Dantejskie sceny przed meczem w Madagaskarze, jedna osoba nie żyje
Piłka reprezentacyjna w głównej mierze kojarzy się ze świętem futbolu. Jest w końcu rzadkością w porównaniu do spotkań klubowych i wiąże się z patriotyzmem, który dodatkowo potęguje emocje. Wszystkie wielkie imprezy kojarzone są z atmosferą festiwalu i zabawy, a co za tym idzie, eliminacje do nich również, choć w nieco mniejszym stopniu. Niestety, nie wszystkie momenty bywają radosne i wcale nie mam na myśli tutaj dotkliwych porażek, które są absolutnie nieważne przy tym, co wydarzyło się ostatnio w Madagaskarze przy okazji spotkania reprezentacji tego kraju z Senegalem.
Wczoraj Madagaskar podejmował u siebie naszych mundialowych rywali w ramach eliminacji do Pucharu Narodów Afryki. Spotkanie zakończyło się ostatecznie remisem 2-2 po dosyć ciekawym spotkaniu, ale cała tragedia miała miejsce nie na murawie, a przed stadionem jeszcze zanim rozpoczął się mecz. Kibice Madagaskaru czekali w kolejce do areny, która szła wolniej niż przewidywano. W związku z tym fani zaczęli przepychać się do wejścia, by zdążyć na spotkanie, a w efekcie w pewnej chwili zaczęli się tratować. Całą sytuację udało się opanować dopiero po jakimś czasie, ale niestety za późno, by uniknąć ofiar. Na razie stwierdzono jeden zgon i 40 rannych. Dwójka spośród nich jest w stanie krytycznym.
Na razie nie ma oficjalnej informacji policji, która argumentowała by, co dokładnie było powodem tej tragedii. Prawdopodobnie zła logistyka i organizacja imprezy. Wejść powinno być bowiem więcej i powinno je się otworzyć znacznie wcześniej na tyle, by wszyscy zainteresowani mogli wejść na kilka spotkań przed meczem. Inną sprawą jest brak kompletnego instynktu samozachowawczego samego tłumu, który nie wpadł na to, że zaraz może rozpętać piekło. Zrozumiałbym, gdyby kogoś stratowano przy ewakuacji stadionu, w przypadku zamachu bombowego czy innego pożaru. Jeśli jednak mówimy o zwyczajnym wejściu na trybuny i ewentualnego spóźnienia się na mecz, takie zachowanie jest niedopuszczalne i nie powinno mieć miejsca. Najgorsze jest jednak to, że to nie pierwsza taka sytuacja w Afryce. Rok temu do podobnej tragedii doszło w Angoli i obawiam się, że będzie dochodziło częściej, jeśli ktoś nie wprowadzi odpowiednich przepisów BHP na Czarnym Lądzie.