Juve pewnie po mistrza, Polacy błyszczą – podsumowanie rundy jesiennej w Serie A
Buon pomeriggio! Mamy dopiero 2 stycznia, a tu już pewne rzeczy trzeba podsumowywać. Spokojnie – wszystko tyczy się bowiem wydarzeń, które miały miejsce jeszcze w starym, 2018 roku. Przedział czasowy to od 18 sierpnia do 29 grudnia, a więc niewiele ponad 4 miesiące. Wspomnimy o kilku (moim zdaniem) najważniejszych wydarzeniach, a całość zamkniemy w 7 punktach, czyli zaledwie w o dwóch mniej, niż Juve ma obecnie przewagi nad 2. w tabeli Napoli. Dobra, szkoda czasu na przydługie wstępy – andiamo!
1. Juventus
Podopieczni Maxa Allegrego znów dystansują resztę stawki i rundę jesienną zakończyli jako jedyna niepokonana drużyna w całej Serie A. Nad 2. Napoli, które na dodatek w grudniu grało dość słabo, „Stara Dama” ma aż 9 punktów przewagi. Musiałoby więc dojść do istnej katastrofy, by zdołała ona wypuścić z rąk puchar za Scudetto, na którym właściwie trzyma już obie ręce. Fenomenalnie w nowym klubie sprawdził się Cristiano Ronaldo, który po 19 kolejkach ma 14 bramek i przewodzi w klasyfikacji capocannoniere. Świetnie radzi sobie również Mario Mandzukić, który jest prawdziwym człowiekiem ze złota – strzelał i asystował w tylu ważnych dla Juve meczach, że włodarze klubu z Turynu nie powinni się nad niczym zastanawiać, tylko dać mu nowy kontrakt i koniec tematu. Środek pola co prawda ostatnio szwankuje – bez formy są Matuidi i Pjanić, kontuzji doznał Khedira, Emre Can to chyba nie ten rozmiar kapelusza, a wciąż nieustabilizowaną formę ma Rodrigo Bentancur, który w niedawnym spotkaniu z Atalantą obejrzał czerwoną kartkę. Wszystkiego pilnuje jednak najlepsza defensywa ligi – Alex Sandro, Giorgio Chiellini, Leonardo Bonucci, Joao Cancelo oraz Wojciech Szczęsny. Reasumując – w Juve jest za dużo kapitalnych zawodników, by można było powiedzieć, że ktokolwiek będzie w stanie im zagrozić. Do tego stanowią świetny kolektyw i zgrany zespół, więc tu raczej jest pozamiatane.
2. Polacy
A konkretnie – Krzysztof Piątek, Arkadiusz Milik, Mariusz Stępiński, Piotr Zieliński, Dawid Kownacki, Karol Linetty, Bartosz Bereszyński, Bartosz Salamon, Thiago Cionek, Paweł Jaroszyński, Łukasz Teodorczyk, Arkadiusz Reca, Michał Marcjanik, Wojciech Szczęsny, Łukasz Skorupski i Bartłomiej Drągowski. Dokładnie 16 Polaków przychodzi nam w tym sezonie oglądać w Serie A. Tzn. oglądać przychodzi nam dokładnie 14, bo Reca i Marcjanik wciąż czekają na swój debiut w najwyższej włoskiej klasie rozgrywkowej. Mamy nadzieję, że stanie się to jak najszybciej i tego też życzymy im w tym nowym, 2019 roku. Przejdźmy jednak do tych, których należy wyjątkowo pochwalić oraz tych, których trzeba zganić. Na pochwały zasługują: Krzysztof Piątek, Arkadiusz Milik, Mariusz Stępiński, Bartosz Bereszyński, Karol Linetty, Thiago Cionek, Łukasz Skorupski oraz Wojciech Szczęsny. Wszyscy ci zawodnicy są pewnymi punktami swoich zespołów – Piątek i Milik strzelają jak na zawołanie, Stępiński również dał Chievo kilka punktów swoimi bramkami, Bereszyński jest jednym z 3 najlepszych prawych obrońców w lidze, z Linettym w środku pola Giampaolo nie musi się obawiać o wynik, a Thiago Cionek ładnie czyści w SPAL. Oprócz tego dwóch świetnych bramkarzy – Szczęsny w Juve oraz Skorupski w Bolonii, ale nie od dziś wiadomo, że Polska bramkarzami stoi. Ci wszyscy chłopcy to naprawdę nasza duma narodowa i prawdziwe Legiony Polskie we Włoszech. Są jednak ludzie, których trzeba troszeczkę (albo i nie troszeczkę) zganić: Piotr Zieliński, Paweł Jaroszyński, Łukasz Teodorczyk oraz Arek Reca. Po Piotrku należy się spodziewać zdecydowanie więcej (zwłaszcza po tym, jaki miał początek sezonu), Jaroszyński i Teodorczyk nie mogą sobie wywalczyć miejsca w podstawowych składach naprawdę przeciętnych zespołów, a Reca to po prostu dzban, bo jak można nie znać angielskiego jadąc do pracy za granicę. Nosz kurwa jego mać. Do reszty naszych zawodników nie ma się o co przyczepić, ale też nie bardzo jest ich za co pochwalić.
3. Beniaminkowie
A więc Parma, Empoli i Frosinone. Po zeszłym sezonie wydawałoby się, że to „Azzurri” wejdą w ten sezon najlepiej, ponieważ wygrali oni Serie B z olbrzymią przewagą nad 2. Parmą. Piłka nożna uwielbia jednak płatać figle i zaskakiwać nas niemalże każdego dnia, dlatego to nie oni, a właśnie podopieczni Roberto D’Aversy zaprezentowali się w tej rundzie jesiennej najlepiej. Empoli jest dopiero 17. i ledwo utrzymuje przewagę punktową nad będącą już w strefie spadkowej Bolonią. Zespół Beppe Iachiniego nie musi się jednak martwić na zapas, bo jest jeszcze gorszy beniaminek od nich – Frosinone. Fatalnie wygląda zwłaszcza ich defensywa – w 19 spotkaniach stracili aż 37 bramek (Empoli straciło ich co prawda tyle samo, tylko przy okazji strzeliło o 10 więcej od nich). Fatalną defensywę dopełnia wylewiasty Marco Sportiello – zdecydowanie najgorszy bramkarz tej ligi i nie ulega to nawet najmniejszej wątpliwości. Do tego zaledwie 12 bramek strzelonych – mniej niż ostatnie w tabeli Chievo. Wszystko to prowadzi do faktu, że nie jest to kandydat, a MUROWANY FAWORYT do spadku. I szczerze? Po nich akurat nikt płakał nie będzie.
4. Drużyny, na które nie da się patrzeć (oprócz Frosinone bo już ich obsmarowaliśmy)
Do tego grona należą 3 zespoły: Chievo, Bologna oraz Udinese. Zwłaszcza ci pierwsi powinni z hukiem spaść do Serie B i posiedzieć tam kilka ładnych lat, dopóki zawodnicy nie nauczą się grać w piłkę, a włodarze odpowiednio zarządzać klubem. Bologna i Udinese prezentują się troszkę lepiej, ale to wciąż poziom Rowu Mariańskiego (Chievo w ten Rów puka od spodu) – na grę tych zespołów nie da się patrzeć i chciałoby się je wypchnąć jak najdalej od Serie A. Problem jest jednak jeden – kiedy dodamy do tego zestawienia równie żałosne Frosinone, to wychodzi, że chcemy się pozbyć 4 zespołów, podczas gdy spadają tylko 3. Z prostych rachunków wynika więc, że przynajmniej jedna z tych drużyn zostanie w tej lidze na kolejny sezon. A tego my, kibice, nie przeżyjemy. A co z Polakami tam grającymi? Spokojnie – Skorup gdzieś się odnajdzie, Stępiński i Salamon też, Jaroszyński pewnie zmieni kraj (albo wróci do Ekstraklasy), a Teodorczyka mi jakoś nie szkoda.
5. Prawdopodobnie znamy już pierwszą trójkę, a o 4. miejsce bije się 9 zespołów
Dokładnie tak moi drodzy. 2. Napoli traci do 1. Juve 9 punktów, 3. Inter do 2. Napoli 5 punktów, a 4. Lazio do 3. Interu – 7 punktów. Tymczasem – 12. Sassuolo traci do 4. Lazio… 7 punktów. Co więcej – 4. Lazio ma więcej punktów straty do 1. Juventusu niż przewagi nad będącą w strefie spadkowej Bologną. Do Juve traci bowiem 21 oczek, a nad podopiecznymi Pippo Inzaghiego ma 19 przewagi. Co ciekawe, trenerem Lazio jest… Inzaghi, z tym, że Simone. Jakie to ma znaczenie? Prawdopodobnie żadne, ale musiałem o tym wspomnieć, bo czułem taką potrzebę. W grze o 4. miejsce liczą się więc wciąż: Lazio, Milan, Roma, Sampdoria, Atalanta, Torino, Fiorentina, Parma, Sassuolo. Oczywiście – zapewne 3/4 tych zespołów niedługo z tej walki odpadnie, ale dopóki się trzymają, dopóty walka o miejsce w Lidze Mistrzów będzie naprawdę pasjonująca i będzie jeszcze po co oglądać tę ligę, bo tak jak wspomniałem na początku – mistrza już raczej znamy.
6. Zaskoczenia pozytywne
Tutaj wrzucimy zarówno poszczególnych piłkarzy, trenerów, jak i całe drużyny. A więc zespołami, które najbardziej zaskoczyły mnie na plus są Cagliari, Sassuolo i Parma. Cagliari – bo przed sezonem wielu typowało ich do spadku, a tymczasem oni ciułają sobie te swoje punkciki powolutku, ale regularnie i dzięki temu są na wysokiej (jak dla siebie) 13. pozycji. Sassuolo – bo choć ostatnio przegrali bardzo wysoko z Atalantą i spadli na 12. miejsce, to jednak zagrali w tym sezonie wiele świetnych spotkań i postraszyli niejedną potęgę. „Neroverdi” grają naprawdę bardzo atrakcyjną dla oka piłkę i mimo tego, że nie przepadam za tym klubem, to po prostu wypada go pochwalić. Parma – bo są zdecydowanie rewelacją tego sezonu. Duet Inglese-Gervinho strzela jak na zawołanie, świetnie w bramce prezentuje się Luigi Sepe, druga linia i obrona również dają radę – no wszystko gra jak w naprawdę dobrej orkiestrze. Wszystkiemu dyryguje oczywiście Roberto D’Aversa, który chyba nawet sam jest zaskoczony, że jego zespół zajmuje po rundzie jesiennej tak wysokie miejsce. Pora zatem przejść do trenerów, którzy zaskakuję pozytywnie: Rolando Maran, Roberto De Zerbi, Roberto D’Aversa, Carlo Ancelotti, Domenico DiCarlo. Jeśli chodzi o pierwszych trzech panów: są to trenerzy zespołów, o których była mowa wcześniej, więc wiadomo za co należy ich pochwalić. W przypadku Carlo Ancelottiego pewnie niektórzy z Was powiedzą, że przecież po co go chwalić, skoro to taki uznany trener więc było logiczne, że jeśli przyjdzie do klubu z Neapolu, to ten zacznie grać lepiej. Ano – wcale nie było. Zobaczmy bowiem, jak Carletto radził sobie, a raczej nie radził sobie w Bayernie. Po takiej przygodzie niejeden trener się podłamywał i nie był już tym samym gościem co kiedyś. Dla Ancelottiego więc wielkie brawa za wytrwałość i odmienienie oblicza Napoli. A będzie tylko lepiej, zobaczycie. Ostatni z trenerów to Domenico DiCarlo, a więc nowy szkoleniowiec Chievo. Pod jego wodzą werończycy zdobyli kilka naprawdę ważnych punktów, a przede wszystkim wygrali pierwsze spotkanie w sezonie – w ostatniej kolejce zeszłego roku, przeciwko Frosionone. Do utrzymania wciąż jest daleko (8 punktów przewagi ma 17. w tabeli Empoli), ale z takim sternikiem – nic nie jest niemożliwe. A którzy piłkarze zaskoczyli mnie najbardziej pozytywnie? Cóż, nie ma ich zbyt wielu, ale kilku się znajdzie. Są to: Krzysztof Piątek, Arkadiusz Milik, Joao Cancelo, Keita Balde, Fabio Quagliarella, Rodrigo De Paul i Francesco Acerbi. O każdym dosłownie jedno zdanko. Krzysiu Piątek – strzela jak na zawołanie i ma tylko 1 bramkę mniej niż najlepszy strzelec ligi, czyli Cristiano Ronaldo. Arek Milik – również strzela bardzo dużo ważnych goli, a to należy pochwalić, zwłaszcza biorąc pod uwagę, fakt, że przeszedł on 2 bardzo ciężkie kontuzje. Joao Cancelo – co prawda bardzo dobrze grał w Interze, ale nikt nie spodziewał się, że w Juve stanie się najlepszym prawym obrońcą na świecie. Keita Balde – po fatalnym początku sezonu zaskoczył wszystkich i wskoczył na takie obroty, że kroku w Interze dotrzymują mu tylko Matteo Politano i Mauro Icardi. Fabio Quagliarella – mimo prawie 36 lat na karku Włoch czuje się znakomicie i jest 3. strzelcem ligi z 12 bramkami na koncie. Rodrigo De Paul – tylko i wyłącznie dzięki jego bramkom Udinese nie jest dziś w strefie spadkowej. Francesco Acerbi – nikt chyba nie spodziewał się, że koleś, który nie sprawdził się w Milanie, tak nagle odpali w Lazio i stanie się jednym z najlepszych środkowych obrońców w Serie A. Jeśli uważacie, że jest ktoś jeszcze, kto zasługuje na pochwały, to piszcie. Każdy może czasem o czymś lub o kimś zapomnieć.
7. Zaskoczenia negatywne
Schemat podobny co wyżej, czyli najpierw drużyny, potem trenerzy, a na końcu piłkarze. A więc drużyny, które zaskoczyły mnie najbardziej negatywnie to: Roma, Empoli i Bologna. Roma – bo grają naprawdę nieciekawie, zaliczyli kilka naprawdę kompromitujących wpadek (jak remis z Chievo czy porażka ze SPAL i Bologną) i zajmują dopiero 6. miejsce w tabeli, na które i tak wskoczyli po długiej nieobecności w TOP6. Empoli – bo zeszły sezon w Serie B wyszedł im znakomicie i po rundzie jesiennej można się było spodziewać czegoś znacznie więcej niż 17. miejsca z zaledwie 3-punktową przewagą nad strefą spadkową. Bologna – bo ma w swoim składzie na tyle dobrych zawodników, że miejsce w strefie spadkowej i fatalna gra to potwarz dla tego klubu i jego kibiców. Szkoda tylko Łukasza Skorupskiego, bo do niego akurat pretensji mieć nie można. Pora na trenerów. Tutaj najbardziej zawiedli mnie: Filippo Inzaghi, Luciano Spalletti oraz Ivan Jurić. Pierwszy z nich jest trenerem Bolonii więc wiadomo dlaczego się tu znalazł. Spalletti z kolei ma (według mnie) do dyspozycji lepszych piłkarzy niż Carlo Ancelotti w Napoli i spokojnie mógłby się bić z Juventusem o Scudetto, a tymczasem do klubu z Neapolu traci 5 punktów, a na nawiązanie walki o mistrzostwo szanse są już zerowe. Skoro piłkarze są dobrzy i na papierze wszystko wygląda dobrze, to logicznym jest, że coś musiał spieprzyć trener. A spieprzył już niejedno. Aha, drodzy obrońcy Spallettiego – rozumiem Wasze argumenty o tym, że Inter gra do końca pod jego wodzą i strzela dużo bramek w końcówkach. Fajnie. Tylko pamiętajcie, że niejeden raz przez jego pragmatyzm lub po prostu głupotę Inter też punkty tracił, i to z zespołami, z którymi tracić ich nie powinien. Mówi Wam to fan Interu, czyli ja. Ivan Jurić to z kolei jedyny trener w tym zestawieniu, którego w klubie, który prowadził, już nie ma, ale nie mogłem o nim zapomnieć. Gość przyszedł do klubu (który swoją drogą trenował już wcześniej 2 razy), nie wygrał żadnego meczu, zremisował 3, a przegrał aż 5. Jest jednak człowiek, który przydzbanił bardziej od niego – Enrico Preziosi, czyli ten, który go zatrudnił. Przejdźmy zatem do zawodników, którzy w obecnym sezonie zawodzą, a spodziewano się po nich zdecydowanie więcej. Są to (według mnie oczywiście): Gonzalo Higuain, Lorenzo Insigne, Piotr Zieliński, Kwadwo Asamoah, Javier Pastore, Marko Pjaca. Wydaje mi się, że tutaj akurat nie muszę podawać do każdego z nich osobnego powodu, dla którego uważam ich za jedne z największych rozczarowań tego sezonu. Po prostu są to piłkarze, którzy powinni dawać swojej drużynie mnóstwo jakości, a jak do tej pory najzwyczajniej w świecie tego nie robią. Oczywiście jeśli macie jeszcze kogoś, kogo powinienem w tym zestawieniu wymienić, to dajcie znać.
I to już wszystko, co miałem do powiedzenia/napisania na temat rozpoczętej 18 sierpnia, a zakończonej 29 grudnia rundy jesiennej Serie A w sezonie 2018/2019. A jakie są Wasze spostrzeżenia drodzy fani calcio? Co Wam szczególnie utkwiło w pamięci (bo przez te ponad 4 miesiące coś na pewno utkwiło)? Piszcie zatem o Waszych odczuciach w komentarzach tutaj, oraz na naszej grupie facebookowej To Tylko Piłka Nożna (wcześniej znanej pod nazwą „Stajnia DissBlastera”). Śledźcie także nasze profile na Facebooku (niedawno powstał także nasz drugi fanpage, na który serdecznie zapraszamy), Twitterze i Instagramie – nie będziecie zawiedzeni! Tymczasem do zobaczenia 19 stycznia, przy okazji 20. kolejki Serie A! Ciao amici sportivi!