Mecz, który udowodnił, że Liga Narodów to dobry pomysł. CRO 3:2 ESP
PAR-TI-DA-ZO! Mecz na absolutnie najwyższym poziomie piłki reprezentacyjnej. Dziś w Zagrzebiu obejrzeliśmy spotkanie, po którym najwięksi oponenci przerw na piłkę reprezentacyjną powinni odszczekać każde najmniejsze narzekanie, jakie kiedykolwiek z siebie wydali. Krew w żyłach wrzała zarówno zawodnikom, jak i oglądającym. Coś pięknego, to dzięki takim meczom ludzie kochają ten sport. Chorwaci pokonali Hiszpanów 3:2 po absolutnie hollywoodzkiej drugiej połowie.
CHORWACJA 2:2 HISZPANIA(Kramarić 54', Jedvaj 69', 90'+ - Ceballos 56', Ramos 78')
Składy:
Chorwacja: Kalinić - Vrsaljko, Lovren, Vida, Jedvaj - Brozović, Rakitić(Vlasić 67’), Modrić(c) - Rebić(Brekalo 74’), Kramarić(Pjaca 90'), Perisić;
Hiszpania: De Gea - Roberto, Ramos, Martinez, Alba - Busquets, Ceballos, Saul(Suso 74’), Isco - Rodrigo(Asensio 61’), Aspas(Morata 64’);
Widowisko zostało zainaugurowane od uhonorowania weteranów, Mandzukicia, Subasicia oraz Corluki, otrzymali oni pamiątkowe koszulki z liczbą występów w kadrze na plecach, stanęli do wspólnego zdjęcia, pomachali do kibiców i pozwolili dojść do głosu gównym aktorom spektaklu. Pierwszą połowę Chorwaci rozpoczęli intensywnie, nie odpuszczali Hiszpanom nawet na sekundę, Tin Jedvaj powstrzymywał Rodrigo jak dziecko, a chwilę później wicemistrzowie świata wzięli się za robotę. Po świetnym rozegraniu, w dogodnej sytuacji znalazł się Ivan Perisić, jego strzał powędrował między nogami Sergiego Roberto i Sergio Ramosa i zabrakło ułamka sekund, żeby znalazł się również między słupkami, jednak De Gea był na posterunku. “La Roja” próbowała odpowiedzieć szybkim wejściem w pole karne, jednak Lovre Kalinić miał sytuację pod kontrolą i zażegnał niebezpieczeństwo uszkadzając przy tym lekko Iago Aspasa, oczywiście nieumyślnie.
Chwilę później do piłki, która wydawała się nie mieć adresata ruszył Ante Rebić, przytomnie odwracając głowę kilkukrotnie, będąc jeszcze dobre kilkanaście metrów od niej, w celu dobrego posłania jej do partnera (ech, jakby tak nasi skrzydłowi szukali pomysłu na rozegranie piłki będąc od niej dalej, niż 10 metrów, #NAPIWNO). Atakujący Eintrachtu posłał ją niesamowicie precyzyjnie do Ivana Perisicia, który po dobrym dryblingu zagrał świetną piłkę w poprzek pola karnego, Kramariciowi zabrakło jednak centymetrów by wślizgiem wbić ją do bramki bezradnego w tamtej sytuacji De Gei.
Potem inicjatywę przejęli Hiszpanie, ich gra odbywała się jednak bardziej wszerz, aniżeli do przodu, straszna choroba. Pierwsze prawdziwe zagrożenie bramki Lovre Kalinicia to strzały z dystansu Saula i Isco w samej końcówce pierwszej połowy, bramkarz Gent był jednak na posterunku i do przerwy 0:0.
Druga część meczu była jak u Hitchcocka, zaczęła się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rosło. Hiszpańscy zawodnicy chcieli sobie poklepać akcję od obrony, Chorwaci na nich usiedli, Ramos pod ogromną presją odegrał mocno do Roberto, który musiał trafić piłką w jednego z rywali, piłka ta spadła pod nogi Kramaricia, który znalazł się w sytuacji sam na sam z De Geą i oddał znakomity strzał po ziemi. Podrażnieni Hiszpanie od razu ruszyli do przodu, byli jak wściekły byk, jak bulterier, jak Tomyli Dżons w “Ściganym” i po dograniu Isco, piłkę do siatki wpakował z najbliższej odległości Dani Ceballos. Hiszpanie po zdobytej bramce chcieli pójść za ciosem, jednak po zamieszaniu w polu karnym strzał Isco obronił Kalinić, a dobitka Aspasa musnęła jedynie poprzeczkę.
Nowe otwarcie meczu miało miejsce w 68. minucie, Luka Modrić krótko rozegrał rzut rożny, otrzymał ponownie piłkę i po serii świetnych zwodów dośrodkował do niepilnowanego Tina Jedvaja, który głową umieścił piłkę w siatce. Zaraz potem w sytuacji sam na sam znalazł się Ante Rebić, jednak David De Gea obronił jego nie najlepszy(delikatnie mówiąc) strzał. Chwilę później zszedł kosztem ksenofoba z Wolfsburga.
Minuta 75. Roberto dobrym strzałem przełamuje ręce Kalinicia, piłka spada na głowę Alvaro Moraty, po czym na linii zatrzymał ją Sime Vrsaljko. Obrońca Interu błyskawicznie przeszedł drogę z nieba do piekła, chwilę później nieumyślnie zagrał ręką w polu karnym, a jedenastkę pewnie wykorzystał Sergio Ramos. Od tego momentu gra mocno się zaostrzyła i otworzyła, obie ekipy starały się pokazać siłę i przejąć inicjatywę. W 88. minucie doszło do sprzeczki, po której Sergio Busquets rozdarł koszulkę Perisiciovi. Sędzia doliczył 4 minuty, a Chorwaci postanowili wykorzystać ten czas w 100%, co przyniosło efekt i w jednej z ostatniej akcji Tin Jedvaj zdobył gola na 3:2. Niewiarygodny mecz zawodnika Bayeru.
Nie wiem nawet, co mam tu napisać, bo mecz przeszedł najśmielsze oczekiwania każdego, kto go oglądał. Trzymał w napięciu od początku do końca, a ostateczny wynik sprawił, że Chorwaci zagrają z Anglikami zarówno o utrzymanie, jak i o wejście do Final Four Ligi Narodów, zatem każda drużyna ma jeszcze szanse na awans. Ligę Narodów miłować miłosierdziem. Amen.