Dobroduszny Evra chce pomóc byłemu klubowi
Jeśli chodzi o Patrice'a Evrę, to mam bardzo mieszane uczucia. Jestem kibicem Manchesteru United, a Francuz to w końcu był kapitan zespołu, więc teoretycznie powinienem go uwielbiać. Przez wiele lat faktycznie tak było. Evra był moim ulubieńcem i gdyby nie obecność Rooneya w składzie, mógłbym go nazwać moim ulubionym zawodnikiem.
Potem jednak, cytują klasyka, coś... coś się popsuło. Evra uchodził za poważnego człowieka jeszcze w Juventusie, ale potem już przestał. Zaczął pajacować na Instagramie, wrzucając na tę platformę niby śmieszne filmiki, które w domyśle zawierały jakiś morał, a tak naprawdę nie było tam nic, poza idiotyzmem. Francuz stracił w oczach wielu, ale to był tylko początek jego jakże efektownego stoczenia. W Marsylii zasłynął tym, że kopnął na rozgrzewce jednego z fanów, który miał się rzekomo naśmiewać z jego pozapiłkarskiej działalności. Ta sytuacja oczywiście oznaczała koniec przygody z Olimpijczykami. Później piłkarzy przez długi czas pozostawał bez klubu, aż rok temu zakontraktował go West Ham, w którym jednak też nie zabawił zbyt długo. Od ubiegłego lata pozostaje jednak bez klubu.
Wciąż oczywiście działał sobie na Instagramie, ale przestał już interesować większość ludzi, więc był z nim spokój. No, ale to by było na tyle, bo Evra znów wraca. "Corierre di Torino" podało, że Francuz miał się zgłosi z propozycją do klubu, że wspomoże zespół w czasie plagi kontuzji, która obecnie ma w Turynie miejsce. Evra jest przecież bez klubu, więc bez problemu można go zakontraktować nawet na kilka tygodni. Trzeba sobie jednak zadać jedno, bardzo istotne pytanie. Po co? Sytuacja "Starej Damy" może nie jest idealna, ale mają na tyle głęboką kadrę, że i tak sobie poradzą, nie muszą w tym celu sięgać nawet po żadnych młodzików. Już nawet ogrywanie dzieciaków byłoby lepsze od ponownego zakontraktowania Evry. Francuz może posłużyć jedynie swoim doświadczeniem, ale jest zbyt niebezpieczny i nieprzewidywalny. Nadaje się na gwiazdę internetu, ale na piłkarza już od jakiegoś czasu nie bardzo.