne grzywny. Tymczasem tamtejsi działacze wydali oświadczenie, w którym absolutnie nie potępiają piłkarzy. Twierdzą oni, że zawodnicy mieli wtedy czas wolny i mogą w nim robić, co chcą. Najważniejsze jest to, że nie zaniedbali treningów i sparingów, a ich zasady moralne, są ich własną sprawą.
Z jednej strony rozumiem to tłumaczenie. W czasie wolnym faktycznie mogli robić, co im się żywnie podobało, ale solidna bura na pewno im się należy. Takie imprezy to oni mogą sobie urządzać po Mundialu, na otarcie łez, a nie tuż przed nim. Odpowiednie rozluźnienie w dobrym do tego momencie może się okazać kluczowe, ale to jest znaczna przesada. Jeśli Meksykanie mają na chwilę obecną takie priorytety, to wrócą do domu i swoich żon dużo szybciej, niż myślą. O ile oczywiście będą jeszcze mieli do czego wracać po takich figlach.