Ten moment, kiedy jesteś daltonistą i nie wiesz, z kim grasz...
Ile razy hejtowało się jakiegoś piłkarza, że jest ślepy, bo podał w jakiś mega dziwny sektor boiska albo wprost pod nogi przeciwnika. Wiadomo, nerwy, emocje, czasem śmieszki heheszki i leciały różne takie ślepe ciule itp. A czy ktoś z was pomyślał kiedyś, że taki zawodnik faktycznie może mieć problemy ze wzrokiem?
Oczywiście nie będzie niewidomy, wiadomo, taki przeagent jeszcze się nie urodził, żeby z normalnie widzącymi piłkarzami grać, mając chore oczy. Ale zupełnie inną kwestią jest daltonizm. Wiecie, nierozróżnianie kolorków, mieszanie ich itp. Różnie z tym daltonizmem bywa, zależy od człowieka, ale Thomas Delaney, reprezentant Danii, a zarazem nowy nabytek Borussii Dortmund, ma taką przypadłość, że nie odróżnia za bardzo koloru zielonego od czerwonego. Jak się zapewne domyślacie, przysparza mu to pewnych problemów na boisku...
W niedawnym meczu Danii z Meksykiem zespół Delaneya grał w czerwonych koszulkach, zaś ich latynoscy przeciwnicy w zielonych. No i weź tu chłopie ogarnij sytuację... Normalnie pomocnik rozróżnia kolegów patrząc po spodenkach, bo wiadomo, że nie zawsze zdąży popatrzeć na twarz konkretnego zawodnika. Sęk w tym, że w spotkaniu z Meksykiem obie drużyny miały te spodenki białe...
No miałem trochę problemów z określeniem, kto jest ze mną w drużynie, a kto nie...
Delaney musiał się nieźle wysilić, żeby zagrać piłkę tam, gdzie trzeba, zwracał uwagę na jakieś drobne detale na koszulkach itp. Plus był chociaż taki, że Meksykanie raczej różnią się fizycznie od Duńczyków, więc w jakimś stopniu na pewno pomogło mu to podczas meczu. Skumajcie też fakt, że przez ostatnie 1,5 roku Delaney grał w Werderze Brema, który gra w zielonych strojach. Dlatego 26-latek z dużą ulgą musiał składać podpis pod kontraktem z Borussią Dortmund, która jak wiadomo występuje w trykotach o kolorach żółtym i czarnym.