Gwiazda mundialu JEDNAK NIE na dopingu (akt.)
Serial pod tytułem ,,A ruscy znów na dopingu” trwa w najlepsze. Wszystko zaczęło się oczywiście już wiele lat temu, ale po niedawnych akcjach z tamtejszymi lekkoatletami cała sprawa odżyła i Rosjanie znów uznawani są za największych kombinatorów z braniem niedozwolonych środków dopingujących (największych oczywiście zaraz po Norwegach w narciarstwie). W trakcie niedawnych Mistrzostw Świata w ich kraju również podejrzewano poszczególnych piłkarzy Sbornej o zażywanie dopingu (jednym z nich był m.in. Artjom Dziuba). Tym razem, po 2 miesiącach od zakończenia mundialu, padło na kolejnego – Denisa Czeryszewa, zdecydowanie najlepszego piłkarza ekipy Stanisława Czerczesowa, byłego zawodnika m.in. Realu Madryt.
,,Ale o co chodzi?” – zapytacie. Śpieszę z wyjaśnieniem. Otóż okazało się, że wspomniany wyżej Czeryszew został oskarżony o branie hormonu wzrostu. Oczywiście słusznie, tak?
Otóż NIE. Wszystkiemu winni są brytyjscy dziennikarze. Grono ,,Sherlocków” odkopało rozmowę jednego z mało znaczących rosyjskich portali internetowych sport-weekend.com z ojcem piłkarza, Dmitrijem. Stwierdził on wtedy, iż jego syn miał swego czasu problemy zdrowotne z powodu źle leczonej kontuzji i w Villarrealu leczono go przy pomocy osocza bogatopłytkowego, które jest bogate zgadnijcie w co?
Oczywiście że w czynniki wzrostu. Do tego świetnie sprawdza się właśnie przy leczeniu urazów ortopedycznych. Jeśli już w tym momencie zapaliła Wam się w głowie lampka, to już za chwilę rozpali się w niej pełno jarzeniówek.
Zgadnijcie bowiem, czy ojciec Denisa Czeryszewa zna się na medycynie i używa medycznego słownictwa. No nie używa. Teraz zgadnijcie, czy dziennikarz skumał, o co Dmitrijowi z owym ,,czynnikiem wzrostu” chodziło. No nie skumał, więc zaczął go pytać o HORMON wzrostu. I na koniec zgadnijcie, czy senior Czeryszew zrozumiał o co chodzi i że coś jest jemu i jego synowi insynuowane. Oczywiście że nie zrozumiał. Stos niedopowiedzeń, ale w sumie nikogo to nie interesowało, nie jarało. Właściwie to w ogóle mało kto o tym wiedział.
Aż do teraz, kiedy to Anglicy – naród dumny i najlepszy, ale przy niepowodzeniach wiecznie pokrzywdzony i uciemiężony, zawsze uczciwy i ostatni sprawiedliwy wśród innych NIEsprawiedliwych (serio się za takich mają), postanowił odkopać wywiad sprzed roku i znaleźć sensację. Dobra, może przesadzam – nie cały naród, tylko kilku dziennikarzy. Dodajmy bardzo głupich, albo po prostu podłych. W rolach głównych: The Telegraph, Daily Mail oraz UWAGA – BBC!
O ile te dwa pierwsze to wybitne szmatławce i żaden normalny człowiek nie bierze na poważnie tego, co piszą w nich ci pseudodziennikarze, o tyle BBC jest stacją na Wyspach (oraz w innych zakątkach świata) bardzo szanowaną i opiniotwórczą.
Po tym, jak próbują zniszczyć życie Denisowi Czeryszewowi oraz jego rodzinie mam szczerą nadzieję, że nie na długo. Bo nikt nie lubi, kiedy ktoś ucieka się do fortelu, sabotażu i kłamstwa, by próbować kogoś zniszczyć dla spełnienia własnej chorej fantazji. Rozumiem, to jest dziennikarstwo, tutaj muszą być sensacje. Wszystko to wiem. Ale do wszystkich dziennikarzy: umiar. Umiar. Zanim zniszczycie komuś życie albo zanim ktoś zrobi to Wam.
Tyle miałem do powiedzenia. A Denis Czeryszew jest czysty i proszę się od niego odczepić.
Aktualizacja: Czeryszew potwierdził to wszystko na swoim koncie na Twitterze. Oto oświadczenie:
— Denis Cheryshev (@Cheryshev) 13 września 2018