A miało być tak pięknie
To miał być ten dzień, ten wieczór na Veltins Arena w Gelsenkirchen, kiedy reprezentacja Niemiec miała wygrzebać się ze swojego dołka, który sami sobie wykopali niecałe pół roku temu. Zwycięstwo z Rosjanami 3:0 było małym płomyczkiem nadziei na to, że kryzys mniej więcej zażegnany i możemy dalej robić swoje. Podczas gdy płomyczek cały czas rósł i rósł, ugasiła go brutalnie pomarańczowa ulewa z Holandii.
Skład obu reprezentacji
Niemcy: 1 Neuer - 15 Süle, 5 Hummels, 16 Rüdiger - 2 Kehrer, 18 Kimmich, 8 Kroos, 14 Schulz - 19 Sane, 20 Gnabry, 9 Werner
Holandia: 1 Cillessen - 2 Tete, 3 de Ligt, 4 van Dijk, 5 Blind - 6 de Roon, 8 Wijnaldung, 7 de Jong - 9 Promes, 10 Depay, 11 Babel
Zacznijmy od tego, że Niemcy potrzebowali strasznie tego zwycięstwa. Między innymi dla nabrania pewności siebie po ostatnich wiadomych porażkach, czy też dla pierwszego koszyka podczas losowań grup do kwalifikacji na Euro 2020. Decydująca tutaj będzie gra Polaków Portugalii (serio, Niemców nie obchodzi Polska aż tak, jak Polskę obchodzą Niemcy). Natomiast co do gry Niemców można powiedzieć tyle, że można dominować przez 85 minut spotkania a na końcu i tak wypuścić z rąk niemałą zaliczkę. Pozwolę sobie również mocno pochwalić dobór zawodników do podstawowej jedenastki, ponieważ to co dzisiaj na boisku wyczyniał Nico Schulz to było coś magicznego. Widać było, że ma pomysł, chęci, jest skoncentrowany a do tego piekielnie szybki i obrona Holendrów nie raz i nie dwa razy musiała obserwować jedynie jego numer na koszulce. Z drugiej strony, ikona futbolu, Ronald Koeman również nie próżnował i wystawił według mnie skład, który bardzo przyjemnie się ogląda i który ma szansę w końcu wrócić na właściwe tory po ostatnich latach niepowodzeń.
Ten wieczór jednak, do momentu odrabiania strat, należał między innymi do Leroya Sane, autora drugiej bramki, do której zaraz przejdę. A zacznijmy najpierw z grubej rury i zobaczmy akcję na 1:0 dla Niemców, której autorem był zapowiadany przez wielu jako następca Lewandowskiego w Bayernie, Timo Werner.
The touch to control and finish from Timo Werner here is ridiculous! (Via @UnivisionSports) pic.twitter.com/kdyhCHJGED
— Cristian Nyari (@Cnyari) 19 listopada 2018
No moi drodzy, czy da się przełamać około 12 godzinną przerwę od bramki w reprezentacji, ładniejszym trafieniem? Nie wydaje mi się. Po tej dość szybkiej bramce, Niemcy zaczęli w końcu grać jak Niemcy, z wyższą kulturą gry, z atakiem pozycyjnym, bez nerwówki, z pomysłem. Co rusz lewą stroną zapuszczał się Schulz, by dośrodkować. Gdyby tylko zechcieli tak samo zagrać na mundialu, to kto wie czy nie otarliby się o medal. A co tam u Holendrów? Van Dijk i spółka robili swoje. Skutecznie odpierali ataki Niemców, to znaczy, wybijali to co było do wybicia, ale też mieli swoje okazje, po której np. Süle o mało nie zrobił Glika i nie strzelił gola samobójczego. Niemcy full control, i tak się zapowiadało do końca meczu. Oranje nie mięli raczej nic do gadania, szczególnie przy bramce na 2:0 przez wyżej wspomnianego Sane. Zwróćcię uwagę na piękne wysokie podanie Kroosa, takie coś miłośnicy pięknej piłki kochają najbardziej.
Leroy Sane gets the goal, but how about the ball from Toni Kroos? 2-0 Germany (via @UnivisionSports) pic.twitter.com/d774enKuvQ
— Planet Fútbol (@si_soccer) 19 listopada 2018
To co, że piłka trafiła rykoszetem do bramki. Kiedy widzisz jak jakiś nastolatek skleja piłkę przy nodze jak pewien Argentyńczyk to wiedz, że powinieneś się jeszcze wiele w życiu uczyć by osiągnąć poziom, który jemu przychodzi naturalnie. Mamy 2:0 i w sumie można się rozejść, ale muszę jeszcze wspomnieć o kibicach gospodarzy, którzy zaserwowali swoim podopiecznym raczej grobowe warunki do gry. Rzadko kiedy widziałem puste siedzenia na meczach tej reprezentacji, a tutaj na trybunach wyraźnie mogłem odczytać napis SCHALKE na trybunie. Wszystko wskazuje na to, że Werner i spółka muszą najpierw odzyskać zaufanie swoich kibiców, a o to, jak pokazała druga połowa, będzie bardzo trudno.
Drugą połowę można zacząć tak samo, jak skończyła się pierwsza. Przewidywalnie, ale nie nudno, oj nie. Holendrzy coraz śmielej i jakby nawet łatwiej zaczęli budować sobie swój pomysł na grę. Ich starania jednak spełzały na niczym, a frustracja narastała coraz bardziej, albowiem remis mógł im zapewnić pierwsze miejsce w grupie razem z Francuzami. Koeman musiał przede wszystkim przekazać swoim grajkom, że dopóki piłka jest w grze, to można bardzo dużo albo i jeszcze więcej. Są okolice 85 minuty, Holandia znajduje się niebezpiecznie blisko pola karnego Niemców. Starają się dośrodkować, piłka zostaje wybita, kilka szybkich podań i futbolówka trafia pod nogi Promesa, który z miejsca i wydaje mi się, na pamięć, posyła rogala w kierunku bramki Neuera, który musiałby mieć jakieś pół metra więcej w rękach, żeby sięgnąć po piłkę. Ale nie ma, więc zostaje bez szans i musi wyciągać piłkę z siatki.
🇳🇱 #Netherlands first goal by Quincy #Promes ⚽️🧡 #GERNED pic.twitter.com/rLECZEiMMX
— jumana (@jumana_physio) 19 listopada 2018
Po tym trafieniu w grę i Niemców i Holendrów wdarła się nerwówka. U Niemców, bo trzeba bronić wyniku, u Holendrów, bo trzeba pójść za ciosem. Plan wykonali jednak ci drudzy. Poczuli w pewnym momencie krew i czuli, że tak naprawdę bramka wisi w powietrzu i trzeba po nią tylko sięgnąć. Wszystko wskazuje na to, że wystarczająco wysoki, by po nią sięgnąć, był Virgil Van Dijk, który podczas dośrodkowania był najlepiej ustawiony i strzałem z woleja po przedłużeniu głową, minuty przed końcowym gwizdkiem, ostatecznie zamknął wynik spotkania.
Just Virgil scoring in the last minute to send Holland through to the semis 🤷♂️pic.twitter.com/oOfTVROrKw
— The Anfield Wrap (@TheAnfieldWrap) 19 listopada 2018
Wypadałoby dać tutaj morał tej historii, może jakieś przesłanie. A przychodzi mi do głowy tylko jedno i mocno oklepane. Nie ważne co robisz przez 85 minut swojej gry, ale ważne co robisz przez ostatnie 5 minut i czy masz wystarczająco w głowie i w nogach by bronić tego, co masz w garści. Najwyraźniej zostaje nam cierpliwie czekać na rozwój sytuacji w niemieckim obozie (hehe) i obserwować, a ja się żegnam. Żegnam.