Przed Ligą Narodów - Holandia
Holandia. Reprezentacja, która nie tak dawno brylowała na wielkich imprezach. Dzisiaj mają całą masę problemów. Skutkiem tychże kłopotów był brak reprezentacji Niderlandów na rosyjskim Mundialu oraz na Mistrzostwach Europy we Francji. Holandio, co jest?
Holendrzy mają problem z zarządzaniem, ale również z kadrą. Pamiętacie Mistrzostwa Świata w Brazylii? Jeżeli tak, to pewnie kojarzycie takie naziwska jak Clasie, Martins Indi, Kongolo, Cillessen, a już na pewno Depay. Oni mieli tworzyć przyszłość „Oranje”, mieli wejść do życia po wielkiej reprezentacji ze Sneijderem, Van Persie czy Arjenem Robbenem. Pierwszy problem Holandii tkwi w tym, że te wielkie gwiazdy, które wypromował brazylijski Mundial już gwiazdami nie są. Clasie dla przykładu jest regularnie wypożyczany – w tym sezonie występuje jako zawodnik Feynoordu, przed rokiem grał w Club Brugge. Maritns Indi aktualnie gra w Stoke, w Championship, raczej jest zawodnikiem pierwszego składu. Kongolo jest obecnie podstawowym zawodnikiem Huddersfield, choć zapowiadało się na coś więcej. Historii Depaya czy Cillessena przedstawiać chyba nie trzeba.
Zatem przyszłość reprezentacji Holandii stała się już jej przeszłością, co jest problemem numer jeden. Jest jednak pełno innych kłopotów i chyba one decydują o tym, że Holandia jest na tak niskim poziomie. Chodzi tutaj o kwestie zarządzania. Pierwszym błędem było powierzenie reprezentacji Holandii Dannemu Blindowi. Tak, to jest ojciec Daleya. Do 2015 roku pełnił funkcję asystenta selekcjonera „Oranje”, w latach 2015-2017 był już trenera. Czyli w tym najczarniejszym okresie dla holenderskiego futbolu. - Nie miał wielkiego doświadczenia i pomysłu na to, jak ma wyglądać kadra. Za to miał doradców, którzy mówili mu, jak mają grać obrońcy, jak wyprowadzać piłkę. Może i dobrze ją teraz wyprowadzają, ale za mało myślą o obronie – uważa Jan de Zeeuw.
Problemów jest niestety jeszcze więcej. Wyobraźcie sobie, że powierzacie całą reprezentację do dziadków, którzy mają podejście typu „Łoo panie, kiedyś to był futbol, dzisiaj już ni ma futbolu”, „Za moich czasów to do dobrej zabawy wystarczył kawałek papieru i coś do pisania”, „po co ta nowa technologia? Ja to tam za młody grałem butelką i to już mi wystarczyło”. Generalnie to wygląda mniej więcej tak. Zresztą wypowiedział się o tym sam Simon Kuper, autor bestsellera „Futbonomia”, który swoją drogą zbiera dużo pozytywnych recenzji. – W tym, że reprezentacja Holandii po raz drugi z rzędu nie awansowała na wielką imprezę, nie ma przypadku. Kiedyś nasza drużyna wyznaczała trendy. Atakowała, grała pięknie dla oka, mówiło się o futbolu totalnym. Dziś wszystko wygląda jednak inaczej. O kształcie holenderskiej piłki decydują ludzie, którzy myślą, że sami wiedzą wszystko najlepiej, a tak naprawdę zostali w tyle za galopującym światem. To głównie dawni zawodnicy, którzy myślą, że w piłkę gra się tak samo jak w ich czasach. A tak nie jest. - krytykuje Kuper.
Zdaniem Dannego Blinda Holandia miała dziurę. Po prostu, brakowało piłkarzy grających na wysokim poziomie w wieku 24-30 lat. I w zasadzie ojciec obrońcy Ajaxu Amsterdam ma rację, z tym że sam jest po części winien obecnego stanu Oranje. Reprezentacja Holandii po Mistrzostwach Świata 2014 przeszła w jego ręce. Blind dostał świeżo upieczoną trzecią najlepszą drużynę świata, zatem on sam również odpowiada za jej stan. Na papierze Pomarańcze nie wyglądały tak źle, zatem problemu trzeba doszukiwać się w taktyce, a nie w zawodnikach, którzy zresztą w klubach prezentowali solidną dyspozycję. Może nie mistrzowską, ale z pewnością wystarczająco dobrą, by awansować na Euro i Mundial.
Teraz już wróćmy do dnia dzisiejszego i tego właśnie jak obecnie wyglądają Holendrzy. Trenerem Oranje jest Ronald Koeman. Jako piłkarz grał chociażby w FC Barcelonie i z pewnością przeciętny kibic Holandii będzie go kojarzyć również jako byłego piłkarza. Ostatnimi czasy trenował głównie w Premier League. Zajmował się chociażby Southampton i Evertonem.
Obecnie Holandia staje się coraz lepsza. Mamy więcej Holendrów grających na wysokich szczeblach – De Vrij, De Ligt, Justin Kluivert, van Dijjk. Mamy również coraz więcej młodych talentów właśnie z Holandii – Riedewald, Kik Pierie, ter Avest, Frenkie de Jong, van de Beek, Bazoer, Bergwijn, Calvin Stengs, Che Nunnely, Guus Til, Myron Boadu, Kai Sierhuis i można by tak wymieniać w nieskończoność. Wydaje się, że może być tylko lepiej. Skład stoi na wyższym poziomie niż ten z 2016 roku, choć oczywiście wciąż sporo brakuje do tego poziomu z brazylijskiego Mundialu. Przed nimi bardzo trudne zadanie – mecz z Belgami. Na zwycięstwo nie ma raczej większych szans. „Czerwone Diabły” mają zabójczą ofensywę – Dries Mertens spisuje się nienagannie w Napoli, Hazard gra wyśmienity futbol w Chelsea i mam go w fantasy. Holandia może mieć drugą linię lepszą od tej belgijskiej i mi się wydaję, że to jest nadzieja dla Holendrów. Są w stanie zdominować środek pola. Na papierze ciekawiej wygląda również defensywa holenderska z van Dijkiem, de Vrijem i Blindem. Pomarańcze są w stanie powstrzymać Belgów, ale naprawdę, dużo musi się stać i raczej Belgowie będą się cieszyć po ostatnim gwizdku. Na pewno Holendrzy mogą powalczyć z Polską, Chorwacją, Włochami, Anglią, Islandią, czy Szwajcarią. Z resztą stawki może być problem.