Chorwaci o klasę lepsi od sfrustrowanych Argentyńczyków
Dziś wybił okrągły tydzień, od kiedy trwa Mundial. Z okazji tego małego jubileuszu Mistrzostwa serwowały nam nie lada szlagier. Chorwacja miała mierzyć się z Argentyną. Normalnie to Albicelestes byliby faworytami tego starcia, ale nie tym razem. Argentyńczycy mają za sobą bowiem bardzo słabe eliminacje i równie nieprzekonujący początek Mundialu. Chorwaci zaś zaczęli bardzo pewnie, pokazując Nigerii miejsce w szeregu. Kto kogo ustawił w tym spotkaniu?
W pierwszej połowie w zasadzie nikt nikogo. Mecz był wyrównany i żaden z zespołów nie dawał drugiemu za wiele pograć. Brakowało stuprocentowych sytuacji, choć nie można stwierdzić, że ta część gry była nudna. Dużo ciekawsza była za to druga połowa. Niedługo po wznowieniu gry strzelanie rozpoczęli Chorwaci, choć największą zasługę przy tym golu miał Argentyńczyk. Willy Caballero fatalnie wybił podaną do niego piłkę, posyłając balona do góry, którego zaraz z wolej zgarnął Ante Rebić. Tym samym golkiper Chelsea zawalił już drugą bramkę dla swojej reprezentacji na tym turnieju. Potem Argentyńczycy napierali i w efekcie zostawiali swoim rywalom coraz więcej miejsca. Chorwaci wykorzystali to w 80 minucie. Modrić dostał piłkę tuż za polem karnym i wydawało się, że kontra poszła się kochać, a Luka po prostu rozegra futbolówkę wszerz i uspokoi tempo gry. Tymczasem pomachał trochę bioderkami, zwiódł Otamendiego i pewnym strzałem z dystansu umieścił piłkę w siatce. W końcówce Chorwaci ustalili wynik spotkania, akcją, która w zasadzie opluli swoich rywali. Kramarić zmylił bramkarza i podał do Rakiticia, który wpakował piłkę do pustej siatki.
Wiedziałem, że tak będzie. Widząc poprzednie spotkania w tej grupie, miałem świadomość, że Chorwaci podejdą do tego spotkania pewni swoich sił. Argentyńczycy byli za to na musiku, który znów ich rozkojarzył. Albicelestes ewidentnie nie radzą sobie z presją. To nie dobrze, bo będzie ona tylko rosła, w końcu za kilka dni zagrają mecz o wszystko z Nigerią. Jeśli Islandia ogra jutro Super Orły, wyjście z grupy Argentyńczyków nawet nie będzie w ich rękach i wtedy będą mogli śmiało zacząć się pakować. Z resztą, już mogą to zrobić, bo z taką grą to powinni się honorowo wycofać.