Jednak istnieje życie po Ronaldo
Kilka dni temu Polacy wraz z Włochami zainaugurowali rozgrywki w Lidze Narodów w lidze A w najwyższej z grup. Choć Roberto Mancini twierdził, że Polacy są lepszym zespołem, faworytem niewątpliwie byli Azzurri. Tamten mecz zakończył się remisem. Dziś do gry wkracza Portugalia, a Włosi wchodzą już na półmetek tych rozgrywek. Jeśli nie uda im się zdobyć punktów, ich sytuacja w grupie mocno się pokomplikuje. Mistrzowie Europy będą za to chcieli dobrze zacząć Ligę Narodów, ale będą przy tym musieli udowodnić, ze potrafią być mocni również bez Cristiano Ronaldo. Czy faktycznie są w stanie prezentować wysoki poziom bez swojej gwiazdy?
Pierwsza bramka mogła paść w 15 minucie. Cristante fatalnie rozegrał piłkę na własnej połowie kopiąc wprost w Andre Silve. W efekcie Portugalczycy wykreowali sytuację niemalże sam na sam dla Bernardo, który w ostatniej chwili został zablokowany, bo chyba niepotrzebnie chciał podawać, zamiast pazernie, mówiąc językiem Bartka Ignacika, strzelać na bramkę. Potem Portugalczycy mogli raz jeszcze wyjść na prowadzenie, bo Donnarumma nie dogadał się ze swoimi obrońcami, którzy przeszkodzili mu w złapaniu piłki. W efekcie Bernardo Silva strzelał na bramkę, w które stał tylko Romagnoli i kopnął prost pod nogę Włocha. 10 minut później Gospodarze powinni dostać karnego, gdyż Criscito zablokował wbiegającego w pole karnego Pizziego i absolutnie nie był zainteresowany piłką. Zrobił też ewidentny krok w stronę Portugalczyka, więc nie można stwierdzić, że ten wpadł na Włocha.
W drugiej połowie wreszcie udało się Portugalczykom otworzyć wynik. Bruma wyłuskał piłkę Caldarze na połowie Włochów i zapoczątkował kontrę, w której zdążył jeszcze notabene źle podać, ale gospodarze mieli tylu zawodników w polu karnym, ze futbolówka i tak wpadła pod nogi Andre Silvy, a ten nie miał problemów, by władować ją do siatki zgrabnym rogalem. W pozostałej części tej połowy nie działo się za wiele, tempo raczej zwolniło, a Włosi wciąż nie byli w stanie zdziałać nic.
Jaki morał z tego meczu? Przed zespołem Manciniego długa i kręta droga, zanim uda im się nawiązać do reprezentacji z poprzednich lat. Portugalia za to wygląda kapitalnie i to nawet bez Ronaldo. Mało tego, wrzucenie sporej odpowiedzialności rozgrywania piłki na Williama Carvalho, który do tej pory odpowiedzialny był tylko za rozbijanie ataków rywala, okazało się strzałem w dziesiątkę. Portugalczycy naprawdę są mocni, a Włosi mogą co najwyżej marzyć, że tacy kiedyś będą.