Bo przegrywać, trzeba umić
Popularne porzekadło, którym zwykle ojcowie przestrzegają swoich skacowanych synów, którzy pierwszy raz za bardzo pozwolili sobie z alkoholem brzmi: "Bo pić, trzeba umić". Święta prawda. Jeśli nie umie się pić, to nie powinno się z tym przesadzać, bo może się to odbić nie tylko rzygiem, ale i poważnymi konsekwencjami. Te fizjologiczne są najbardziej błahymi spośród wszystkich. Najgorsze są właśnie te moralne, które są efektem tego, że coś się za dużo powiedziało albo głupio odwaliło. Okazuje się, że nie tylko alkohol może spowodować takie skutki uboczne. Czasami zdarza się, że wystarczy porażka w meczu piłki nożnej. Dobitny dowód tego dostaliśmy po wczorajszym półfinale Mistrzostw Świata.
Co mam na myśli? Chodzi mi oczywiście o to, co powiedzieli Hazard i Courtois po tym, jak Francuzi przekreślili ich szansę na ostateczny tryumf na Mundialu. Obaj panowie bynajmniej nie zamieszali posypać głów popiołem i stwierdzić, że byli gorsi albo chociaż, że mieli słabszy dzień. Byłoby nawet lepiej gdyby powiedzieli, ze baza w Sochi była świetnie zorganizowana, a ich przygotowanie mentalne i motoryczne było bez zarzutów. Nic z tych rzeczy. Obaj zdecydowali się w bardzo ostrych słowach skrytykować grę swoich rywali, chyba nie muszę nadmieniać, że niesłusznie.
Courtois powiedział, że wolałby już przegrać z Brazylią w ćwierćfinale, bo oni chociaż grali w piłkę, a to co prezentują Francuzi to antyfutbol. Natomiast Eden Hazard uznał dumnie, że woli przegrywać jak Belgia, niż wygrywać jak Francja. Prawda jest jednak taka, że żaden z zawodników nie ma racji co do gry swoich rywali, a przemawia przez nich jedynie żal, zawiść i gorycz porażki wyciekająca przez usta razem ze żrącym jadem.
Stwierdzenie, że Francuzi grali antyfutbol tylko dlatego, że rzadziej byli przy piłce, jest kompletną bzdurą. Obaj Panowie powinni najpierw przypomnieć sobie, jak często grają w Chelsea. Trójkolorowi faktycznie grali z kontry, ale stworzyli sobie więcej sytuacji i oddali więcej strzałów niż Belgowie. Dla mnie taki futbol jest milszy dla oka, niż ciągłe klepanie futbolówki między sobą. Zawodnicy Martineza nawet nie otarli się o tak efektowną akcję, jaką dla Olivera Giroud spreparował Mbappe.
Belgów po prostu boli to, że w końcu znalazł się ktoś, kogo nie byli w stanie przejść. Defensywa jest częścią gry w piłkę, a to, że Francuzi mają dobrą obronę, nie jest ich winą. Oni przynajmniej nie dali sobie strzelić dwóch frajerskich bramek przez zespół, który awansował tylko i wyłącznie dzięki klasyfikacji fair play. Przypomnę jeszcze tylko, że Hiszpanie wymienili grubo ponad tysiąc podań w meczu, który przegrali z Rosjanami, a żaden z nich nie wystosował później w mediach podobnej wypowiedzi, a jeśli ktoś miał prawo to zrobić, to największe przysługiwało im. Oni jednak przegrywać umieją, a Belgowie muszą się tego dopiero nauczyć.