Szczęsny wieczór w Turynie - Juve lepsze od Romy

Przedświąteczna sobota w Serie A była wyjątkowo polska. Dzisiejszego poranka żyliśmy doniesieniami o zamykanym transferze Sebastiana Walukiewicza do Cagliari, w ciągu dnia Krzysztof Piątek powiększył swój dorobek strzelecki, a kilka minut temu Wojciech Szczęsny zachował czyste konto w starciu z zawodzącą w tym sezonie Romą. Juve wygrało 1:0 po bramce Mario Mandzukicia.

Juventus: W. Szczęsny - M. De Sciglio, L. Bonucci, G. Chiellini, Alex Sandro - R. Bentacur, M. Pjanić (70' E. Can), B. Matuidi - P. Dybala (80' D. Costa), M. Mandzukić, C. Ronaldo 

AS Roma: R. Olsen - D. Santon, K. Manolas, F. Fazio, A. Kolarov - B. Cristante, S. N'Zonzi (79' E. Dzeko), C. Under (71' D. Perotti), N. Zaniolo, A. Florenzi (46' J. Kluivert) - P. Schick

Pierwsze zagrożenie pod bramką giallorosich miało miejsce już po około stu sekundach od rozpoczęcia meczu. Nikt nie był w stanie wykorzystać jednak powstałego zamieszania po wrzutce z rzutu wolnego, a ogromną czujnością popisał się Kostas Manolas wybijając piłkę praktycznie z linii bramkowej. Pierwsza prawdziwie stuprocentowa akcja miała miejsce jeszcze przed upływem dziesiątej minuty meczu. Strzał zza pola karnego na bramkę Romy został zablokowany, na tyle niefortunnie, że piłka wpadła pod nogi Alexa Sandro, ale świetną interwencją popisał się Robin Olsen. Szwed w końcu zachował się jak bramkarz drużyny, która ma wysokie aspiracje. Brazylijczykowi należy się duża nagana za przeciętne wykończenie. Włodarze Juve chyba zapomnieli w niedawno przedłużonej umowie z lewym obrońcą dopisać klauzuli o strzelaniu bramek. By być sprawiedliwy - defensor Juventusu był dzisiejszego wieczora bardzo aktywny pod bramką rywali. Wszystkie najgroźniejsze sytuacje w pierwszej połowie były z udziałem 27-latka.

Drużynie ze stolicy Włoch udało się dotrzeć pod bramkę reprezentanta Polski dopiero w dwudziestej minucie spotkania, ale uderzenie Patricka Schicka nie sprawiło problemów Wojtkowi Szczęsnemu. Każda "Stara Dama" zdołałaby złapać piłkę po strzale Czecha.

Obrazkiem pierwszej połowy w wykonaniu AS Romy była dyskusja przeprowadzona pomiędzy Alessandro Florenzim a Eusebio Di Francesco. Goście byli bezsilni, a Szczęsny mógł rozłożyć leżaczek pod swoją bramką. Polak przez całą pierwszą połowę mógł równie dobrze zastanawiać się, co czeka na niego przy wigilijnym stole. 

Próbował Alex Sandro, próbował Cristiano Ronaldo, a piłkę do siatki skierował niezawodny w tym sezonie Mario Mandzukić. Dośrodkowanie z prawego sektora boiska, Chorwat nic nie robił sobie z obecności Davide Santona i wpakował piłkę do siatki głową. Dla byłego napastnika Bayernu Monachium jest to ósme trafienie w tym sezonie. Rzymianie mogą się cieszyć, że po pierwszej połowie przegrywali różnicą zaledwie jednej bramki. A wszystko to zasługa szwedzkiego bramkarza. Reszta drużyny prawdopodobnie zatrzasnęła się w szatni. 

Po przerwie liczyłem na to, że goście odnajdą klucze do szatni i zdołają chociaż statystować przy okazji ataków Juve. Rolę pierwszoplanową ciągle jednak odgrywał Olsen, który raz za razem powstrzymywał szarżę gospodarzy. Po tym meczu, Cristiano Ronaldo z dużym niepokojem będzie zerkać w kierunku listy strzelców włoskiej ligi i wydłuży listę swoich "oprawców" - duet Olsen/Manolas dołącza do zacnego grona: Michała Pazdana oraz Krzysztofa Piątka.

W dalszych fragmentach spotkania, Juve grało na uśpienie rywala i ostateczne dobicie. Decydujący cios został zadany już w doliczonym czasie, gdy wynik podwyższył Douglas Costa. Radość z dwubramkowego prowadzenia trwała niespełna minutę. Sędzia spotkania skorzystał z wideoweryfikacji i we wcześniejszej fazie akcji zauważył faul Blaise Matuidi'ego. Wynik to i tak sprawa drugorzędna, to co się liczy to komplet punktów dla drużyny Maxa Allegriego.                

Juventus może już przymierzać koronę na głowę za rundę jesienną, a mistrzostwo za cały sezon na pewno zapewnią sobie kilka kolejek przed końcem rozgrywek. To wszystko wygląda na formalność. A Roma? Podopieczni Eusebio Di Francesco mogą się cieszyć, że tabela Serie A jest w tym sezonie mocno spłaszczona - do sąsiada zza miedzy, który zajmuje czwartą lokatę, tracą ledwie cztery oczka.

[ZOBACZ TEŻ: Dybala zniszczyłby Maradonę i Pelego razem wziętych]

Autor

Mikołaj Krzywkowski

Krzywy94