Porażka bezradnych mistrzów świata!
Holandia w ostatnich latach nieco usunęła się w cień piłkarskiej sceny, aby w spokoju na nowo budować swoją siłę. I powiem Wam, że idzie im to całkiem nieźle. Dzisiaj udowodnili to, pokonując 2:0 Francję w meczu Ligi Narodów. Mistrzowie świata byli w tym spotkaniu po prostu bezradni!
Składy:
- Holandia: Cillessen - Dumfries, De Ligt, van Dijk, Blind - de Roon, de Jong, Wijnaldum (89. Vilhena) - Bergwijn (86. Promes), Depay, Babel (90+1. Ake);
- Francja: Lloris - Pavard, Varane, Kimpembe, Digne - Kante, N'Zonzi (81. Ndombele) - Mbappe, Griezmann, Matuidi (65. Sissoko) - Giroud (65. Dembele)
Obaj selekcjonerzy podeszli do tego spotkania bardzo poważnie, co widać po składach na jakie się zdecydowali. Poza jakimiś kosmetycznymi zmianami zarówno Holandia, jak i Francja, wypuściły na boisko prawdziwe gwiazdozbiory. Francja utrzymanie w dywizji sobie zapewniła, zaś Holendrzy musieliby baaaardzo się postarać, żeby oddać drugie miejsce w stawce Niemcom. Nie mieli zamiaru tego robić, dlatego od początku ostro ruszyli na Francuzów, lekko ich zaskakując. Po półtorej minuty świetną sytuację miał bardzo aktywny w pierwszej połowie Georginio Wijnaldum, który dopadł do bezpańskiej piłki w polu karnym przeciwników i w doskonałej sytuacji uderzył w sam środek bramki, dając Hugo Llorisowi szansę na udaną interwencję.
Francja ogarnęła się jako tako po dziesięciu minutach, kiedy celny, aczkolwiek w ogóle nie groźny strzał głową oddał Antoine Griezmann. W kolejnych minutach oglądaliśmy głównie piłkarskie szachy, świetne ustawienie taktyczne obydwu zespołów i bardzo wysoką kulturę gry opartą na jak najmniejszej liczbie podań górą i spokojnym budowaniu ataku pozycyjnego. W niektórych momentach obie ekipy próbowały przeszkadzać rywalom wysokim pressingiem, ale ci za każdym razem skutecznie sobie z nim radzili. Szachy, ale na najwyższym poziomie.
Wydawało się, że pierwsza część meczu zakończy się bezbramkowym remisem, ale wtedy - jak to w szachach bywa - pojawił się decydujący błąd. Popełnili go Francuzi. Frenkie de Jong dośrodkował z lewej strony, a Steven N'Zonzi próbował wybić piłkę z własnej szesnastki. Na swoje nieszczęście zamiast "wyjazdu" zaserwował przyjemny prezent Ryanowi Babelowi, który w doskonałej sytuacji sam na sam przegrał z Llorisem. Golkiper Tottenhamu był jednak bezradny przy dobitce jednego z najlepszych na boisku Wijnalduma. Do przerwy 1:0.
O ile pierwsza połowa była mocno wyrównana, o tyle w drugiej... Francuzi nie mieli nic do gadania! Holendrzy wrzucili na taki luz połączony z pewnością siebie, że mistrzowie świata nie byli w stanie wykombinować niczego konstruktywnego. Biegali bez ładu i składu, tylko patrząc na to, jak gospodarze bawią się grą, cieszą się z posiadania i podawania piłki, jak klepią, jak kontroluję boiskowe wydarzenia. Futbol na najwyższym światowym poziomie, ot co! W każdym detalu! Zresztą świadczyć o tym może jeden prosty fakt, a mianowicie najlepszym piłkarzem "Trójkolorowych" był bramkarz, Hugo Lloris.
Po nieco ponad godzinie gry Holandia wyprowadziła świetną kontrę - mniej więcej wtedy Francja po raz pierwszy utrzymała się przy piłce ciut dłużej - a lewy obrońca Daley Blind dośrodkował precyzyjnie do zamykającego akcję... prawego obrońcy Denzela Dumfriesa, który dwukrotnie przegrał pojedynek ze wspomnianym golkiperem Tottenhamu. W 73. minucie mega groźny strzał z wolnego oddał z kolei Depay, który kilka minut później miał dwie kolejne, bardzo groźne sytuacje, za każdym razem przegrywając jednak z Llorisem. Czy Jasper Cillessen po drugiej stronie miał cokolwiek do roboty? Nie, nie miał. Po pół godzinie grania jakieś tam niegodne odnotowania dziabnięcie wykonał Griezmann, ale w drugiej części spotkania pod jego bramką nie stworzono żadnego zagrożenia.
Francja była totalnie bezradna, czego dowód dała w czwartej minucie doliczonego czasu gry. Rezerwowego Mousse Sissoko zmuliło nieco w polu karnym, przez co pomocnik mając piłkę nie ogarnął, że przed niego wbiega Frankie de Jong. Kolega klubowy Llorisa kopnął, ale... trafił nie w futbolówkę, a w Holendra, przez co na "do widzenia" sędzia podyktował rzut karny. Do jedenastki podszedł Depay i wykonał ją niczym Antonin Panenka, idealnie podsumowując rewelacyjną drugą połowę w wykonaniu "Oranje". Kapitalny występ Holendrów, na których złego słowa powiedzieć nie można!
A dla januszy mam dobrą wiadomość. Wygrana Holandii oznacza, że Niemcy bezdyskusyjni stracili szansę na utrzymanie się w dywizji A Ligi Narodów. Tak wyszło.