Rebić: "Po zachowaniu Argentyńczyków oczekiwałem więcej"
Jednym z dotychczasowych hitów mistrzostw świata bez wątpienia było starcie Chorwacji z Argentyną. Chociaż trudno ten mecz nazywać starciem, ponieważ Albiceleste zaprezentowali się tak słabo, że wygrana drużyny "iciów" 3:0 była bezdyskusyjna. Podczas spotkania wrzało, dochodziło do wielu ostrych starć, a w końcówce, gdy Argentyńczycy uświadomili już sobie, że są ciency jak Wawrzyniak, kulminacja chamstwa zaczęła osiągać szczyt. Chorwaci byli tą sytuacją dość zażenowani.
Oczywiście tylko głupi zwalałby całą winę na Messiego i spółkę, ponieważ piłkarze z Bałkanów również swoje za uszami mieli. Chorwaci znani są ze swojego temperamentu i przede wszystkim w pierwszej połowie ramię w ramię z Argentyńczykami podostrzali boiskowe sytuacje. Jednak prawdą jest też to, że w ostatnich minutach meczu wicemistrzowie świata zachowywali się jak dzieci na orliku, które nie potrafią przegrywać i nie byłoby żadną niesprawiedliwością to, gdyby hit drugiej serii gier kończyli w osłabieniu. Mimo tego obrażony Ante Rebić, strzelec pierwszej bramki, który w pierwszej połowie baaaaardzo starał się o czerwień, czuł się zażenowany zachowaniem rywali.
Prawdę powiedziawszy chciałem poprosić Messiego o koszulkę dla mojego przyjaciela, który jest jego wielkim fanem. Ale Argentyńczycy zrobili na mnie tak złe wrażenie, że rozmyśliłem się i postanowiłem tego nie robić.
Spodziewałem się więcej. Przynajmniej po piłkarzach z Premier League, którzy są przyzwyczajeni do wysokiego tempa i pojedynków. Widzieliście Nicolasa Otamendiego. W czwartej minucie Mandżukić minął go, a on zaczął tarzać się po murawie. Jestem zawiedziony ich zachowaniem i brakiem fair-play, nie wspominając już o tym, jak nas prowokowali. Sportowiec powinien wiedzieć, jak radzić sobie z porażką.
Kilka zdań w mediach powiedział także prawy obrońca Chorwatów, występujący w Atletico Madryt Sime Vrsaljko, który ustosunkował się do słów argentyńskiego selekcjonera Jorge Sampaolego, twierdzącego, że jego drużyna dominowała w tym meczu.
Nie wiem, który mecz on oglądał. Widziałem Argentyńczyków, którzy upadali i płakali jak dziewczynki. Byliśmy solidniejsi, lepsi i mieliśmy lepsze okazje na zdobycie gola. Żeby awansować dalej Argentyńczycy będą musieli poradzić sobie lepiej w meczu z Nigerią. Jeśli w ogóle im się uda.
Wracając jeszcze do Ante Rebicia, zawodnik Eintrachtu Frankfurt dość bezpośrednio wypowiedział się na temat pracy arbitra z Uzbekistanu, Ravshana Irmatova.
Sędzia nie pokazywał odpowiedniej jakości i to nie była pierwsza taka sytuacja na mistrzostwach świata. Dużo jest sędziów bez doświadczenia w większych turniejach, jak na przykład Liga Mistrzów.
Powiedział zawodnik, który nigdy nie zagrał nawet w Lidze Europy.
Czuliśmy, że wiele decyzji było odgwizdywanych w argentyńskim stylu (a lot of decisions went Argentina's way), więc byłem pewien, że nie dostanę drugiej żółtej karki. Doceniam, że to jest mundial i że muszą to być sędziowie z całego świata, ale to ważne, aby mecze były prowadzone przez arbitrów, którzy będą nadążać za tempem i wagą spotkania. Dla przykładu, sędzia nie miał butów piłkarskich tylko zwykłe sneakersy. To nas zaszokowało!
Żałuję teraz, że denerwowałem się na niektóre decyzje sędziego, zamiast cieszyć się ze strzelenia gola i pokonania Argentyny. Kiedy Otamendi umyślnie kopnął piłką Rakiticia, powinien dostać czerwoną kartkę. Ale to czyni naszą wygraną jeszcze słodszą.
Takie wypowiedzi chce się czytać! Poleciał po bandzie Rebić, shejtował wszystko i wszystkich, i nawet wolę nie myśleć, ilu ludzi siedzi teraz wkurzonych, cisnąc po krnąbrnym Chorwacie. Co prawda w niektórych fragmentach zaleciało cwaniactwem i hipokryzją, bo tak jak wspomniałem, chorwaccy piłkarze także nie unikali ostrych pojedynków, ale trudno się nie zgodzić z tym, że zachowanie Argentyńczyków było momentami bardzo słabe. No i ten Otamendi kopiący Rakiticia... Żałosne. Ale z drugiej strony dziwię się też, że Rebić tak odważnie pojechał po uzbeckim arbitrze! Ciekawe, czy dostanie za to jakąś karę...
Wypowiedzi Rebicia zaczerpnięte z artykułu na goal.com TUTAJ