A somsiad wygrał sobie na luzaku, czyli u Niemców po staremu
Pewnie niezły gul skoczy niektórym śmiesznym ludziom, którzy usłyszą, że Niemcy po naprawdę dobrym występie pokazali, że powoli wychodzą z głośnego ostatnio kryzysu, czego na razie nie są w stanie zrobić Polacy. "Die Mannschaft" bardzo pewnie ograli reprezentację Rosji 3:0, pokazując, że potrafią odświeżyć siebie i swoją grę, jak po ekskluzywnej wizycie w spa.
Składy:
- Niemcy: Neuer - Ginter, Süle, Rüdiger (61. Tah) - Kehrer, Kimmich, Havertz (65. Rudy), Hector (70. Schulz) - Gnabry (73. Müller), Werner (65. Brandt), Sane (78. Goretzka)
- Rosja: Lunev - Nababkin (78. Semenov), Neustädter, Dzhikiya, Rausch (73. Kudryashov) - Gazinskiy, Kuzyaev (71. Kambolov) - Ionov (75. Poloz), Erokhin, Aleksey Miranchuk (61. Anton Miranchuk) - Ari (55. Zabolotnyi)
Oczywiście to wciąż tylko sparing i wciąż to tylko Rosjanie, którzy w dodatku nie wyszli w swoim najładniejszym garniturze. Ale nawet pomimo tego trzeba powiedzieć wprost, że gra Niemców znów zaczyna wyglądać tak, jak powinna. Jest plan. Już w poprzednim meczu z Francją, co prawda przegranym nie do końca zasłużenie 1:2, widać było potencjał nowej taktyki Jogiego Löwa, lecz okazuje się, że niedawni mistrzowie świata jeszcze są w stanie dokręcić kilka śrubek i podrasować swoją dyspozycję. Bo ustawienie 3-4-3 z mega szybkimi Timo Wernerem, Sergem Gnabrym i Leroyem Sane w ataku wygląda bardzo smakowicie.
Dzisiaj w środku pola zobaczyliśmy oczywiście Joshuę Kimmicha, który w meczach reprezentacji "wrócił tam, skąd przyszedł", a obok niego występował mózg drużyny, którym był... 19-letni Kai Havertz, niemiecki supertalent z Bayeru Leverkusen. I radził sobie chłopak naprawdę zajebiście, wywiązując się ze swojej roli perfekcyjnie. Niemcy oczywiście dominowały, jak nas do tego przyzwyczaili, ale widać też było poprawę w ich grze defensywnej, która mimo braku Jerome'a Boatenga i Matsa Hummelsa wyglądała naprawdę stabilnie i skutecznie hamowała rosyjskie próby kontrataków. Z kolei z przodu... wymienione przeze mnie trio, wspomagane Havertzem i szeroko grającymi wahadłowymi, robiło z obrońców reprezentacji Rosji niezłe wiatraki, bo nigdy nie było wiadomo, który z tych zawodników wybieganie z jakiej strony.
Do przerwy "Die Mannschaft" prowadzili gładko 3:0, nie dopuszczając Rosjan do jakiejkolwiek groźnej sytuacji strzeleckiej. Gola na 1:0 zdobył Sane po asyście Gnabry'ego, który otrzymał świetne podanie prostopadłe od Thilo Kehrera. Asystent zdobył także bramkę, tyle że na 3:0 po asyście wspomnianego mózgu - Havertza - i jego kapitalnego zagrania otwierającego drogę do bramki. Zaś trafienie na 2:0 to efekt błędów obrony ekipy przyjezdnych przy rzucie rożnym i czujności Niklasa Sülego, który na spokojnie przymierzył przy słupeczku i zdobył swoją debiutancką bramkę w niemieckiej kadrze.
Jeśli chodzi o drugą połowę... to nie działo się w niej nic wartego uwagi i była tak cholernie nudna, że żałuję każdej poświęconej na nią litery tego zdania. Ale meczyk już ogólnie podsumuję i powiem, że Niemcy mogą patrzeć z optymizmem w swoją przyszłość, bo sprawdziło się to, na co niektórzy zwracali uwagę w samym środku kryzysu - za Odrą naprawdę mają wielu świetnych piłkarzy młodego pokolenia. Teraz nadchodzi ich czas!