Ból, cierpienie, skurcze i Chorwacja
Znamy już trzech półfinalistów obecnego Mundialu. Wszyscy są z Europy i mamy pewność, że czwarty z nich również będzie pochodził ze strefy UEFA. Tylko kto nim będzie? Gospodarze turnieju, który nieoczekiwanie wyeliminowali Hiszpanów czy Chorwaci, którzy onieśmielają nas swoją grą od początku czempionatu? Jedno jest pewne, dla ewentualnego zwycięzcy i tak będzie to już sukces, którego przed rozgrywkami się nie spodziewali. Nie mają więc nic do stracenia, w takim razie niech dadzą nam świetne widowisko.
Mecz zaczął się tak, jak chcieliby tego Rosjanie. Gospodarze wyszli pewni siebie, a Chorwaci wyglądali tak, jakby w gaciach mieli dodatkowy balast. Kiedy wreszcie złapali rytm i zaczęli prowadzić grę, gola strzelili Rosjanie. Czeryszew do spółki z Dziubą dwoma podaniami rozszarpali gęstą defensywę Chorwatów, a wykończenie tego pierwszego wryło Subasicia w ziemię. Skrzydłowy nie dał mu żadnych szans posyłając piłkę mocno w samo okienko. Rosjanie nie cieszyli się jednak długo. Stracili gola przez katastrofalne błędy w obronie. Najpierw żaden z nich nie pokrył Mandżukicia, który spokojnie wbiegł sobie z pole karne, a potem dograł do również niepilnowanego Kramaricia. Zawodnik Hoffenheim musiał już tylko dołożyć swoją głowę, by zdobyć bramkę.
W drugiej połowie nie działo się za dużo. Jedyną ciekawą sytuację miał w zasadzie Perisić, który trafił w słupek po zamieszaniu w polu karnym. Zabawa zaczęła się za to w dogrywce. Najpierw gola po rzucie rożnym strzelił Domagoj Vida. Wtedy wydawało się już, że Rosjanie nie będą w stanie się podnieść. Oni jednak pokazali, że są silniejszy niż nam się wydawało i wyrównali za sprawą Fernandesa. Karne znów lepiej strzelali Chorwaci. Rakitić to gość, w którego żyłach płynie chyba ciekły azot, a Smolov chyba za dużo naoglądał się karnych Brożka przeciwko Janowi Musze.
Tym samym wyłoniono nam najbardziej nieoczekiwanego z półfinalistów. Chorwaci dokładnie 20 lat temu zdołali wspiąć się na ten etap i wtedy byli gorsi od Francuzów. Czy teraz podołają Anglikom, którzy razem z pucharem chcą do domu zabrać też cały futbol?