Wicemistrzowie świata jak kadra za Smudy. La Roja zniszczyła Chorwatów
To miał być prawdziwy test zarówno dla Chorwatów, jak i dla Hiszpanów, ci pierwsi, mieli udowodnić piłkarskiemu światu, że sukces w Rosji nie był przypadkiem oraz, że mamy do czynienia z prawdziwą piłkarską potęgą. Ci drudzy z kolei musieli zmazać plamę po tym, jak w fatalnym stylu odpadli z gospodarzami mundialu w 1/8 finału, jak wcześniej wspomniałem MUSIELI to zrobić, więc po prostu to zrobili, gromiąc spacerkiem Chorwatów aż 6:0 na stadionie w Elche .
Chorwaci wyszli bez pięciu zawodników z ich optymalnego składu z finałów Mistrzostw Świata. Strinić ma problemy z sercem, Subasić i Mandzukić zakończyli reprezentacyjne kariery, a urazy zabrały im do tego Dejana Lovrena i Ante Rebicia, Hiszpanie z kolei na pełnej... 6 piłkarzy Realu, Busquets, De Gea, Gaya i piekielnie groźni Rodrigo i Saul, skład niby podobny do tego, co oglądaliśmy w Rosji, jednak La Roja zyskała coś niezwykle ważnego, zyskała trenera. Objęcie kadry przez Luisa Enrique przywróciło im intensywność, płynność, dynamikę gry oraz perfekcyjne wykorzystanie potencjału poszczególnych zawodników, dziś zobaczyliśmy wszystko, czego zabrakło im do zdobycia medalu w Rosji.
Mecz zaczął się od wręczenia Ivanowi Rakiticiowi pamiątek z okazji setnego meczu dla kadry, a po pierwszym gwizdu zobaczyliśmy dwie dość groźne sytuacje Chorwatów, były to również ich ostatnie groźne sytuacje. Od 20' minuty meczu oglądaliśmy istny koncert reprezentacji Hiszpanii, najpierw głową trafił Saul, 10 minut przed przerwą mini recital zaczął Marco Asensio, który w kilkadziesiąt sekund zdobył dwie przepiękne bramki(jedna uznana została za samobój, ale to grzech odbierać hiszpańsko-holenderskiemu geniuszowi co królewskie), a do 57' minuty dołożył do tego dwie asysty, do Rodrigo oraz Isco, drużynę Luki Modricia w 70' minucie dobił z głowy Sergio Ramos. Ciężko o grze Chorwatów cokolwiek napisać, bo gry takowej nie oglądaliśmy. Istna dominacja gospodarzy.
Ciekawostka: Przez ponad pół godziny meczu, oglądaliśmy Hiszpanię bez żadnego piłkarza Barcelony na boisku. Przez 75 z kolei, było na nim aż sześciu piłkarzy Realu. Przypominam, że drużynę prowadzi Luis Enrique. Przedziwne, ale piękne.
Jak tak dalej pójdzie, Hiszpanie pod wodzą Lucho mogą spokojnie myśleć o powrocie do rywalizacji z o najwyższe cele, bo potencjał ludzki jest przecież niebywały.
A Chorwaci? Cóż, chyba konieczna będzie niemała rewolucja. Mateo Kovacić jest niestabilny jak Piotrek Zieliński w naszej kadrze, a Modrić i Rakitić młodsi nie będą. Zdobyli coś nieprawdopodobnego jak na ich naród, ale bardzo trudno będzie utrzymać się dłużej w topie światowej piłki, który potrafi brutalnie zweryfikować, o czym dziś przekonali się aż za dobrze.