Argentyna jednak dała radę! A Chorwacja z kompletem punktów
Jakoś specjalnie nie życzyłem Argentynie tego, aby zameldowała się w 1/8 finału, bo poziom ich gry, organizacji, atmosfery wokół drużyny był naprawdę żenujący i tylko magiczna postać Messiego - niejednokrotnie również zawodzącego - ratowała obraz południowoamerykańskiej kadry. Do awansu potrzebowali wygranej nad Nigerią i odpowiedniego rezultatu w spotkaniu Islandii z Chorwacją. Podopieczni Sampaoliego swoje zadanie wykonali, nie bez problemów wygrali 2:1, a w drugim spotkaniu pomogli im ich oprawcy z Bałkanów, którzy pokonali malutką wyspę również w stosunku 2:1.
Argentyńczycy nie grali wcale futbolu na miarę chociażby Chorwacji czy Hiszpanii, ale w pierwszej połowie byli zespołem wyraźnie lepszym. Strzelili gola, którego po dalekim podaniu Banegi zdobył Messi i tak to się jakoś żyło na tej wsi. Zresztą dwójkę tych panów w ogóle należy pochwalić, bo byli chyba najaktywniejszymi piłkarzami w swojej drużynie. W przypadku gwiazdy Barcelony (i piłki nożnej w ogóle) było to oczywiste, bo jego koledzy podają mu piłkę nawet wtedy, gdy mają 100000 innych możliwości, ale ten drugi udowodnił, że warto na niego stawiać w drugiej linii częściej. Jednak na początku drugiej połowy wróciły demony z przeszłości (tj. z czwartku), bo Nigeryjczycy siedli na Argentyńczykach dość konkretnie. Pomógł im w tym zresztą Javier Mascherano, któremu bardzo spodobał się Leon Balogun. Łysy skurczybyk postanowił przytulić murzyna i tulił go tak długo, aż w końcu runął z nim na trawę, w efekcie czego Afrykanie otrzymali rzut karny, a tego na bramkę z pełnym spokojem zamienił Moses. Później Nigeria jeszcze trochę pocisnęła, ale z czasem posiadanie wróciło do Messiego Albiceleste. No i w sumie nic konkretnego z tego nie wynikało, bo podopiecznym Gernota Rohra taki rezultat wystarczał do awansu i bardzo zdecydowanie się bronili. Byli świetnie zorganizowani pod względem taktycznym i walczyli zaciekle. Mieli nawet swoje sytuacje na podwyższenie, lepsze niż Argentyńczycy, ale nie zrobili tego, co... zemściło się w samej końcówce spotkania.
Mercado dośrodkował z prawej strony w pole karne, gdzie teoretycznie powinna stacjonować cała plejada ofensywnych gwiazd Argentyny i Gonzalo Higuain. Lecz tam nagle znalazł się Marcos Rojo, który dostawił prawą, swoją słabszą nogę i wpakował piłkę do bramki. Nigeryjczycy nie byli z tego faktu zadowoleni, tym bardziej że po poprzednich sytuacjach to oni powinni (hipotetycznie) prowadzić. No i była jeszcze kontrowersja z Rojo, który zanim zwiększył przyrost naturalny swojego kraju, zagrał piłkę ręką w swoim polu karnym po tym, jak - delikatnie rzecz ujmując - nie do końca wyszło mu wybicie głową. Początkowo myślałem, że sędzia się pomylił i powinien gwizdnąć, ale potem... chyba jednak przekonałem się co do tego, że podjął słuszną decyzję. W każdym razie Diego Maradona, którego kamera kocha i który po strzeleniu gola na 2:1 pokazywał jakimś ludziom fucki, może z radości zanurzyć się przyjemnej otchłani pszennej mąki prosto z pola. Przynajmniej do momentu, w którym uświadomi sobie, że po samej grze najsprawiedliwszym wynikiem wydawał się remis (i awans Nigerii) i że w 1/8 finału czeka już na nich nie byle kto. Francja.
W drugim meczu rozgrywanym od 20:00 Islandczycy postawili Chorwatom twarde warunki. Co prawda posiadanie piłki nie przekroczyło w ich przypadku 40%, co jest całkowicie normalne, jednak nie oznaczało to, że goście z wyspy nie stworzyli sobie żadnych sytuacji i nie byli w polu karnym przeciwnika. Bo stworzyli i byli. Jednak po drugiej stronie na boisku biegał Luka Modrić, więc wcale nie byle grajek. Chociaż nie było obok niego m.in. Subasicia, Rakiticia czy Mandżukicia, którzy odpoczywali, nie wpłynęło to w żaden sposób na jakość chorwackiej drużyny. Mają dobrą ławkę, jakościowych zmienników, dzięki czemu trener Zlatko Dalić mógł sobie pozwolić na rotację, tym bardziej że awans mieli już zapewniony. W drugiej połowie wynik otworzył Badelj, później karnego (tym razem) wykorzystał Gylfi Sigurdsson i gdy już wydawało się, że ostatnie minuty będą stały pod znakiem Islandii walącej w Chorwatów w celu zdobycia gola dającego awans, wtedy użądlił Perisić i zamknął temat.
Niby szkoda Islandczyków, ale tak naprawdę to nie. Fajna historia, fajna przygoda i na tym zakończmy może tę opowieść. Na Euro Islandia była czymś nowym, ciekawym, nieznanym, a teraz już wszyscy wiedzą, z czym się ich je i nie są już tacy interesujący, ani tacy skuteczni na boisku. Dlatego na miano sensacji i fajnej ciekawostki niech zapracuje sobie ktoś inny, ktoś z lepszą formą, nie wiem, Senegal czy Meksyk. Tak jak mówię, nie chciałem specjalnie Argentyny w 1/8, ale z dwojga złego lepiej niech zagrają w niej wicemistrzowie świata z tym cholernym Messim i niech upokorzą się, grając z mocnymi Francuzami. Aczkolwiek i tak najbardziej chciałem awansu Nigerii, bo Chorwacja to rzecz oczywista. Bałkańce zagrają z Danią i będą w tym meczu faworytem, a Islandczykom życzę powodzenia w przyszłości!
CIEKAWOSTKI:
- Messi zdobył gola nr 100 na rosyjskim mundialu.
- Chorwacja za długiej historii jako kraj nie ma, dlatego dzisiaj osiągnęli swój historyczny sukces i po raz pierwszy wygrali trzy mecze mistrzostw świata z rzędu. Wyśrubują?
- Marcos Rojo zdobył na mundialach dwa gole. Oba przeciwko Nigerii.
- Jakiś czas temu mundial w Rosji stał się mundialem, na którym - już w fazie grupowej - zostało podyktowanych najwięcej rzutów karnych w historii. Dzisiaj natomiast Sigurdsson wykorzystał karnego nr 17 na tych mistrzostwach, dzięki temu rosyjski turniej zrównał się w mistrzostwami w 1998 jako mundial z największą liczbą wykorzystanych jedenastek.