Milik ratuje Polsce pierwszy koszyk - 1:1 w Portugalii!
Radosny pieprznik, jaki wywołała kadra Czesława Michniewicza, powodował, że mecz dorosłej reprezentacji zszedł na dalszy plan, co tylko pokazuje, jaki zjazd zaliczyła seniorska drużyna. Mieliśmy co najwyżej nadzieje na to, że utrzymamy się w pierwszym koszyku w eliminacjach mistrzostw Europy EURO 2020. Utrzymaliśmy się w nim. Polska nie wygrała szóstego meczu z rzędu, a Jerzy Brzęczek wciąż czeka na wygraną w roli selekcjonera. Doczeka się?
Cud w Chaves, a w Guimaraes – mecz oglądany przez okno. Gra w sumie też wyglądała jak przez okno...
Aż nie wiadomo kogo słuchać😆😆 @BorekMati @DarekSzpakowski pic.twitter.com/GBxd7Qb89D
— Sebastian Staszewski (@s_staszewski) 20 de noviembre de 2018
Składy chcecie pewnie zobaczyć? Proszę.
🔴 WAŻNE!
— Łączy nas piłka (@LaczyNasPilka) 20 de noviembre de 2018
Oto skład reprezentacji Polski na mecz z @selecaoportugal w Lidze Narodów!
________________________
80 minut do spotkania #PORPOL 🇵🇹🇵🇱 pic.twitter.com/8E11GxmTkC
Este é o nosso 11 inicial para o jogo com a Polónia! Vamos, Portugal! #PORPOL #NationsLeague pic.twitter.com/mEKbLYYoFz
— Portugal (@selecaoportugal) 20 de noviembre de 2018
Kapitanem w tym meczu miał być w naszej drużynie Kamil Grosicki. Ten sam, który nazywał internautę „c***ą”. Który na Twitterze nazywa się „TurboGrosik”. Wiecie, to brzmi jak nazwa maskotki albo jakiegoś wroga Kubusia Puchatka, którego by sobie wymyślił w małym rozumku, gdyby zamiast miodu miał w garnuszku miód pitny. NASZ KAPITAN. DUMNY BĄDŹMY.
A opis meczu? Odpowiedź na pytanie, jak się toczyła gra?
Od jednej połowy do drugiej. Od meczu z Czechami tak naprawdę różniło się ledwie tym, że piłka tak wysoko nie latała.
Poza akcjami Renato Sanchesa, który znów próbował nas męczyć, poza strzałem Joao Cancelo, poza wykartkowaniem się obu środkowych obrońców naszej kadry… nie działo się nic.
NIC?
Działo się wystarczająco, by czuć niepokój. Graliśmy nieprzekonująco. Nic z tej gry nie wynikało - znowu. Dlatego też Andre Silva mógł tylko podziękować Mateuszowi Klichowi, gdy ten odpuścił go w polu karnym. „Róg, róg, róg, gol, gol, gol!” 1:0 dla Portugalii. Asystował… Sanches. Predator. Bob Marley po kuracji hormonalnej. Piłkarz Bayernu Niko Kovaca.
Renato Sanches assist for André Silva's goal. #PORPOL #NationsLeague pic.twitter.com/R8YvUhqa7H
— Benfica Youth (@BenficaYouth) 20 de noviembre de 2018
Chwilę potem poprzeczka Tomasz Kędziory, a następnie kolejny strzał – Przemysław Frankowski chciał zdobyć choćby jednego gola w reprezentacji, a Kamil Grosicki starał się udowodnić, że opaski kapitana za darmo nie dostał. W końcu trzeba być niespełna rozumu, aby sądzić, że do bramki Beto trafi Arkadiusz Milik…
Gra kombinacyjna reprezentacji Polski? Cóż, powiem tak – „kupili sobie kombi i myślą, że to wystarczy”. Oni nie są wyszkoleni do takiej gry, a już na pewno nikt poza Piotrem Zielińskim (który niestety grę często pozorował, znów robił niepotrzebne kółka, aby potem podać do rywala) i Mateuszem Klichem.
Największym wygranym tego zgrupowania bez względu na wszystko jest Przemysław Frankowski. Czysta głowa, wyciszony temat transferu do innego zespołu, chęć pokazania się z lepszej strony niż z Nigerią w marcu, bieda na skrzydłach… to wszystko złożyło się w świetny sposób dla pomocnika Jagiellonii. Był niczym Maciej Makuszewski ze zgrupowania przed meczami z Danią i Kazachstanem sprzed roku. On na pewno wykorzystał szansę w małym stopniu.
Niemniej, o drugiej połowie pierwotnie nie chciało nam się pisać. Chcieliśmy wziąć przykład z naszej reprezentacji, która postanowiła olać sześć meczów jesiennych. Czuliśmy się zawiedzeni. Ale nadszedł jeden moment. Rzut karny, faul na Arkadiuszu Miliku, czerwona kartka dla Danilo... Arek uderza celnie raz, a rosyjski sędzia zwany "Kojakiem" z uwagi na łysą głowę nakazuje powtórkę. Wszyscy się wściekają, łącznie z trenerem Jerzym Brzęczkiem. Ale Milik powtarza karnego z Portugalią (he he #błądsędziego, wreszcie dali powtórzyć he he).
I STRZELA NA 1:1.
Gol @arekmilik9 i radość na stanowiskach prasy 🔥😍🎙 #PORPOL #tvpsport pic.twitter.com/M7yt8H8MsO
— TVP Sport (@sport_tvppl) 20 de noviembre de 2018
To miał być yet another wpiernicz in Guimaraes - TASK COMPLETED. Ten mecz też komentował Dariusz Szpakowski.
Ale skończyło się nawet szczęśliwie. Problem w tym, że nadal nie wiemy, na czym stoimy...