Milan znowu to zrobił! To znaczy nic nie zrobił...
Pisząc kolejny raz o Milanie pozwolę sobie na kontrowersyjną tezę... O ile możesz zrezygnować z oglądania meczu tej drużyny w jego trakcie, o tyle nad oglądaniem go od początku nie trzeba się zastanawiać. Parafrazując "Forresta Gumpa" obecny Milan jest jak pudełko czekoladek - nigdy nie wiesz co Ci się trafi. Wielki triumf, kompromitująca porażka czy po prostu kolejny, nudny bezbramkowy remis... Oczywiście dzisiejsze starcie z Bologną także było niewiadomą. Dodatkowym smaczkiem tego meczu było trenerskie starcie dwóch zasłużonych piłkarzy - Gennaro Gattuso i Filippo Inzaghiego.
Składy:
- Bologna: Skorupski – Calabresi, Danilo, Helander – Mattiello, A. Poli (C) (62. Orsolini), Á. Nagy, Svanberg (61. Dzemaili), M'Baye – Santander (91. Destro), Palacio
- Milan: G. Donnarumma – Calabria, A. Romagnoli (C), C. Zapata, Ricardo Rodríguez – Suso (85. Laxalt), Kessié, Bakayoko, Çalhanoğlu – Cutrone (61. Castillejo), Higuaín
Zaczęło się od typowej kopaniny, choć można było zauważyć optyczną przewagę Milanu. W pierwszym kwadransie "Rossoneri" dłużej utrzymywali się przy piłce, ale nie potrafili stworzyć groźnej sytuacji. Najbardziej zapadł mi tak naprawdę w pamięć kompletnie niecelny strzał Gonzalo Higuaina, który próbował pokonać Łukasza Skorupskiego strzałem z lewej nogi, z dystansu. Fanem Argentyńczyka nie jestem, ale mimo braku skuteczności, muszę przyznać, że od początku meczu był najbardziej aktywny z ofensywnych piłkarzy Milanu.
Żeby napisać coś o Bolonii to wspomnę, że właściwie to oni stworzyli sobie najlepszą sytuację w pierwszej połowie. Gianluigi Donnarumma musiał ratować swój zespół w 27. minucie, kiedy Rodrigo Palacio uderzył zza pola karnego. Jak wcześniej wspomniałem optyczną przewagę miał Milan. Jednak najciekawszym wydarzeniem pierwszej połowy była żółta kartka dla Davida Calabrii. Obrońca Milanu miał pretensje do sędziego bocznego, że nie przyznał autu dla jego drużyny. Został popchnięty przez rywala i o mało nie wpadł na bocznego. Sędzia główny ukarał go za to żółtą kartką. No nieźle...
Ogółem piłkarze Gennaro Gattuso męczyli siebie i widzów na stadionie i przed telewizorami. Mocno denerwujący był często uważany za lidera drużyny Suso. Hiszpan ciągle podejmował złe decyzje, nie widział kolegów, decydował się na akcje indywidualne i tylko tracił piłkę. Kiedy lider zawodzi, to na kogo można liczyć? Niestety, pierwsze 45 minut nie było satysfakcjonującym widowiskiem piłkarskim pod żadnym względem. Mimo tego, że nie należę do ludzi, którzy nie mogą żyć bez kawy, to przy takich meczach zaczynam odczuwać potrzebę, żeby się jej napić. Pierwszą połowę można podsumować jednym, wielkim zieeewem.
W drugiej połowie zbyt wiele się nie zmieniło... Milan przy piłce, ale co z tego? O Suso już wspominałem, ale jakbyście się nie domyślili to Hakan Calhanoglu też nie grał dobrze. Aż się prosiło, żeby zmienić go na Samuela Castillejo. W 61. minucie Gattuso o tym pomyślał, ale tylko częściowo, bo wpuścił Castillejo w miejsce Patricka Cutrone. 20-latek też nie grał dziś zbyt dobrze, jednak wolałbym oglądać dalej jego niż Calhanoglu... A może by tak pochwalić Skorupskiego? A nie, do tego też przydałaby się aktywność piłkarzy Milanu... Posiadanie piłki, strzały... Niby wszystko było, ale posiadaniem piłki meczu się nie wygra, a te strzały były bliższe podaniom do bramkarza, o ile w ogóle leciały w światło bramki...
Milan po prostu przypominał Barcelonę, ale oczywiście taką w słabej formie, która tylko klepie piłkę, klepie i... nic. Na wyróżnienie zasłużył Tiemoue Bakayoko, który... zarobił dwie żółte kartki w ciągu 3 minut i w 76. minucie osłabił swój zespół. Z rzutu wolnego dla Bolonii i tak wyszła tylko kontra Milanu (oczywiście nieudana), ale najlepsze co się wtedy stało to i tak 78. minuta i... Calhanoglu wreszcie schodzi z boiska! Zastąpił go Jose Mauri. W 84. minucie Bologna zrobiła niezły kocioł. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego piłkarze Filippo Inzaghiego byli bliscy wepchnięcia piłki do bramki.
Końcówka meczu ogólnie należała do piłkarzy słynnego snajpera sprzed lat, jednak oni także nie zdołali rozstrzygnąć tego meczu na swoją korzyść. Milan zalicza kolejny bezbramkowy remis i kolejny raz oddaje on idealnie przebieg meczu. Defensywa nie wygląda źle, ale w ataku jest dużo marnotrawstwa, kompletny brak pomysłu... Skoro nie można zdobyć gola przeciwko takiej drużynie jak Bologna, to naprawdę potrzeba zmian. Tym bardziej, że moim zdaniem naprawdę jest szansa na TOP4, ale tracenie punktów z takimi drużynami na pewno nie pozwoli się tam znaleźć drużynie Gattuso.
Bologna - Milan 0:0