Bez Cavaniego i bez dobrej gry. Francja w pełni zasłużenie wita półfinał

Z tego co widziałem i słyszałem, wiele osób zacierało ręce na myśl, że Urugwaj może wyeliminować Francję z turnieju. Tak jakoś jest w tym kraju, że wiele osób najwyraźniej nie przepada za reprezentacją bagietek i beretu. Tym bardziej będzie takim ludziom smutno, ponieważ Francuzi nie tylko pokonali Urugwajczyków 2:0, ale także pokazali się w naprawdę dobrym stylu, chociaż dogodnych sytuacji podbramkowych było jak na lekarstwo.

Prawie cała pierwsza połowa stała pod wyraźnym znakiem solidnej defensywy. Z obu stron. Oczywiście więcej pokazywali piłkarze z Ameryki Południowej, ponieważ za rozgrywanie brali się raczej ich rywale. Sytuacji, jak już wspomniałem, nie było za dużo, a jeśli ktoś już oddawał jakiś strzał, to trudno było nazwać go groźnym. Mimo tego spotkanie było całkiem przyjemne i dynamiczne. Dopiero w 40. minucie coś się zaczęło dziać, ponieważ Griezmann dośrodkował z wolnego do Varane'a, a ten głową pokonał zaskoczonego Muslerę. Widać było, że Francuzi mieli opracowany ten schemat rozegrania stałego fragmentu gry, asystujący nie wrzucił piłki tam, gdzie z reguły się ją dostarcza, ale tak naprawdę kopnął ją... po prostu za krótko. To znaczy, w normalnej sytuacji byłoby to za krótko, w tej było to wyraźnie wypracowane. Nieważne. W każdym razie chwilę później Urugwaj stworzył sobie swoją najlepszą sytuację w tym meczu (właściwie jedyną), kiedy uderzenie głową Caceresa jakimś cudem wyciągnął Lloris - mocny kandydat do parady turnieju. Dobijać próbował jeszcze Godin, ale z jakichś dwóch metrów kopnął piłkę pionowo. Serio. Pionowo. Do przerwy 1:0.

Francuzi byli wyraźnie lepsi, a Urugwajczycy nie potrafili zdziałać kompletnie nic w ofensywie. Nie było żadnego piłkarza, który zrobiłby cokolwiek, o czym mógłbym teraz napisać. Czy wynikało to z braku Cavaniego? W jakimś stopniu na pewno, bo ani Stuani, ani zastępujący go Gomez nie dali swojej drużynie nawet namiastki tego, co normalnie daje napastnik PSG. A Suarez oprócz paru nieprzyjemnych zagrań nie zrobił nic, o mizernej drugiej linii nawet nie wspominając. Poskutkowało to tym, że po godzinie gry finaliści Euro 2016 podwyższyli prowadzenie po szybkiej kontrze i strzale Griezmanna. Błąd przy tej bramce popełnił Muslera, choć swoje zrobiła figlarna piłka, która skręciła przed samym bramkarzem i przełamała mu rękawice. Po tym trafieniu Francuzi wrzucili na jeszcze większy luz i nie pozwolili swoim rywalom na zrobienie czegokolwiek. Wyśmienicie spisywali się król środka pola Pogba i ustawiony wyżej Griezmann i właściwie tylko Oliviera Giroud nie można było za nic pochwalić, bo jego występ był co najwyżej przeciętny. Żeby było śmieszniej, Francja wcale nie stworzyła sobie nie wiadomo ile okazji, bo tak naprawdę... oddała dwa strzały celne. Nie był to mecz tysiąca akcji, a przede wszystkim wojna w środku pola, którą Europejczycy pewnie wygrali. Awans zasłużony, najsłabszy mecz Urugwaju na tym mundialu.

CIEKAWOSTKI:

• Polonia Bytom złożyła do Śląskiego ZPN pismo z prośbą o przeniesienie się z drugiej do pierwszej grupy Hainz IV ligi śląskiej.
• Francja jest pierwszą drużyną od 1982, która na mistrzostwach świata zdobyła sześć goli po sześciu strzałach celnych z rzędu.
• Griezmann to pierwszy Francuz od czasów Patricka Vieiry w 2006 roku, który w fazie pucharowej mundialu zdobył gola i asystę w jednym meczu.
• Urugwaj nie wygrał żadnego z ostatnich 16 meczów na mundialach, jeśli pierwszy tracił bramkę.
• Dzisiejsze spotkanie było pierwszym meczem na mistrzostwach świata w karierze Luisa Suareza, w którym nie zanotował od żadnego kontaktu z piłką w polu karnym przeciwnika.

SKŁADY:

Urugwaj: Muslera - Caceres, Gimenez, Godin, Laxalt - Nandez (73. Urretaviscaya), Torreira, Vecino, Bentancur (59. Rodriguez) - Stuani (59. Gomez), Suarez

Francja: Lloris - Pavard, Varane, Umtiti, Hernandez - Kante, Pogba - Mbappe (88. Dembele), Griezmann (90. Fekir), Tolisso (80. N'Zonzi) - Giroud

Autor

Piotr Tubacki

P_Tub