Portugalskie eksperymenty
Do ostatniego meczu reprezentacji Polski w bieżącej edycji Ligi Narodów pozostało nieco ponad siedem godzin. Sytuacja jest dość klarowna w kwestii układu sił w grupie. Mierzymy się dzisiaj z drużyną, która jest pewna awansu do Final Four całego turnieju. Czy Portugalczycy mogą wierzyć w końcowy sukces? Jak wygląda ich nastawienie do nadchodzącego spotkania? O tym dowiecie się z tego tekstu.
Spotkanie w Guimarães tylko na papierze jest zwykłym meczem bez stawki. Dzięki wczorajszemu remisowi Niemców z Holandią, wynik dzisiejszego starcia jest dla biało-czerwonych niezwykle istotny. Wieczorem będą decydowały się losy naszego rozstawienia do nadchodzących eliminacji mistrzostw Europy. Portugalczycy podejdą do tego spotkania z większym luzem, a to wszystko jest zasługą remisu w niedawnym meczu z Włochami na San Siro.
Selekcjoner aktualnych mistrzów Europy spodziewa się trudnego starcia dla jego podopiecznych, ale jasno stawia sprawę, kto jest faworytem spotkania. Gospodarze są bez wątpienia drużyną, na którą trzeba stawiać. Podczas ostatniej konferencji prasowej, Fernando Santos pozwolił sobie również na sporo kurtuazji. Zasugerował jakoby przypadek decydował o naszych niedawnych porażkach:
Oni nie grali tak źle, jak wygląda ich pozycja w naszej grupie. Uważam, że obie ostatnie porażki Polaków były przypadkowe
Pozwolił sobie również pochwalić nasz zespół:
To dobra ekipa, która będzie chciała dowieść swej wartości. Będą zapewne grali z większą swobodą niż we wcześniejszych meczach, w których walczyli o awans do czołowej czwórki LN. Teraz będą na większym luzie i myślę, że są w stanie wygrać z nami. Dlatego powinniśmy w sposób dojrzały podejść do tego spotkania.
Skoro cały czas poruszamy się wokół konferencji prasowej, to warto wspomnieć, kto towarzyszył trenerowi naszych najbliższych rywali. Był to Beto, rezerwowy bramkarz Portugalii. Taka sytuacja ma sugerować jakoby 36-letni golkiper Göztepe SK miał stanąć między słupkami od pierwszej minuty spotkania.
Fernando Santos raczej nastawi swój zespół na zwycięstwo, skoro dzięki zdobyciu trzech punktów ma szansę zapisać się złotymi zgłoskami w historii portugalskiej piłki. Wygrana nad Polakami może być 39. wygraną podczas kadencji Santosa i tym samym wyprzedziłby Luiza Felipe Scolariego, który przez 5 lat z reprezentacją zdołał wygrać 38 razy. A jest na to gigantyczna szansa, skoro w ciągu ostatnich kilku lat, Portugalczycy przegrali tylko dwa mecze o punkty. Dodajmy do tego fakt, że zespół z Półwyspu Iberyjskiego zdołał awansować do Final Four jako pierwsza ekipa z całej stawki. Media w Portugalii bardziej żyją innym starciem portugalsko-polskim, które rozpocznie się o godz. 18:00. Mowa oczywiście o rewanżu w barażach do MME 2019. Niektórzy dziennikarze przebąkują, że Portugalia udowodniła to, że nieprzypadkowo są najlepszą reprezentacją na Starym Kontynencie.
Największy test czeka jednak... organizatorów meczu. Kilka dni temu, UEFA zakomunikowała, że gospodarzem finałów Ligi Narodów będą właśnie Portugalczycy. Final Four odbędzie się w dniach 5 - 9 czerwca 2019 roku. Arenami starć będą stadiony w Porto oraz Guimarães.
🇵🇹 🏟️👇👇👇#NationsLeague https://t.co/DgY3en4Xtc
— UEFA Nations League (@UEFAEURO) 17 listopada 2018
Wygrana nad Polską byłaby zakończeniem roku z przytupem. A jedyną nadzieją dla podopiecznych Jerzego Brzęczka może być chęć eksperymentowania w szeregach Portugalii. Już teraz wiemy, że zabraknie trzech ważnych piłkarzy - Mario Ruiego, Rubena Nevesa oraz Bernardo Silvy. Dwóch pierwszych z meczu wykluczyły kartki, natomiast pomocnika Manchesteru City zabraknie z powodu kontuzji. Pep Guardiola usłyszawszy o urazie swojego piłkarza zapewne złapał się za głowę. A który z selekcjonerów będzie mógł spać po tym meczu spokojniej? Dowiemy się około 22.45.
[ZOBACZ TEŻ: Polska piłka? Jesteśmy dziadami...]