Z pustego to i SalAmon nie naleje, ale do pustego już jak najbardziej! – Oko Na Polaka #20
Lata mijają, trenerzy i piłkarze się zmieniają, starzeją, ale jedna rzecz pozostaje niezmienna – problemy reprezentacji Polski w obronie. Kiedy po świetnym dla nas Euro 2016 wydawało się, że nasza linia defensywy w zestawieniu: Jędrzejczyk-Pazdan-Glik-Piszczek jest kompletna, zgrana i niemalże idealna, nagle – trach! Jędrzejczyk przestał grać w klubie, a Rybus, który go zastąpił – non stop boryka się z jakimiś urazami. Do tego będący w beznadziejnej formie Michał Pazdan, Cionek, który miał go zastąpić – gra dobrze tylko w klubie, a Łukasz Piszczek zakończył już reprezentacyjną karierę. Wydawało się jednak, że i z tymi problemami sobie poradzimy – mamy przecież kapitalnego Bartka Bereszyńskiego na prawej flance, świetne recenzje po Mundialu zebrał Janek Bednarek, a i Maciek Rybus nie może mieć wiecznie kontuzji. Dodając do tego niezłomnego lidera defensywy, Glika – można więc było oczekiwać zupełnie nowej, odmienionej, a może i nawet lepszej linii obrony w reprezentacji Polski. Niestety – Janek Bednarek praktycznie nie gra w Southampton, a Jarek Jach, jego partner z czasów gry młodzieżówce, tuła się gdzieś po jakichś wypożyczeniach w jakichś Turcjach. Czy zatem jest jeszcze jakaś nadzieja na to, że w najbliższych miesiącach Kamil Glik będzie miał partnera godnego występu u jego boku? Tak, jest. Nazywa się Bartosz Salamon i obecnie gra we Frosinone.
Bartek od początku tego sezonu jest liderem defensywy Canarinich. Co prawda defensywa ta nie spisuje się za dobrze, ale spójrzmy, kto partneruje naszemu Polakowi-Rodakowi:
Edoardo Goldaniga – wypożyczony z Sassuolo, w którym w zeszłym sezonie rozegrał ZAWROTNĄ liczbę 13 spotkań. Do tego 2 występy w reprezentacji Włoch U-21 w 2014 roku. GWIAZDA.
Marco Capuano – w zeszłym sezonie zaliczył 16 występów w Crotone, które spadło z ligi. Do tego 18 występów w kadrze Włoch U-21 w latach 2011-2012. GWIAZDA.
Wahadłowi: Francesco Zampano i Cristian Molinaro – pierwszy z nich był ,,podporą” drużyny Pescary, która w sezonie 2016/17 spadła z ligi z takim hukiem, że jego echo słyszymy jeszcze do dzisiaj. Żenujący wówczas dorobek 15 punktów jest drugim najgorszym wynikiem punktowym w historii Serie A. Gorsza była jedynie Ancona w sezonie 2003/2004 (13 oczek), ale wówczas włoska ekstraklasa liczyła sobie 18 zespołów. Dobra, skończmy się pastwić nad nimi i ich byłą już podporą, Zampano, i przejdźmy do Cristiana Molinaro. No ten pan jest akurat dość rozpoznawalny i szanowany we Włoszech. Może oprócz fanów Juventusu, gdzie grał najpierw, by następnie spędzić kilka lat w Torino. Występował także w Stuttgarcie i Parmie, także doświadczenie, które zebrał, na pewno jest bardzo cenne. Wszystko spoko, tylko że pan Molinaro ma… 35 lat. Oczywiście nie ma co kogo pochopnie oceniać po wieku. Faktem jest jednak to, że granie na takiej pozycji w takim wieku wymaga dużej szybkości i wytrzymałości, które z wiekiem uciekają, a także wiąże się z ogromnymi obciążeniami, których Cristian najwyraźniej już nie wytrzymuje. Owszem, nadal walczy i stara się jak może, ale niestety – czasu nie da się oszukać.
I wisienka na torcie: Marco Sportiello. Serio, nie wiem co się stało z tym gościem przez ostatni rok. W Atalancie szło mu naprawdę dobrze, zapowiadał się na bardzo dobrego bramkarza. Transfer do Fiorentiny totalnie go jednak przytłoczył i odebrał mu mnóstwo pewności siebie, co widać do dzisiaj. Chłop nie radzi sobie nawet w będącym na przedostatnim miejscu Frosinone. Co więcej – on swoimi ,,interwencjami” walnie się do tego przedostatniego miejsca przyczynił. Oglądając wczorajsze spotkanie przeciwko Juve nie mogłem uwierzyć, że tak długo był w stanie utrzymać konto. Wydawało mi się, że w końcu szykuje się przełamanie tego bądź co bądź utalentowanego golkipera i mecz z mistrzem Włoch będzie tym, w którym nie dojdzie u niego do wylewu. Niestety – najpierw gol Cristiano Ronaldo, który znów zabrał mu masę pewności siebie, a następnie babol przy bramce Bernardeschiego na 2:0. Oczywiście, ten gol niczego nie zmienił, bo padł w doliczonym czasie gry, ale fakt jest faktem – Sportiello znów się wylał. ZNÓW.
Tak zatem wyglądają partnerzy Bartka Salamona w linii defensywy Frosinone. Musicie przyznać – chłopak nie ma tam zbyt kolorowego życia. Do tego beznadziejna skuteczność kolegów z ataku – w 5. pierwszych kolejkach Giallazzurri nie strzelili jeszcze ANI JEDNEJ bramki. Ale tym zajmiemy się w podsumowaniu kolejki, które jeszcze dziś pojawi się na stronie. Tymczasem przytoczmy statystyki naszego głównego bohatera z wczorajszego meczu przeciwko Juventusowi (za statystyki serdeczne dzięki dla Kacpra Kordali z naszej grupy To Tylko Piłka Nożna oraz dla serwisu whoscored.com):
-17 wybitych piłek (drugi Francesco Zampano miał ich tylko 7)
-3 strzały zablokowane
-1 udany odbiór piłki (0 nieudanych)
-2 przechwyty
-3/5 wygranych pojedynków główkowych
Robi wrażenie, prawda? A pamiętajcie – to był mecz z Juventusem. Z JUVENTUSEM – MISTRZEM WŁOCH. Jeśli więc Bartek utrzyma wysoką formę i dalej będzie tak harował na boisku i uprzykrzał życie napastnikom rywali, to nie wyobrażam sobie, by przy następnych powołaniach do reprezentacji, selekcjoner Jerzy Brzęczek go pominął. Nie stać nas bowiem na to, by nie powoływać takiego zawodnika jak Salamon.
Powołujmy najlepszych. A chcąc nie chcąc – Bartek aktualnie do takich się zalicza.