Coraz bliżej Rzymu - zapowiedź ćwierćfinałów Coppa Italia
Wczoraj zakończyła się jedna z najbardziej emocjonujących i bramkostrzelnych kolejek w Serie A. Apetyty kibiców zostały rozbudzone już na najbliższy weekend gdzie czekają nas wielkie mecze i spore emocje. Włoskie calcio ma to do siebie, że lubi rozpieszczać swoich odbiorców nadmiarem meczów i to takich, które dobrze się zapowiadają. Dlatego właśnie grane jest Coppa Italia i zapraszam na zapowiedź ćwierćfinałów tych rozgrywek.
Milan - Napoli (wtorek 20:45)
To co zobaczyliśmy w sobotę nie miało nic wspólnego z futbolem. Po jednej stronie Milan Gennaro Gattuso - drużyna absolutnie bez stylu licząca na łut szczęścia i słabą dyspozycję przeciwnika, a po drugiej Napoli. Drużyna będąca w próżni pomiędzy Sarrismo i stylem Ancelottiego. Carletto aplikuje tej drużynie swój styl i odciska na niej swoje znamię, ale póki co to nie wygląda w ogóle. Jedyne co może przyciągnąć widownię przed odbiorniki, jest pewny występ Krzysztofa Piątka od pierwszej minuty w momencie, gdy Ancelotti da odpocząć naszym reprezentantom przed sobotnim starciem z Sampdorią. Miejmy nadzieję, że wielcy przyjaciele na ławkach trenerskich postanowili wyciągnąć wnioski, bo są nam winni wielkie widowisko w zamian za żenadę w sobotę.
Fiorentina - Roma (środa 18:15)
Mało kto może takie rzeczy wiedzieć, ale Roma jest wiceliderem klasyfikacji zdobywców Pucharu Włoch. W swojej gablocie posiadają ich oni aż dziewięć. Jeszcze mniej osób wie o tym, że za dziesięć takich pucharów, klub ma prawo nad swoim herbem umieścić sobie srebrną gwiazdkę. I jest to coś unikalnego w momencie gdy Juventus ma i tak trzy złote gwiazdki i nie musi sobie takowej umieszczać. Dlatego wydawałoby się, że Roma będzie chciała kiedyś wygrać jeszcze raz to trofeum dla posiadania takiego wyróżnienia. I mecz z Fiorentiną jest świetną opcją na awans do półfinału. Drużyna Piolego gra tragicznie. Ostatnio mogli stracić punkty z Chievo, ale uczciwie trzeba przyznać, że zagrali fantastyczny mecz. Z kolei Roma też nie gra wielkiego futbolu, bo w pewnym momencie siadają i nie ma z nich pożytku. Szykuje się nam zatem widowisko godne tego co obydwa zespoły zaprezentowały w swoich spotkaniach w niedzielę.
Atalanta - Juventus (środa 20:45)
Czyli tak. Atalanta jest zespołem wielkim, ofensywnym, który aż chce się oglądać dalej w tych rozgrywkach. I pewnie gdyby to były lata 1996-2014, to pewnie ogarnęliby sobie półfinał tych rozgrywek z palcem w nosie grając właśnie w takim stylu. Problem w tym, że Massimiliano Allegri to człowiek uzależniony od wygrywania i od czterech lat nie zna się na przegrywaniu na własnym podwórku. Nawet pomimo utraty Bonucciego na miesiąc i sprzedaży Benatii, jest w stanie wypełnić lukę w obronie Ruganim i absolutnie się niczym nie przejmować. I pewnie będzie chciał wygrać najbardziej ohydnie i perfidnie jak zrobił to w Rzymie w meczu z Lazio. Jedyne na co może mieć nadzieję ekipa Atalanty to kosmiczna skuteczność Duvana Zapaty, który od kilku miesięcy jest w fantastycznej dyspozycji. W przeciwnym wypadku to Juventus zabije ich. I będzie to robił bardzo powoli.
Lazio - Inter (czwartek 21:00)
Te drużyny zawsze będzie łączyła dziwna więź. Zgoda pomiędzy kibicami i wielkie mecze, które rysowały obraz calcio. I to zwłaszcza w maju. Mecze z dni: 5 maja 2002, 2 maja 2010 i 20 maja 2018 na zawsze pozostaną w pamięci kibiców. Motywacja zawodników Interu będzie w dużej mierze zależała od wyniku meczu Milan - Napoli. Jeżeli uda się to Milanowi to będą oni mieli powód do spięcia się na takie spotkanie, ponieważ dwa dodatkowe spotkania derbowe w sezonie? No każdy by chciał taki scenariusz. Oni zresztą nawet w takiej dyspozycji powinni być faworytem tego spotkania. Lazio dalej brakuje dojrzałości w meczach z czołówką i jeżeli podpalą się po porażce z Juve to mogą nieźle się przejechać na Nerazzurrich, którzy potrzebują takiego spotkania na przełamanie fatalnej passy jaka ich prześladuje od wznowienia rozgrywek ligowych.