U-boot trafiony, zatopiony
Powiedzieć, że sytuacja Niemców przed spotkaniem z mistrzami świata była tragiczna, to nic nie powiedzieć. Drużyna prowadzona przez jak dotąd świętego Joachima miała nadzieję na wyrwanie Francji z gardła przynajmniej punktu. Murawa jednak brutalnie zweryfikowała kto tutaj jest w podziale sztabek Pan Lipski a kto Pan Siara.
Nastroje w Niemczech ku uciesze Polski były delikatnie mówiąc na dnie rowu mariańskiego. Ku uciesze Polski somsiad miał na koncie tylko jeden punkt i ku uciesze Polski, nawet podobny bilans bramkowy. Wniosek? Polska = Niemcy. I gdyby nie wiadomy poziom klas, prawdopodobnie na 100 meczów obejrzelibyśmy 99 remisów. Lwia część kibiców Die Mannschaft domagała się natychmiastowego zwolnienia trzech osób. Reinharda Grindela - prezesa DFB, Olivera Bierhoffa - menadżera reprezentacji, oraz Jogiego Löwa. A takie głosy były tuż po klęsce z Holendrami. Zatem po dzisiejszej porażce te głosy potęgują się poraz kolejny. O czym jeszcze brzęczał niemiecki Twitter? Thomas Müller nie powinien być więcej powoływany. I tutaj ludzie mają sporo racji. Środkowy napastnik ostatni raz do siatki w reprezentacji trafił w marcu w meczu towarzyskim przeciwko Hiszpanom. Od tamtego czasu zagrał w siedmiu spotkaniach a dzisiaj z Francją nawet nie powąchał murawy. Według mnie jak najbardziej uzasadnione. Pamiętacie taką grafikę przed mundialem, gdzie Niemcy mogli ze swoich piłkarzy ułożyć 4 podstawowe jedenastki które spokojnie wyszły by z grupy? No właśnie. To nie jest tak, że nie ma kto grać z przodu, bo opcji jest multum, ale Löw jest zbyt leniwy, by się po nie schylić. Po krótkim wstępie zapraszam na danie główne, mecz z Francją na wyjeździe.
Spotkanie rozpoczęło się właściwie bardzo podobnie do ostatniego spotkania z Holendrami. To Niemcy głównie za sprawą Leroya Sane i Timo Wernera kreowali sytuacje podbramkowe, po których często nie bez trudu, interweniować musiał Hugo Lloris. Francuzi natomiast, nie pozostawali sąsiadom dłużni i aktywowali swojego przecinaka, Kyliana Mbappe, który do spółki z Antoine Griezmannem stanowił o sile ofensywy w tym spotkaniu. Mimo, że to dwie drużyny światowej półki, można było dostrzec minimalnie wyższą kulturę gry Francuzów. Nie ma się tu czemu dziwić bo mistrzowie świata you know...musiało tak być. Aż tu jednak słoneczko zaświeciło dla ekipy Jogiego i po próbie dośrodkowania, ręką zagrał Kimpembe co zauważył sędzia główny i wskazał na jedenastkę. Do piłki podszedł Toni Kroos, który lekkim, przewidywalnym strzałem pokonał kapitana Trójkolorowych. Hugo Lloris mógł być na siebie zły, bo miał futbolówkę praktycznie na palcach.
⚽️ UEFA Nations League: 🇫🇷 France vs 🇩🇪 Germany | T. Kroos (GOAL) 14' pic.twitter.com/PsS8AkbWsL
— D9INE NEXUS (@D9INE_PREMIER) 16 października 2018
Czy ta bramka zmieniła cokolwiek w szeregach Francuzów? Absolutnie nic. Jak na mistrzów świata przystało, zaczęli atakować, zamykać Niemców na ich połowie i atakiem pozycyjnym szukać sobie okazji do bramki. Muszę tutaj skarcić Niemców za jedną rzecz. Mianowicie, jeśli już wychodzili z kontrą, z przodu nie widziałem praktycznie nikogo, podczas gdy przy kontrach gospodarzy, z przodu było widać połowę zawodników z boiska. To miało prawo się zemścić, jednak już nie w pierwszej połowie, po której goście mogli być zadowoleni, ale nie usatysfakcjonowani.
Po kwadransie w reprezentację Niemiec wszedł nowy duch, duch woli walki. Przez moment widziałem tych samych Niemców, którzy 4 lata wcześniej gnoili w Brazylii każdego kogo się dało. Ile wynikało z tej dominacji? Nic. Ile trwała taka dominacja? Mrugnięcie okiem. Bo po chwili znów do głosu doszli Francuzi którzy dalej spokojnie, powolutku, mamy czas... i chyba z tego nadmiaru czasu postanowili coś strzelić. A zrobili to z akcji po której w życiu bym nie oczekiwał bramki. Bardzo aktywny Lucas Hernandez biegnąc lewą stroną boiska postanowił dośrodkować piłkę, ale nie głęboko w pole karne, tylko do Griezmanna, który stał od bramki dobre 13 metrów, a ten zupełnie niepilnowany strzałem głową zdobył bramkę, której fizycznie nie dało się obronić. Neuer w tej akcji był absolutnie bez szans i to jest jedyna rzecz, która go usprawiedliwia. Widać, że Neuer z przed kontuzji już prawdopodobnie nie wróci.
The world champs show us why they’re the world champs! #Germany misery continues as #France striker #Griezmann puts two into the net in the second half ⚽️⚽️ to seal the comeback win. He’s got quite the head on his shoulders, notching in this pinpoint effort past Neur 🎯#FRAvsGER pic.twitter.com/QXXKao8zc2
— TheSidelineTimes (@TheSLTimes) 16 października 2018
To o dziwo nie podminowało naszych dobrych sąsiadów. Jogi dał jedynie znak w stylu "spokojnie panowie, grajmy swoje". No a wataha poszła za samcem alfą i grali dalej swoje, czyli niewiele. Niby były sytuacje, ale takie nijakie, do zapomnienia. Dlatego nie przedłużając, lecimy do 80 minuty gdzie idiotycznym wślizgiem popisał się Mats Hummels, który o dziwo mi się w tym meczu podobał. Każdy jednak ma prawo do jednego wylewu, a Mats wykorzystał swój na Matuidim. Do wapna podszedł nie kto inny niż Pan Fortnite i pewnym strzałem pokonał Neuera poraz drugi i ostatni w tym spotkaniu.
Clinical penalty by Antoine Griezmann to get his brace, and put #France 2-1 up against #Germany, who had opened the scoring.#FRAGER #LesBleus #NationsLeague 🇫🇷 pic.twitter.com/Ye3sCoqQhZ
— #ThankYouDeuce (@JogaBonito_USA) 16 października 2018
Wynik do końca już nie uległ zmianie, mimo szansy z rzutu wolnego dla Niemców, jednak nie udało im się wyrwać chociażby punktu w tej potyczce i robi nam się bardzo nieciekawie. Po trzech meczach Niemcy zamykają swoją grupę z jednym oczkiem oraz bilansem bramek 1-5. Może warto zadać sobie pytanie, czy na pewno Löw już się wypalił? A może to wina wewnętrznych konfliktów jak np z Mesutem? A może po prostu roszady w kadrze nie pozwoliły na odpowiednie zgranie się ze sobą? Miliard pytań, jedna odpowiedź. Żegnam serdecznie przerwę reprezentacyjną, tęsknić nie będę. Ale Wam jak zwykle dziękuję za dobrnięcie do końca. Piona!