Islandia nie dała się roztopić przez argentyńskie słońce
Mecz Argentyńczyków z Islandią inaugurował rozgrywki w grupie D, która z braku lepszych kandydatur była okrzyknięta tą śmierci. To spotkanie miało być też całkiem wyjątkowe dla Polaków, ponieważ poprowadzić miał je Szymon Marciniak, któremu nie dano łatwego zadania na rozgrzewkę. Było wiadomo, że Islandczycy będą grali ostro, a Di Maria i Messi będą leżeli na murawie skopani częściej niż Polonista na Łazienkowskiej. Czy Albicelestes potrafili znaleźć na to sposób, czy może jednak rozbili się o ten islandzki lodowiec?
Dość szybko prowadzenie objęła Argentyna. Od pierwszy minut cisnęła niemiłosiernie, a wynik otworzył Aguero. Kun wykazał się niemałym kunsztem. Będąc odwróconym do bramki plecami, potrzebował zaledwie jednego ruchu, by oddać strzał w samo okienko. Radość Albicelestes nie trwała jednak długo. Kilka minut później ich wysiłki spartaczył Caballero, który w łatwej sytuacji wypluł piłkę wprost pod nogi Finnbogassona. Warto nadmienić, że ten bramkarz pomylił się jeszcze wcześniej, kopiąc wprost pod nogi rywali, ale całe szczęście dla niego gol wtedy nie padł. W drugiej połowie Argentyńczycy dosiedli Islandczyków, jak Pudzianowski Najmana. Dostali nawet karnego, ale Messi uderzył najgorzej jak się dało. Strzał padł blisko środka i był na idealnej wysokości dla Halldorssona, który notabene rozgrywał tak genialne spotkanie, że pewnie niedługo sam o sobie nakręci film, bo z zawodu jest reżyserem. Podopiecznym Sampaoliego do końca nie udało się zrobić już nic i musieli obejść się smakiem zwycięstwa.
Kwestia, jaką warto jeszcze poruszyć, to forma Marciniaka. Polak pozwalał na bardzo wiele i mógł podyktować aż trzy karne. Przy czym dwa z nich to nabicie w miare naturalnie ułożonej ręki, więc nikt nie powinien się o to zbytnio sprzeczać, to ostatni był już ewidentnym faulem na Pavonie. Marciniak był tak pewien siebie, że nie zdecydował się nawet na VAR, choć w powtórkach widać, że zawodnikowi nadepnięto na stopę. Kto wie, być może tym razem Messi strzeliłby gola, przez co nasz rodak wypaczył wynik spotkania?
Niemniej jednak, gdzieś w głębi duszy cieszę się, że tego karnego nie było. Islandia zasłużyła na punkt w tym meczu. Byli bardziej zdyscyplinowani i zostawili mnóstwo zdrowia na boisku. Argentyna natomiast nie pokazała prawie nic. Messi niejednokrotnie sam ciągnął piłkę i szukał kolegów, którzy nie potrafili wyjść na pozycję, w efekcie czego Albicelestes często grali po obwodzie. W taki sposób nie mogli zaskoczyć doskonale skonsolidowanej obrony Wikingów. Jeśli Argentyna będzie tak grać dalej, to nie wróżę im wyjścia z grupy. Nigeria ich zabiega, a Chorwacja jest ze wszystkich rywali najlepsza technicznie i ich nieudolną obronę rozklepie. Sam Sigurdsson zrobił dziś wiele, więc wyobraźmy sobie, co jest w stanie zrobić Modrić z Rakiticiem i Kovaciciem. Czyżby trzeba było powiedzieć przedwczesne hasta la vista?