Frank stabilniejszy od Euro
Starcie Belgów ze Szwajcarami można przedstawić w dwojaki sposób. Pierwszy to pojedynek krajów produkujących najlepsze czekolady na świecie. Drugie przedstawienie to bój walut. W ciągu dwóch godzin rywalizowały ze sobą Euro z Frankiem szwajcarskim. Wygrała drużyna z kraju słynącego z serów. Końcowy wynik to 5:2 dla Szwajcarii. Bohaterem spotkania - Haris Seferović. Koniec tego wstępu, bo zaraz wszyscy zgłodnieją.
Szwajcaria: Sommer - Mbabu, Elvedi, Klose, Rodriguez - Fernandes, Xhaka, Freuler (79' Zakaria), Zuber (87' L. Benito) - Shaqiri, Seferović (92' Ajeti)
Belgia: Courtois - Alderweireld, Kompany, Boyata - Meunier (90' Origi), Tielemans, Witsel, Chadli (65' Batshuayi) - T. Hazard, Mertens, E. Hazard
Kibice zgromadzeni na stadionie nie zdążyli nawet pomyśleć o głodzie, a mogli wrzeć ze złości. Pierwszy gol dla dla Belgii padł już w 64.(!) sekundzie meczu. W protokole meczowym asystentem przy bramce Thorgana Hazarda będzie Dries Mertens, ale osobiście przyznałbym asystę Nico Elvediemu. Napastnik Napoli popisał się prostopadłym podaniem do młodszego z braci Hazardów, ale przeciął je Szwajcar. Dziwnym zrządzeniem losu, stoper prawdopodobnie myślami już zdążył opuścić zgrupowanie reprezentacji i wrócić do Borussii Mönchengladbach, bo to co zrobił po chwili było niezrozumiałe. Nie da się inaczej wytłumaczyć kopnięcia piłki w stronę swojego kolegi klubowego, któremu nie pozostało nic innego jak pokonać bramkarza gospodarzy.
W pierwszej połowie dominacja podopiecznych Roberto Martineza nie podlegała dyskusji przez długi czas. Ukoronowaniem tak dobrej dyspozycji było strzelenie drugiego gola i to w przeciągu niespełna kwadransa od bramki numer jeden. Głównym bohaterem po raz kolejny był 25-latek popisujący się indywidualną akcją. Docierając na skraj pola karnego oddał strzał po ziemi na bramkę Yanna Sommera i piłka wleciała obok bezradnego golkipera. Chyba nie muszę dodawać, że w tym fragmencie dominowała tylko jedna drużyna klubowa. Głównymi postaciami akcji bramkowych byli zawodnicy Borussii.
Szwajcarzy potrzebowali blisko pół godziny, by przebudzić się i wrócić do gry. W 26. minucie meczu odważnym wejściem w pole karne popisał się Mbabu, który został nieprzepisowo zatrzymany przez Thibault Courtois. Mam nadzieję, że dobrze łączycie fakty i z tego opisu jest dla Was jasne to, że arbiter tego spotkania podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Ricardo Rodriguez i pewnie pokonał bramkarza Realu Madryt.
Gospodarze poszli za ciosem i po zaledwie pięciu minutach wyrównali stan rywalizacji. Strzelec pierwszego gola dla Helwetów dośrodkował piłkę w pole karne, po tym jak centymetrów zabrakło Dedryckowi Boyacie, Xherdan Shaqiri przedłużył zagranie na drugi słupek. W teorii do piłki miał bliżej Vincent Kompany, ale kompletnie zapomniał o swoich podstawowych zadaniach czyli m.in.: o upilnowaniu Harisa Seferovicia. Napastnik Benfiki mógł spokojnie wbić piłkę obok słupka bramki. Mieliśmy remis!
Wydawało się, że po pierwszych trzech kwadransach na tablicy świetlnej będzie widniał wynik 2:2, ale Seferović miał kompletnie inne plany co do pierwszej połowy. 26-latek zainicjował kontrę i rozegrał dwójkową akcję z Edimilsonem Fernandesem. Skrzydłowy zagrał płaską piłkę w pole karne, Seferović znalazł się w odpowiednim miejscu i dał prowadzenie swojej drużynie.
Za podsumowanie pierwszej połowy niech posłużą statystyki przedstawione przez jednego z uczestników Twittera. One mówią praktycznie wszystko!
Ależ meczycho w Luzern!
— Maciej Muszyński (@MailMuszynski) 18 listopada 2018
Szwajcaria 🇨🇭 - Belgia 🇧🇪 3-2 HT!
2' ⚽️ T. Hazard 0-1
17' ⚽️ T. Hazard 0-2
26' ⚽️ R. Rodriguez (karny) 1-2
31' ⚽️ Seferović 2-2
44' ⚽️ Seferović 3-2
8 strzałów na bramkę (5-3) i 5 goli.#SUIBEL 3:2 do przerwy! 👏 #UEFANationsLeague pic.twitter.com/6NYxE32syO
W drugiej połowie swoje winy odkupił Elvedi i zrobił to w najlepszy, możliwy sposób. Pewnie zapytacie się w jaki? Podwyższył prowadzenie swojej drużyny na 4:2. Xherdan Shaqiri w przeciągu kilku sekund próbował posłać piłkę w pole karne. Nie wyszło bezpośrednio z rzutu rożnego, ale otrzymał kolejny dar od losu. Nie zmarnował tej okazji. Dzięki dośrodkowaniu zawodnika Liverpoolu, Elvedi mógł skierował piłkę do siatki. Trzeba przyznać, że w pułapkę ofsajdową zastawioną przez Belgów nie wpadłaby nawet najgłupsza mysz na świecie.
Ostatni cios został zadany na pięć minut przed końcowym gwizdkiem sędziego. W rogu boiska, Shaqiri zabawił się z dwójką obrońców. Zahipnotyzował ich do tego stopnia, że odpuścili sobie wbiegającego zza ich pleców Mbabu. Wydawało się, że ta akcja nadal nie ma prawa się udać, skoro we własnym polu karnym było aż 5 Belgów, a w środku koła zaledwie jeden Seferović. Pilnowaniem na alibi można zepsuć wszelki wysiłek włożony w to spotkanie. Kolejna główka i Seferović mógł cieszyć się z skompletowanego hat-tricka.
Z przebiegu spotkania widać było, że oba zespoły walczyły o bilet na główny turniej Ligi Narodów. Miejsce było jednak tylko jedno i wywalczyli je sobie podopieczni Vladimira Petkovicia.