Afera powołaniowa w Hiszpanii

Wydawać by się mogło, że powołania to taka prosta sprawa, w zasadzie czysta formalność, prawda? Jak się okazuje, nie dla wszystkich. Czasem może dojść do sporych nieporozumień albo ktoś zrobi tak, by na takie nieporozumienie całe zamieszanie wyglądało. Ciekawa sytuacja miała miejsce ostatnimi dniami w Hiszpanii, a dotyczyła ona zwykłego powołania Inigo Martineza na kadrę. Środkowy defensor nie zjawił się jednak na niej. Dlaczego? Komu to przeszkadza? Co się stało? Jak stawia się żurawie?

Zacznijmy jednak od początku, choć daruje sobie tłumaczenie tego, jak stawia się żurawie, choć to niewątpliwie bardzo ciekawa sprawa. Skupmy się jedynie na piłkarzu i całym tym zgiełku. Luis Enrique uznał, że grający ostatnio bardzo przyzwoicie Martinez zasługuje na wyróżnienie i powołał go do kadry. Od klubu piłkarza otrzymał jednak wiadomość, że defensor jest kontuzjowany i nie będzie w stanie przyjechać na kadrę. Wszystko spoko, takie rzeczy się zdarzają. Urazu nie należy nadwyrężać, no trudno, innym razem. Problem jednak w tym, że dzień po otrzymaniu tej odpowiedzi od Athleticu, Enrique mógł podziwiać swojego niedoszłego reprezentanta w spotkaniu przeciwko Realowi Sociedad. Nie był wystarczająco zdrowy, by jechać na kadrę, ale żeby zagrać dzień później już tak? Mało tego, Wczoraj Martinez wystąpił również w spotkaniu towarzyskim Kraju Basków, który rozgrywali przeciwko Wenezueli.

Nie możemy więc dziwić się, że wybuchła z tego afera, a wszyscy dopatrują się jawnego nacjonalizmu. Baskowie zwyczajnie nie chcieli by ich stoper grał dla Hiszpanii, skoro mieli przed sobą nieoficjalny mecz swojej kadry i spotkanie derbowe tejże krainy. Enrique nie zamierzał wysnuwać żadnej teorii spiskowej, stwierdził jedynie, że cała sytuacja jest "trochę dziwna". Martinez zaś utrzymuje, że doszło do pewnego nieporozumienia pomiędzy obydwoma sztabami medycznymi.

Choć nie jestem poszukiwaczem taniej sensacji, wydaje mi się, że w tym przypadku teoria spiskowa nie jest już tylko teorią.  Trudno inaczej wytłumaczyć to zamieszanie, a gadanie o nieporozumieniu jest bezsensowne. Gołym okiem widać, ze Martinez był na tyle zdrowy, by grać, a jednak nie pojechał na kadrę Hiszpanii za to wystąpił w dwóch bardzo istotnych dla Basków spotkaniach. Musi on jednak mieć na uwadze, że kolejny taki występek już nie przejdzie i Martinez będzie musiał pożegnać się z jakąkolwiek perspektywą grania w reprezentacji w przyszłości i prawdopodobnie przywitać z grzywną nałożoną przez związek.

Autor

Michał Fitz

michafitz