Klęska Niemiec i fart Meksyku
Świętują wszyscy janusze i narodowcy, albowiem 27 czerwca 2018 roku Niemcy po raz pierwszy w historii nie wyszli z grupy na mistrzostwach świata! Klęska to mało powiedziane, a najbardziej aktualnych jeszcze przez dwa tygodnie mistrzów świata będzie bolało chyba to, że ich drużyna dokonała tego w fatalnym i żenującym stylu. Srał pies już to, że zajęli ostatnie miejsce, którego by nie było, jeśli dzisiaj tylko jeden z ich 28 strzałów okazałby się skuteczny. Nie okazał, a swoje zrobili Koreańczycy, którzy w doliczonym czasie drugiej połowy zdobyli dwa gole. Natomiast w rozgrywanym równolegle meczu Meksyk nieźle przyfarcił, bo dostał od Szwedów aż 3:0 w pupę, lecz dzięki sensacyjnej wygranej Korei udało mu się awansować do dalszego etapu rozgrywek!
Nie ma co kolorować rzeczywistości i trzeba powiedzieć sobie wprost, że Niemcy grali dzisiaj z najsłabszym przeciwnikiem w swojej grupie. Nie mówię tego dlatego, że Korea uległa Meksykowi i Szwecji, ale dlatego, że ich potencjał piłkarski jest po prostu najsłabszy z całej grupy. Fakt, nie opinia. A jednak zachodni sąsiedzi Polski byli w stanie zagrać chyba swój najsłabszy mecz na tych mistrzostwach, chociaż oczywiście ich poprzednie potyczki to także mocna konkurencja. Było posiadanie na poziomie 74%, było 28 uderzeń (Koreańczycy mieli 12, ale jakoś bardzo nie było tego widać), ale nie było skuteczności. A sytuacji mieli naprawdę dużo, sam Hummels miał ze 3-4 okazje, z których większość powinien wykorzystać. Mieli je również... nie no, nie będę tutaj teraz ich wymieniał, bo 28 strzałów to od groma, a Niemcy byli po prostu cholernie nieskuteczni. Zresztą w całym turnieju oddali łącznie 72 strzały, z których tylko dwa (3%) znalazły drogę do bramki. To zatrważający wynik pokazujący, jak Die Mannschaft byli nieskuteczni, chociaż oczywiście nie tylko to było przyczyną ich porażki. Choć kilka tych szans mogli se wykorzystać...
Z Koreą było widoczne to, co we wszystkich ich meczach tego mundialu. Brak ruchu (jak w I lidze), statyczność, brak pomysłu, brak tempa, brak dynamiki, brak wszystkiego. Nie wiem, czy jest jakiś piłkarz, którego po tym turnieju będzie można z czystym sumieniem pochwalić za całość - bo za pojedyncze spotkania coś by się znalazło. Dzisiaj na przykład bardzo dobrze spisywał się Hummels, a Timo Werner jako jedyny szarpał i gryzł trawę od samego początku do końca. No, może też Kroos. Ale jak nic nie chciało wpaść, tak nic nie wpadało, a Koreańczycy - szczególnie w końcówce, gdy Niemcy coraz odważniej atakowali - raz na jakiś czas ruszali ze swoimi kontrami, wykorzystując zwinność i zwrotność, z której wielu azjatyckich piłkarzy słynie. Ale nie w ten sposób zdobyli swoje gole. Pierwszy, autorstwa Young-Gwon Kima, padł po asyście... Toniego Kroosa. Zamieszanie po rożnym, tłok, kopanina, Toni zakłada siatkę Sülemu, a Koreańczyk pakuje piłkę do bramki z bliskiej odległości! Wtedy podopieczni Joachima Löwa zdecydowali się na atak totalny, rzucili się do przodu, w efekcie czego piłkę na połowie rywala stracił... Manuel Neuer. Se-Jong Ju rzucił lagę na pałę, dobiegł do niej znany z Tottenhamu Heung-Min Son i wpakował futbolówkę do pustej bramki. Efekt? 2:0 dla Korei Południowej i reprezentacja Niemiec zajmuje ostatnie miejsce w grupie!
W drugim meczu faworyzowany Meksyk dał się zmieść Szwedom z powierzchni ziemi. 3:0! Miazga totalna, choć do przerwy był bezbramkowy remis. Spotkanie było wyrównane ze wskazaniem na Szwedów, którzy stworzyli sobie dogodniejsze sytuacje, a kolejnych okazji (lepszych lub gorszych, ale jednak okazji) nie wykorzystywał Marcus Berg, mający w każdym meczu szanse na zdobycie gola. W Rosji jeszcze tego nie zrobił. Ale później zaczęła się druga połowa i najpierw wynik otworzył Augustinsson, potem swojego drugiego karnego na tym mundialu wykorzystał Granqvist, a na koniec (tj. w 74. minucie) kuriozalnego samobója wpakował Edson Alvarez, który skiksował przy wybiciu i ręką pokonał własnego bramkarza. Meksykanie oczywiście rzucili się do odrabiania strat, bo byli świadomi tego, że jeśli Niemcy wygrają z Koreańczykami, to oni pożegnają się z turniejem. Strach i determinację było widać gołym okiem, ale szwedzki monolit defensywny (czarny koń?) był nie do przejścia, chociaż Latynosi swoje okazje mieli. W końcu oddali 20 strzałów w meczu, ich rywale 15. Efekt był taki, że gdy ich mecz dobiegł końca, drugie spotkanie jeszcze trwało, było tam trochę zamieszania z VAR-em (czy przy pierwszej bramce Koreańczyków asystę miał Koreańczyk czy faktycznie Kroos), później ten doliczony czas trwał i trwał... ale ostatecznie nic się nie zmieniło i mimo porażki 0:3 Meksykanie awansowali z drugiego miejsca w grupie! I trzeba powiedzieć, że mimo iż ich obrona nie pokazała się z najlepszej strony, to na mistrzostwach pozostają dwie najlepsze drużyny grupy F. Czekamy na rozstrzygnięcia w grupie E...
CIEKAWOSTKI:
- Jest to pierwszy turniej Joachima Löwa, w którym nie dotarł on co najmniej do półfinału.
- Niemcy dołączyli do elitarnego grona mistrzów świata, którzy w XXI. wieku nie wychodzili z grup na mistrzostwach: 2002 Francja, 2010 Włochy, 2014 Hiszpania. Tylko Brazylia w 2006 się wyłamała.
- Były to pierwsze mistrzostwa świata, w których Niemcy nie wyszli z grupy i najgorsze od 1938 roku, kiedy to zakończyli swój udział na 1/8 finału (wówczas nie było jeszcze grup).
- Andreas Granqvist zdobył 18-stego gola z karnego na mundialu w Rosji. Mamy więc rekord, a niejeden karny jeszcze zapewne zostanie podyktowany!
- Swoją drogą najwięcej goli padło także... po samobójach. Trafienie Alvareza było takim siódmym, na żadnym mundialu nie padło ich więcej.
- W całej historii mistrzostw świata padło 95 goli w doliczonym czasie drugiej połowy. 19 z nich, czyli aż 20%, na mundialu w Rosji.